Unijni urzędnicy pracują nad kolejnymi zmianami w przepisach dotyczących biopaliw

rp_ca9ca20f83_1516438550-KIB-prawo.png

Przyjęte przez komisję środowiska w Parlamencie Europejskim stanowisko zakłada ograniczenie do 6 proc. udziału biokomponentów pochodzenia rolniczego w rynku paliw. Pomysłodawcy argumentują, że rosnące zapotrzebowanie na biopaliwa pośrednio wpływa na wzrost emisji szkodliwych substancji. Polska kilka tygodni temu – z czteroletnim opóźnieniem – w pełni wdrożyła unijną dyrektywę o promocji odnawialnych źródeł energii w zakresie biopaliw.

W Parlamencie Europejskim trwają prace nad ograniczeniem obowiązkowego udziału biokomponentów pochodzenia rolniczego w rynku paliw (do 6 proc.). Autorzy tej propozycji argumentują ją tym, że rosnące zapotrzebowania na biopaliwa powoduje problemy przy wykorzystywaniu gruntów. Żeby wygospodarować więcej gruntów, wycinane są lasy i osuszane mokradła, a to pośrednio wpływ na zwiększenie emisji dwutlenku węgla. Dlatego dyrektywa ma promować wykorzystanie biopaliw np. z odpadów rolnych czy drzewnych.

Kluczowym elementem propozycji legislacyjnej jest ustanowienie ograniczenia stosowania biopaliw wytwarzanych z surowców rolnych oraz uwzględnienie emisji gazów cieplarnianych związanych ze zjawiskiem tzw. pośredniej zmiany użytkowania gruntów (ILUC). 24 lutego odbyło się głosowanie w sprawie projektu rekomendacji dla stanowiska PE na poziomie komisji środowiska. Pierwsze wnioski nie są zbyt optymistyczne, ale to ustalenia w tzw. trialogu (Rada, KE i PE) będą nadawać ton nowej dyrektywie – wyjaśnia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Adam Stępień, dyrektor generalny Krajowej Izby Biopaliw. ‒ Na to dodatkowo nakłada się dyskusja o dalszej przyszłości branży OZE w Europie, to cały czas niestety nie jest nam znana rama prawna, jeżeli chodzi o stosowanie biopaliw po roku 2020.

Ostatnie nowelizacje polskiej ustawy o biokomponentach i biopaliwach ciekłych uporządkowały niektóre praktyczne aspekty związane z zasadami prowadzenia działalności wytwórczej biokomponentów od strony legislacyjnej. Wprowadzono m.in. szczegółowe przepisy dyrektywy w sprawie promowania stosowania energii ze źródeł odnawialnych oraz wdrożono istotne dla sektora biopaliw zmiany w ustawie o systemie monitorowania i kontrolowania jakości paliw.

Prezydent Bronisław Komorowski podpisał ostatnią nowelizację ustawy o biokomponentach i biopaliwach pod koniec stycznia. Nie wprowadziła ona wielu zmian i była przede wszystkim techniczna. Jak dodaje Stępień, to typowa korekta i uszczegółowienie rozwiązań, które obowiązywały już od maja ubiegłego roku. Od 1 stycznia br. wszystkie biopaliwa na krajowym rynku muszą spełniać nowe normy certyfikacji pod kątem tzw. zrównoważonego rozwoju, co w praktyce sprowadza się m.in. do konieczności zapewnienia wymaganego progu redukcji emisji gazów cieplarnianych w porównaniu do ich kopalnych, ropopochodnych odpowiedników.

Z perspektywy nowelizacji ustawy o systemie monitorowania i kontrolowania jakości paliw dla branży wytwórczej biokomponentów, w szczególności bioetanolu, najważniejsze było umożliwienie sprzedaży benzyny E10, czyli z 10-proc. dodatkiem biopaliw. Choć na razie nikt nie wprowadził takiej benzyny do obrotu, Stępień ocenia, że po zmianie prawa jest to kwestia czasu. Benzyny E10 są niezbędne do tego, by Polska mogła wypełnić zawarty zarówno w unijnych, jak i krajowych przepisach cel pozyskiwania 10 proc. energii w transporcie ze źródeł odnawialnych do 2020 r.

Ten cel ma być realizowany w zdecydowanej większości poprzez stosowanie biokomponentów w paliwach normatywnych i biopaliwa ciekłe. To jest, niestety, raczej perspektywa krótkoterminowa, bo mamy już rok 2015 – mówi Stępień.

Mimo że ostatnia nowelizacja nie wprowadziła wielu zmian, to doprowadziła ostatecznie do wdrożenia w pełni unijnej dyrektywy o promocji OZE z 2009 r. Pierwotny termin jej wdrożenia upłynął już 5 grudnia 2010 r. Polska do tej pory wdrażała jedynie niektóre części unijnego prawa w tym zakresie. Dlatego Komisja Europejska w 2013 r. pozwała nasz kraj w unijnym Trybunale Sprawiedliwości. Bruksela domagała się 133 tys. euro za każdy dzień opóźnienia. 27 lutego KE poinformowała o wycofaniu z Trybunału sprawy przeciwko Polsce.