Spis treści:
Z życia wzięte. Bo najważniejsze są fundamenty.
Pokażę Ci, na co powinieneś zwrócić szczególną uwagę przy wyborze hostingodawcy, aby uniknąć błędów, o których zapewne wcześniej nie myślałeś. Na konkretach, z życia wziętych, bez marketingowej ściemy. Dlaczego? Naszym zdaniem nie ma nic gorszego, niż wprowadzanie klienta w błąd i obiecywanie gruszek na wierzbie, byle tylko ‘złapać kolejny rekord w bazie’.
Przekonasz się, w jaki sposób nieuczciwi dostawcy wprowadzają Cię w błąd, gdzie i jak zakładają pułapki. Pokażę Ci również, jaki to może mieć wpływ na Twój sukces, bądź jego brak. I w końcu, podpowiem, jak ochronić swój e-commerce przed tymi zagrożeniami.
Usługi administracji serwerami świadczymy od wielu lat, więc hosting, serwery dedykowane i wirtualne (VPS), etc., nie mają przed nami tajemnic. Rozwiązujemy problemy, związane z wydajnością, optymalizacją, bezpieczeństwem i ogólnym doradztwem dla szeroko rozumianego e-biznesu. Dlatego doskonale wiemy, jak to wygląda od Twojej strony. Wiemy, gdzie tkwią haczyki i pomagamy naszym klientom ich unikać. Potrafimy więc podać bardzo konkretne przykłady.
Na końcu znajdziesz również odnośnik do szerszej wersji artykułu, zawierającej opisy kolejnych 5 błędów, więcej szczegółów dla każdego z nich oraz bezpłatne narzędzie, dzięki któremu możesz łatwo zweryfikować każdą ofertę.
Wyobrażasz sobie udany e-biznes zbudowany na kiepskim hostingu?
A wyobrażasz sobie udaną budowlę bez stabilnych fundamentów? Nieważne jak piękny będzie Twój budynek, z jak dobrych lub modnych materiałów go zbudujesz, ile włożysz w to zapału, energii i środków. Nieważne, czy będzie niewielki, czy ogromny. Cała praca pójdzie na marne, jeśli nie zapewnisz mu stabilnej podstawy. Dokładnie tak samo jest w przypadku każdego e-biznesu. Przecież traktujesz swoje plany poważnie, podejmujesz cały ten wysiłek, aby osiągnąć sukces. Każdy kolos na glinianych nogach w końcu się potknie, przecież wiesz.
Oczywiście bardzo ważne są takie elementy, jak sam produkt, szeroko rozumiany marketing, polityka sprzedaży i jeszcze setka innych rzeczy. Jednak to hosting jest jednym z najważniejszych rdzeni Twojego e-biznesu, bo chyba nie chcesz zderzyć się z którymś z problemów:
1. Potencjalni klienci rezygnują, bo strona działa za wolno, nawet okresowo.
Szybkość strony wprost przekłada się na Twój e-biznes. Internauci bowiem bardzo łatwo zrażają się, jeżeli muszą zbyt długo czekać na załadowanie kolejnych stron. Potencjalny klient musi być bardzo zdesperowany, aby zwyciężyła cierpliwość. W przeciwnym razie po prostu porzuca koszyk i odchodzi do konkurencji.
Niejedna firma hostingowa, w uproszczeniu działa na takiej zasadzie, że wrzuca na jeden fizyczny serwer tylu klientów, ilu tylko zmieści się na dyskach. Na zasadzie ‘wycisnąć z każdego sprzętu maksimum, liczy się kasa’. Konsekwencją takiego podejścia często jest sytuacja, w której część klientów generuje większy ruch, niż jest w stanie wytrzymać dana maszyna i/lub jej zaplecze. To z kolei wprost prowadzi do ‘pływającej’ wydajności danego serwera. Czasem śmiga, aż miło, innym razem wlecze się, niczym żółw. Wystarczy bowiem, że kilku użytkowników wygeneruje większy ruch w tym samym czasie i już zaczyna się problem.
Powinieneś pamiętać również o jeszcze jednej kwestii, a mianowicie wpływie szybkości na ocenę Twojej strony przez wyszukiwarki. Algorytmy Google chroni wiele tajemnic, ponadto często zmieniają się zasady ich działania. Jednak, kilka rzeczy jest pewnych. Jedną z nich jest fakt, że Google nagradza szybkie strony, a ‘karze’ te wolne.
