Sierpniowy krach i ocalenie

krach

Rzadko zdarza się, by cały wakacyjny okres był na rynkach finansowych równie ekscytujący, jak w tym roku. Można śmiało powiedzieć, że zaczęło się od czerwcowego „greckiego” trzęsienia ziemi, a potem napięcie już tylko rosło, osiągając apogeum w sierpniu. Pomijając nawet pamiętny „czarny poniedziałek”, trudno znaleźć rynek, na którym w minionym miesiącu nie zanotowano strat.

Listę największych spadkowiczów otwierają giełdy azjatyckie, z chińskim głównym winowajcą całego zamieszania na czele, jak na winowajcę przystało. Najpierw seria mniej lub bardziej trafionych administracyjnych ingerencji w układ rynkowych sił, doprowadził do rzadko spotykanego rozchwiania notowań. Później szok wywołała nieoczekiwana decyzja o „rynkowym” kształtowaniu kursu juana, skutkująca jego kilkuprocentową utratą wartości. Wreszcie decyzje chińskich władz monetarnych o obniżce stóp procentowych i zasileniu rynku zastrzykiem płynności gotówkowej, wspierane kolejnymi interwencjami, mającymi uspokoić sytuację. Wszystko wskazuje na to, że z wystąpieniem takiej kombinacji czynników, powinniśmy się liczyć także w przyszłości. Podwyższona zmienność na rynkach finansowych jest więc niemal pewna. Co do pozostałych elementów rynkowych wydarzeń, a w szczególności kierunku ruchu notowań, żadnej pewności mieć nie można.

Niepewność wiąże się nie tylko z nieprzewidywalnością rozwoju sytuacji w Chinach i działań tamtejszych władz, ale także z posunięciami Europejskiego Banku Centralnego, którego przedstawiciele sugerowali możliwość rozszerzenia zakresu lub skali programu skupu obligacji, jak i przede wszystkim amerykańskiej rezerwy federalnej, zastanawiającej się nad terminem podjęcia decyzji o podwyżce stóp procentowych. To wszystko czeka inwestorów najbliższych tygodniach.

Silne, choć o połowę mniejsze niż w Chinach spadki, przetoczyły się na równi i przez główne parkiety europejskie, jaki przez te bardziej ryzykowne. Sięgające 8-9 proc. zanotowały indeksy w Paryżu i Frankfurcie oraz Madrycie i Lizbonie. Na tym tle indeksy w Warszawie wypadły stosunkowo dobrze. Co prawda poniedziałkowy krach z 24 sierpnia odczuły równie mocno, jak główne światowe indeksy, tracąc po około 6 proc. , jednak w skali całego miesiąca WIG20 spadł zaledwie o niecałe 3 proc., co biorąc pod uwagę jego zachowanie w poprzednich trzech miesiącach, już wielkiego wrażenia nie robi. Lipiec był równie słaby, a czerwiec dużo gorszy. W sumie jednak, cała spadkowa tendencja sprowadziła indeks największych spółek w dół od kwietniowego szczytu o ponad 400 punktów, czyli o niemal 16 proc. Z umownego formalnego punktu widzenia o rozpoczęciu bessy jeszcze więc mówić nie można. Są sygnały, że uda się uniknąć najgorszego scenariusza, choć na powrót do wzrostów raczej trzeba będzie jeszcze poczekać, a w międzyczasie nie jest wykluczone ponowne testowanie niedawnego lokalnego minimum. Wypada on w okolicach 2000 punktów i pokrywa się z grubsza z dołkami z września 2011 r. i maja 2012 r. Łącznie te trzy punkty wyznaczają dolne ograniczenie trwającego od czterech lat trendu bocznego. To oznacza, że rynek naszych największych spółek znajduje się w bardzo ważnym momencie. Z punktu widzenia jego dalszych losów, przydałaby się obrona wspomnianego trendu, szczególnie że im bliżej wyborów parlamentarnych, tym nerwowość działać może bardziej na niekorzyść byków.

Za dobrą, choć wciąż niezbyt mocną i pewną monetę, można przyjąć nieco lepsze zachowanie się notowań banków, najmocniej przecenionych i narażonych na polityczne zawirowania. WIG Banki stracił w sierpniu jedynie ułamek procenta, a silne odreagowanie w ostatnich dniach miesiąca daje nadzieję na co najmniej powstrzymanie niekorzystnej tendencji. Wysoka zmienność notowań i nastrojów utrudnia jednak wyciąganie wniosków i powoduje, że każdy scenariusz jest równie prawdopodobny. Najlepszą tego ilustracją było zachowanie akcji Bogdanki i KGHM. Niemal 30 proc. tąpnięcie notowań pierwszej z tych spółek w trakcie tylko jednej sesji, wydawało się zbyt emocjonalne, nawet jak na wagę informacji, która ten ruch spowodowała. Potwierdziły to silne zwyżki, mające miejsce kilka dni później. Niemal identyczna sytuacja miała miejsce w przypadku papierów KGHM. Jedyna różnica dotyczyła jedynie skali zmian, sięgających 9-12 proc. na sesjach o największym natężeniu emocji.

Wciąż zdecydowanie lepiej prezentuje się sytuacja zarówno indeksu szerokiego rynku, jak i wskaźników małych i średnich spółek. To daje szanse inwestorom i wskazuje obszary w których mogą szukać okazji oraz metodę, jak je wykorzystać. Mowa tu rzecz jasna o odpowiednim doborze walorów. WIG nadal znajduje się powyżej dolnego ograniczenia dwuletniego trendu bocznego, podobnie jak mWIG40. Jedynym mankamentem segmentu małych i średnich firm jest niewielka płynność, będąca źródłem sporej zmienności. O ile w przypadku blue chips oraz na szerokim rynku widoczny był w sierpniu wzrost wolumenu obrotów, to aktywność na rynku średniaków nie uległa zwiększeniu.

————

Michał Stanek
Dyrektor ds. Komunikacji Inwestycyjnej AgioFunds TFI S.A.