Czy lokaty oparte o WIBOR to dobra alternatywa?

pieniadze

Kilka banków ma w swojej ofercie lokaty, których oprocentowanie opiera się o wskaźnik WIBOR. Stawka podąża w ślad za aktualną ceną pieniądza na rynku międzybankowym. Z analizy Bankier.pl wynika jednak, że takie lokaty też mogą być pułapką.

– Lokaty „wiborne” nie są bez wad. Po pierwsze, banki stosują niskie marże, które z reguły oscylują maksymalnie w granicach 1 pkt proc. Po drugie, lokaty te nie mają szans w starciu z promocyjnymi ofertami banków, bo są powiązane na sztywno z jednym parametrem. Po decyzji Rady o podwyżce stopy procentowej NBP, banki od razu zareagują na zmiany, wprowadzając podwyżki w lokatach. Tymczasem w przypadku lokat opartych o WIBOR, oprocentowanie zaktualizuje się dopiero na początku nowego kwartału – komentuje Wojciech Boczoń, analityk Bankier.pl.

Oprocentowanie większości lokat w bankach oscyluje między 1 a 2 proc. Jeśli jednak zdecydujemy się zamrozić pieniądze na rok, dwa lub trzy, możemy liczyć na stawki sięgające nawet 3 proc. Takie lokaty mogą okazać się jednak pułapką. Za rok stawki depozytów mogą pójść do góry i lokata na 3 proc. będzie standardem z niższej półki. Jeśli jednak zerwiemy nasz depozyt przed upływem 2, czy trzech lat, bank nie wypłaci nam odsetek.

Niektóre banki proponują alternatywę wobec lokat-pułapek: depozyty o oprocentowaniu zmiennym, których stawka opiera się o wskaźnik WIBOR. Wskaźnik ten odzwierciedla cenę pieniądza na rynku międzybankowym. Oprocentowanie lokaty zmienia się kilka razy do roku, na przykład co kwartał i podąża za aktualnym kursem WIBOR-u. Kurs ten powiększony jest o dodatkową marżę banku, np. 1 pkt proc.i z reguły różni się od stopy referencyjnej NBP. Na przykład WIBOR 3M to obecnie 1,65 proc.

– Lokata to bezpieczna forma lokowania kapitału, ale nie oszukujmy się – nawet najlepsze oferty gwarantują nam stosunkowo niewielki zysk. Zdarza się, że czas potrzebny na znalezienie najlepszej lokaty kosztuje nas więcej niż potencjalny zysk. Przy oprocentowaniu rzędu 2%, zakładając lokatę na 10 tys. zł, możemy liczyć na maksymalnie 200 zł zysku. Jeśli kogoś to nie zadowala, a jednocześnie ma wyższą skłonność do ryzyka, to zawsze pozostają mu inwestycje na giełdzie. Ryzyko jest większe, ale potencjalny zysk może być dużo wyższy – komentuje Łukasz Piechowiak, główny ekonomista Bankier.pl.