Małe i średnie spółki będą mogły częściowo sfinansować debiut ze środków unijnych

Mateusz Skonieczny,

CEO Magazyn Polska

Oferta publiczna akcji i wejście na giełdę (IPO, z ang. Initial Public Offering – pierwsza oferta publiczna) kosztują zazwyczaj od 2 do 12 proc. wartości emisji. Od teraz środki na sfinansowanie debiutu będą mogły pochodzić częściowo z nowej unijnej perspektywy finansowej. Zdaniem Mateusza Skoniecznego powinno to ożywić giełdę i pomóc spółkom, bo IPO oznacza nie tylko zastrzyk kapitału, lecz także znaczący wzrost wiarygodności, który procentuje w kontaktach z partnerami biznesowymi, klientami, rynkiem kapitałowym i bankami. 

Korzyści płynące z debiutu giełdowego są fundamentalne i zazwyczaj stanowią kamień milowy w rozwoju spółki – mówi w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Mateusz Skonieczny, niezależny doradca zajmujący się m.in. wsparciem małych i średnich przedsiębiorstw w drodze na giełdę. – Jest to kolosalny wzrost wiarygodności. Dzięki niemu spółki uzyskują dostęp do kapitału, który może być przeznaczony na sfinansowanie inwestycji rozwojowych.

Spółki notowane na giełdzie zupełnie inaczej, jak zauważa Skonieczny, postrzegane są przez sektor finansowy. Dostęp do środków zewnętrznego finansowania staje się dla nich znacznie łatwiejszy, bo banki i fundusze znacznie lepiej oceniają ryzyko finansowania podejmowanych przez takie podmioty projektów.

W związku z tym finansowanie zazwyczaj jest dla nich tańsze niż dla innych przedsiębiorstw – twierdzi Skonieczny. – Inną bardzo ważną korzyścią z wejścia na giełdę jest wzrost wiarygodności wśród partnerów stałych i pracowników. To bardzo istotne, bo buduje długotrwałe relacje oraz lojalność pomiędzy partnerami, pracownikami i danym podmiotem. Korzyści z wejścia na giełdę jest więc sporo.

Według firmy doradczej PwC od momentu podjęcia formalnej decyzji o debiucie giełdowym do pierwszego notowania najczęściej upływa co najmniej 6-9 miesięcy. Wiele zależy od sytuacji w firmie. Zdaniem Mateusza Skoniecznego czas przygotowania spółki do IPO to często nawet ok. dwóch lat.

Przez pierwszy rok trzeba koncentrować się przede wszystkim na stworzeniu odpowiedniej strategii rozwoju, przygotowaniu od strony technicznej do wdrożenia nowego sposobu raportowania, procesu selekcji właściwych partnerów w obszarze prawnym, finansowym oraz audytorów, którzy zbadają sprawozdania finansowe – wylicza Skonieczny. – Główne zagrożenia to niewłaściwy dobór partnerów do wsparcia, przygotowania konspektów, badania bilansów, procesu due diligence (badania sytuacji przedsiębiorstwa – red.). Można do nich również zaliczyć złą koniunkturę na rynku oraz nie do końca przygotowany kapitał organizacyjny, czyli kadrę kierowniczą oraz nieprzemyślane decyzje.

Cena przygotowania i realizacji IPO zależy od wartości emisji i jak szacuje Mateusz Skonieczny, zazwyczaj mieści się w przedziale od 2 do 12 proc. wartości emisji. Im mniejsza emisja, tym bardziej kosztowny debiut. Przy pozyskaniu środków poniżej 50 mln zł jego koszt to nawet około 10-11 proc., w okolicach 50 mln zł – 5 proc., a emisji wartej ponad 300 mln zł – poniżej 2 proc.

Przy czym jest to przede wszystkim cena usług doradczych, procedury due diligence polegającej na badaniu prawnym, organizacyjnym i finansowym podmiotu – precyzuje Skonieczny. – Wchodzą w to także koszty przygotowania konspektu informacyjnego, badania bilansu i przygotowania dokumentacji dla Komisji Nadzoru Finansowego, Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych oraz Giełdy Papierów Wartościowych.

Część tych kosztów będzie mogła być pokryta w ramach nowej unijnej perspektywy finansowej na lata 2014-2020 (program operacyjny Inteligentny Rozwój).

W tej chwili jesteśmy w trakcie procesów legislacyjnych, jeśli chodzi o akty normatywne – mówi Skonieczny. – Wiemy więc nie wszystko, aby wypowiadać się w sposób kompetentny i kompletny. Natomiast na pewno wsparcie powinno być uzależnione od tego, gdzie spółka ma siedzibę. I wydaje się, że ten poziom powinien oscylować pomiędzy 40 a 80 proc. wszystkich wydatków przygotowawczych.

PO Inteligentny Rozwój finansowany będzie z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego (8613,9 mln euro) oraz środków krajowych, których minimalne zaangażowanie wynosi 1575,9 mln euro. Jak ocenia Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju, ostateczny udział środków krajowych będzie znacznie wyższy. Wskazana kwota została bowiem wyliczona w oparciu o ogólne zasady, według których minimalny wkład środków krajowych w piętnastu słabiej rozwiniętych województwach wynosi 15 proc., a w mazowieckim – 20 proc. W wielu projektach występować będzie jednak pomoc publiczna, co zwiększy udział środków krajowych.