Jak temu zaradzić? Wybrać usługę opartą na dedykowanych oraz gwarantowanych zasobach. Sprawdź, czy otrzymasz unikalny kontener z pełną izolacją. Sprawdź jakiej klasy jest to sprzęt, np., czy wszystkie jego podzespoły są klasy enterprise, czy może używa ‘domowych’ dysków SSD. Sprawdź, czy dostaniesz gwarancję na piśmie (np. w umowie), że otrzymasz wyłącznie dla siebie 100% zasobów, za które płacisz. To bardzo istotny aspekt, zwróć bowiem uwagę na pewien niuans: część dostawców chwali się, że zapewnia zasoby dedykowane i gwarantowane. Ale jakoś nigdzie nie znajdziesz gwarancji na piśmie. Dla nas np. określenie ‘gwarantowane’ oznacza również, że – co by się nie działo – zasoby, za które płacisz będą należały wyłącznie do Ciebie, a nie ‘statystycznie’, zamiennie z innymi użytkownikami. Co z tego, że dostawca ‘gwarantuje’, iż dany pakiet ma np. XYZ RAMu, łącza, etc., jeśli będziesz musiał dzielić się z setką innych klientów, nawet o tym nie wiedząc?
2. Otrzymujesz ogromną karę z tyt. zaniedbania RODO, a nawet nie wiedziałeś, że dane Twoich klientów były poza kontrolą.
Pewnie już wiesz co to RODO i co się z tym wiąże. Tutaj chciałbym zwrócić Twoją uwagę na pewien ‘niuans’, o którym raczej niewielu pisze, a przynajmniej nie wprost. Bo też niewielu zdaje sobie z tego sprawę, bądź woli to przemilczeć.
Wyobraź sobie następującą sytuację: otrzymujesz zarzut pokontrolny, że dane klientów Twojego e-sklepu nie były poprawnie przez Ciebie chronione. Że nie miałeś pełnej kontroli nad wszystkimi procesami ich przetwarzania. Jak mogło do tego dojść? Otóż, bardzo prosto. Powiem więcej: to nie taki rzadki przypadek. Mianowicie, spora część mniejszych, a nawet średnich firm hostingowych działa w oparciu o jeden ze scenariuszy:
- nie kupują własnych maszyn, tylko wynajmują serwery dedykowane,
- albo wręcz są jedynie pośrednikami, tzw. resellerami.
Jakie mogą być tego konsekwencje? Ano takie, że taki hostingodawca zazwyczaj nie ma zielonego pojęcia, co – tak naprawdę – dzieje się z tymi serwerami, kto ma do nich dostęp i na jakich zasadach. Oczywiście, zazwyczaj mają umowy ze swoim dostawcą, bo te kwestie można prawnie uregulować. Jednak, zazwyczaj te mniejsze firmy nie mają odpowiedniego wsparcia prawnego i polegają na szablonach dostawcy. Ergo: sami ryzykują (bądź nie zdają sobie sprawy) i nawet będą skłonni podjąć własne zobowiązania, podpisać z Tobą umowę, itd. Nie zmienia to więc faktu, że dziura w systemie bezpieczeństwa istnieje. Spora dziura. Lista zagrożeń jest długa, jak chociażby kwestia utylizacji wymienionego dysku, czynnik ludzki, itd.
Powiesz być może ‘Nie mój problem, mam umowę z hostingodawcą’. Niestety, nic bardziej mylnego – to Ty poniesiesz wszelkie konsekwencje, jako administrator danych. Finansowe, wizerunkowe, etc. A usługodawcę możesz, co najwyżej ciągać po sądach. To Twoje dane i Ty masz obowiązek je chronić.
Jak temu zaradzić? Zweryfikuj, czy Twój dostawca ma własny sprzęt, czy jedynie go wynajmuje lub odsprzedaje. Sprawdź jakiej klasy jest to sprzęt. Upewnij się, że dostawca ma własną, profesjonalnie przemyślaną politykę bezpieczeństwa, w której uregulował wszystkie ważne kwestie.
