Towarzystwo ubezpieczeniowe Link4 w ciągu najbliższych pięciu lat chce podwoić swoją wartość i dostarczyć nowemu właścicielowi około miliarda złotych w formie składek. Mają w tym pomóc systemy telematyczne oraz propagowany przez zarząd model sprzedaży bezpośredniej, który w Polsce zwolenników zyskuje powoli.
– Nowe produkty wykorzystujące telematykę [połączenie telekomunikacji i informatyki, pomocne głównie w lokalizowaniu przedmiotów i osób oraz mierzeniu parametrów ryzyka kierowcy – red.] będą dostępne dla naszych klientów korporacyjnych i flotowych w ciągu najbliższych kilku miesięcy – zapowiada w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Roger Hodgkiss, prezes zarządu firmy ubezpieczeniowej Link4. – Wtedy też powinny trafić do naszej oferty rozwiązania telematyczne dla klientów indywidualnych.
Rozwiązania telematyczne w ubezpieczeniach mogą być wykorzystywane zarówno do lokalizowania pojazdów przy ubezpieczeniach komunikacyjnych, lokalizowania przedmiotów i osób przy ubezpieczeniach życiowych i majątkowych, jak i określania parametrów ryzyka w stylu jazdy kierowcy, co może obniżyć koszt polisy.
Link4 od września należy do PZU, o zamiarze zawarcia transakcji poinformowano przed rokiem. Była ona elementem budowy dominującej pozycji korporacji na rynkach Europy Środkowej i Wschodniej. Razem z Link4 PZU nabyło także udziały w kilku innych, prowadzących działalność głównie w krajach bałtyckich, przedsiębiorstwach. Całość kosztowała ok. 350 mln euro (za samo Link4 PZU zapłaciło niemal 92 mln euro).
– Teraz, gdy naszym udziałowcem jest PZU, pojawiły się kapitał na rozwój, mamy więc bardzo ambitne plany – zapowiada Roger Hodgkiss. – Chcemy podwoić wartość naszej firmy w ciągu następnych 4-5 lat i dostarczać około miliarda złotych składek w takiej samej perspektywie czasowej.
Jeszcze gdy właścicielem Link4 było brytyjskie towarzystwo ubezpieczeniowe RSA Insurance Group, firma wprowadziła do swojej oferty innowacyjną na krajowym rynku ofertę polis sprzedawanych w modelu bezpośrednim (z pominięciem agentów i brokerów). Jednak rozwiązanie to, choć tańsze w swojej konstrukcji (pośrednik też musi zarobić), przyjmuje się nad Wisłą z oporami.
– Wciąż jestem rozczarowany i sfrustrowany tym, że w Polsce kanał bezpośredni nie jest większy niż jest, jego udział to tylko około 10 proc. – wskazuje Hodgkiss. – Na innych rozwiniętych lub rozwijających się rynkach stanowi on znacznie większą część handlu. Nie mogę się doczekać, kiedy kanał bezpośredni będzie także w Polsce lepiej rozwinięty. Ale sądzę, że nastąpi to w ciągu najbliższych pięciu do dziesięciu lat.
Według branżowego pisma „Network Magazyn” obroty tylko 33 największych korporacji oferujących usługi i produkty w modelu sprzedaży bezpośredniej w 2013 roku wyniosły 2,1 mld zł (cały handel detaliczny w Polsce generuje przychody rzędu biliona zł). Po sporym wzroście na początku obecnej dekady przychody przedsiębiorstw od czterech lat utrzymują się na mniej więcej podobnym poziomie.
– Byliśmy pierwsi w takim modelu sprzedaży ubezpieczeń, jesteśmy liderem i chcemy utrzymać pozycję, tak aby w chwili, kiedy rynek się przesunie, móc wygenerować dużo wolumenów z tego właśnie kanału – tłumaczy prezes Hodgkiss. – Na razie konsumenci w Polsce wciąż czują się o wiele bardziej komfortowo, gdy kupują ubezpieczenie od agenta albo kogoś, z kim mogą wejść w relację. Model bezpośredni chce to zakwestionować, zapewnić, że tak naprawdę jest dla nich o wiele korzystniejszy. Myślę, że wystarczy poczekać.
Zdaniem Rogera Hodgkissa po nabyciu przez PZU udziałów RSA Insurance Group w Link4 obecnie na krajowym rynku ubezpieczeń nie ma miejsca na dalsze konsolidacje.
– Myślę, że jest mnóstwo inwestorów, którzy chcieliby wejść na polski rynek, ponieważ widzą tu jeszcze świetne możliwości – przekonuje Hodgkiss. – Nie sądzę jednak, by obecnie były realne możliwości dalszych konsolidacji, ponieważ wszyscy gracze, którzy aktualnie są na rynku, chcą na nim pozostać.