Tylko Fed może zahamować długoterminowe wzrosty w USA. Spółki pokazują bardzo dobre wyniki

rp_58bfb8fb31_1183333762-wojciechowski-USA.png

CEO Magazyn Polska

Lepsze od oczekiwań wyniki spółek w USA to efekt nie tyle ich znacząco lepszej sytuacji, ile obniżania prognoz w ostatnich kilku tygodniach. Dla rynku ważniejsze jest to, o ile te prognozy zostaną pobite przez dane ze spółek. Amerykańska gospodarka ma się jednak dobrze i wygląda na to, że w ciągu najbliższego roku giełdy będą dość mocno rosły. Jedynym hamulcem, który dziś inwestorzy mogą brać pod uwagę, jest możliwy wzrost inflacji w Stanach, a co za tym idzie – znacząco wyższe niż obecnie stopy procentowe.

– Jeszcze 3 miesiące temu inwestorzy oczekiwali, że wyniki spółek w Stanach Zjednoczonych wzrosną o 8 proc. rok do roku, teraz jest to zakotwiczone na poziomie około 5 proc. Jeżeli chodzi o poszczególne sektory, to w samym październiku z 10 sektorów aż 9 zanotowało obniżki prognoz zysków – mówi Jakub Wojciechowski, analityk Biura Doradztwa Inwestycyjnego Citi Handlowego.

Nic więc dziwnego, że podawane właśnie informacje są oceniane jako dobre. 79 proc. spółek z indeksu S&P 500, które do tej pory pokazały swoje wyniki, chwalą się lepszymi od oczekiwań analityków notowaniami pod względem zysku netto.

Natomiast, co jest charakterystyczne dla rynku amerykańskiego, bardzo często zyski spółek pobijają prognozy analityków czy zarządu. W związku z czym nie jest istotne to, czy pobiją prognozy, lecz bardziej to, o ile. I tutaj spodziewamy się, że to może być nawet kilka procent – 2-3 proc. – ocenia Wojciechowski.

Taka polityka dotycząca wyników nie zmienia faktu, że amerykańska gospodarka pozostaje najsilniejszym rynkiem wśród wszystkich krajów rozwiniętych. Poprawia się systematycznie sytuacja na rynku pracy, nastroje konsumentów i przedsiębiorców, zyski także wciąż rosną. Zdaniem analityków Citi Handlowego S&P 500 do końca przyszłego roku osiągnie 2200 punktów. Obecnie jest w okolicach ponad 1960 punktów.

– Wydaje nam się, że w długim terminie to wszystko powinno wpływać bardzo pozytywnie na indeks S&P 500 i ogólnie na indeksy w Stanach. W związku z tym, że będziemy widzieli cały czas dodatnią dynamikę zysków spółek, a to będzie napędzało wzrost na giełdach. Myślę, że w perspektywie 1,5 roku czy roku te wzrosty powinny mieć wymiar dwucyfrowy – przewiduje rozmówca Newserii Inwestor.

Jak zauważa, na rynku daje się odczuć pewną nerwowość związaną z wygaszaniem przez Fed programu skupu aktywów. Program pomocowy QE oznaczał miliardy dolarów pompowane co miesiąc na rynek. To w krótszej perspektywie nieco hamuje decyzje inwestorów, ale – z drugiej strony – zakończenie programu było zapowiadane dużo wcześniej i nie jest żadnym zaskoczeniem. Dużo istotniejsze jest teraz to, jak Fed zachowa się w sprawie stóp procentowych.

Jeżeli stopy będą podnoszone dużo szybciej niż spodziewa się tego rynek, wtedy mogłoby to oznaczać, że amerykańska gospodarka jest już mocno rozpędzona. A patrząc historycznie, korelacja pomiędzy wzrostem stóp procentowych a indeksami akcji była negatywna. Czyli jeżeli stopy wzrastały, to indeksy akcji traciły.

Zdaniem Wojciechowskiego dla rynku istotne będzie znaczące podniesienie stóp – jeśliby wzrosły ponad 2-2,5 proc., to będzie to miało widoczne przełożenie na poziomy indeksów.

Jeżeli inflacja będzie galopowała bardzo mocno, to wtedy stopy będą podnoszone bardziej radykalnie i to będzie miało negatywny wpływ na gospodarkę i giełdę. Natomiast podwyżki o 25 punktów bazowych czy 0,5 punktu procentowego to coś, czego rynki akcji nie powinny zauważyć.