3. Po upływie ‘promocji’ otrzymujesz zaskakujące warunki, a przecież wcześniej już zaplanowałeś swój budżet.
W naszej branży często spotyka się promocje w rodzaju: ‘Hosting na rok za 1zł.’, ‘Domena za 0zł.’, itp. Oczywiście sami lubimy promocje, ale tylko te uczciwe! A, moim skromnym zdaniem, do takich nie należy promocja, która sugeruje, że za przysłowiową złotówkę otrzymasz pełnosprawny produkt. Gdzie zazwyczaj tkwi haczyk? Najczęściej w dwóch ‘ale’:
- Ze szczegółów technicznych usługi (często ukrytych w opasłych regulaminach lub specyfikacjach technicznych) wprawny czytelnik wyczyta, że dana usługa obarczona jest wieloma ograniczeniami. Często dosyć przykrymi dla e-przedsiębiorcy, czasem już na początku, częściej w przyszłości. I/lub:
- Po zakończeniu okresu promocyjnego, będziesz zobowiązany (pod groźbą kary) do przedłużenia usługi o kolejny okres. Tym razem jednak, już nie za złotówkę. I, pomijając problem uwiązania (potencjalnie problematyczny), sumaryczna opłata wcale nie będzie już tak atrakcyjna, a często nawet wyższa.
Dlaczego tak się dzieje? Bo część dostawców zakłada, że lepsza dla nich jest strategia ‘ilość, nie jakość’. Np. budują sobie bazę ‘klientów’ tylko po to, aby przyszła wycena ich przedsięwzięcia była atrakcyjniejsza dla inwestorów. Z naszych analiz wynika też, że co najmniej 70% klientów nie ma odpowiedniej wiedzy lub czasu, aby móc ocenić problem na tym etapie. Dużej części z nich też to nie przeszkadza, w końcu nie każdy klient hostingu buduje profesjonalny e-biznes. Np., dopóki e-sklep ma kilkudziesięciu użytkowników na dobę, serwis będzie działał i na laptopie. Otwierają im się oczy dopiero wtedy, gdy biznes zaczyna się kręcić i konsekwencje bezpośrednio ich dotykają. Wówczas często trafiają do nas z prośbą o pomoc. Oczywiście, wszystko można naprawić, ale utraconego czasu i środków już nie odzyskasz. Zakładam jednak, że należysz do pozostałych 30%, skoro dobrnąłeś do tego etapu lektury. Dlatego, bardzo Cię proszę: Nie wierz w cuda. W cenie podróbki nie otrzymasz oryginału, w cenie maluszka nie otrzymasz bolidu, itp. Nikt też nie dopłaci Ci do Twojego biznesu. Myślisz, że za przysłowiową złotówkę ktokolwiek zapewni Ci dobry hosting? W sytuacji, gdy za sam prąd płaci więcej…?!
Jak temu zaradzić? Przede wszystkim sprawdź dokładnie co kryje się w tzw. drobnym druczku regulaminów, umów i specyfikacji technicznych danej usługi. Na końcu zawsze to one mają decydujące znaczenie, nie tylko w sądach. Wiem, nie chce się, nie ma czasu, itd. Ale to dokładnie tak samo, jak podpisanie umowy kredytowej – naprawdę warto poświęcić trochę czasu, by nie być kolejnym ‘mądrym po szkodzie’. Przecież, w końcu budujesz/rozwijasz swój e-biznes i liczysz, że będzie przynosił Ci godziwe zyski.
4. Dałeś złapać się na okres testowy, jednak rzeczywista jakość okazała się zupełnie inna.
W wielu branżach przyjęło się, aby dostarczać potencjalnemu klientowi produkt testowy. Aby mógł sprawdzić, ‘dotknąć’ i przekonać się, że nie kupuje kota w worku. Być może sam pomyślałeś sobie ‘ok, zarejestruję konto testowe i sam sprawdzę ile dana usługa jest warta’. I całkiem słuszna idea. Problem w tym, że nie w branży hostingu, tutaj nie tylko nie sprawdza się takie podejście, ale wręcz przynosi realne szkody. Dlaczego?
Niestety, takie testy nigdy nie będą miarodajne, a już na pewno nie w 100%. Operator hostingu ma bowiem tylko dwie możliwości udostępnienia do testów tego typu usługi:
- Odrębny, testowy serwer, który przecież nie jest porównywalny z docelową usługą. Dostajesz więc do testów coś innego, niż docelowo otrzymasz. A więc, może nieświadomie, ale właściwie jesteś wprowadzany w błąd.
- Oczywiście można również udostępniać konta testowe na serwerach produkcyjnych. Niestety, zdecydowana większość tzw. kont testowych jest wykorzystywana do niekoniecznie uczciwych celów. Cierpią zatem pozostali klienci. Żaden szanujący klienta dostawca nie dopuści do takiej sytuacji, więc wracamy do poprzedniego punktu.
Błędne koło? Właśnie dlatego uważam, że nie istnieje coś takiego, jak uczciwie dostarczone konto testowe, w 100% odwzorowujące to, co docelowo otrzymasz. Więc co Ci przyjdzie z takich testów? To trochę tak, jakbyś jazdę testową wykonał najlepszą bryką w salonie, aby następnie kupić najskromniejszy model tej marki, w dodatku lekko przechodzony.
Jak temu zaradzić? Przede wszystkim, jeśli zobaczysz możliwość bezpłatnych testów, nie wierz, że w 100% odzwierciedlą one późniejszą rzeczywistość. Jedynym, naprawdę wiarygodnym sposobem jest test dokładnie tej usługi, z której masz docelowo korzystać. A co, jeśli usługa nie spełni Twoich oczekiwań? Rozwiązanie jest proste i uczciwe dla obu stron: gwarancja zwrotu pieniędzy i/lub satysfakcji. Jeśli usługa nie spełni Twoich oczekiwań, wówczas bez zbędnych pytań dostawca ma zwrócić 100% niewykorzystanej opłaty. Zastanów się, ile czasu potrzebujesz na prawdziwe testy? Kilku godzin, dni? Jeśli więc nie będziesz zadowolony, w rzeczywistości ryzykujesz drobną kwotą, w zamian otrzymując prawdziwy obraz sytuacji.
5. Miało być ‘bez limitów’, tymczasem otrzymujesz ostrzeżenie i warunki ‘nie do odrzucenia’.
Spotkałeś się z ofertą w rodzaju ‘u nas bez limitów!’, prawda? Kolejna ściema, a nawet mega ściema. Nota bene, w takich branżach, jak np. telekomunikacja, już karana. Jak ktoś może zapewniać Cię, że nie nałoży na Twoją usługę żadnych limitów, skoro on sam je ma? Czyli co, charytatywnie otrzymasz prezent w postaci dopłaty do łącza? Albo, dostawca potrafi naciągać parametry serwera? W przypadku każdej usługi hostingowej, na końcu zawsze jest konkretna, fizyczna maszyna, która ma swoje określone parametry i otoczenie, warunki. Łączna ilość dysków lub macierzy, RAM, moc procesorów, interfejsy sieciowe, łącza, itd. – to konkretne parametry, nie mające raczej tendencji do naciągania. A ich zwiększanie kosztuje, bardzo konkretne pieniądze. Również wszystkie ‘nienamacalne’ elementy mają swoje ograniczenia lub cenę. Dostawca sam płaci za łącza, za energię elektryczną, za ruch, itd. Albo więc oszukuje Cię, że on nie ma takich ograniczeń, więc i Ty ich nie będziesz mieć. Albo wciska Ci kit. Zazwyczaj liczy na to, że ‘ukryje’ to w ogólnym rozrachunku zużycia, a Ty nie zorientujesz się o co chodzi. Wspomaga się również statystyką, bowiem i tutaj ok. 70% klientów nie zorientuje się, bądź wręcz nie oczekuje tego w rzeczywistości. Pamiętasz jednak, że zakładam, iż Szanowny Czytelniku należysz do pozostałych 30%? 🙂
Jak temu zaradzić? Przede wszystkim, jeśli kolejny raz zobaczysz reklamę z rodzaju ‘bez limitów’, nie wierz w to. Sprawdź zapisy regulaminu (ogólnego lub danej promocji) i specyfikację techniczną. Bardzo często to właśnie tam znajdziesz ‘furtkę’, którą dostawca pozostawił sobie na wypadek wpadki. Każdy dostawca, który stara się uczciwie pokazać wszystkie szczegóły, nie będzie ukrywał informacji, że limity są. Zapoznaj się więc z nimi i podejmij świadomą decyzję. Twoje potrzeby zawsze można konkretnie nazwać, więc wystarczy jedynie sprawdzić, czy dane ograniczenia są dla Ciebie istotne, czy nie. To, co ważniejsze dla Ciebie – sprawdź, czy dostawca będzie w stanie zapewnić Ci większe zasoby oraz na jakich warunkach, jeśli Twój biznes wzrośnie. I, czy może to zrobić płynnie, bez zakłócania Twojego biznesu.
Podsumowując:
Artykuł wskazuje przykłady problemów, które pomogliśmy naszym Klientom rozwiązać. Teraz wiesz w jaki sposób nieuczciwi dostawcy hostingu mogą wprowadzić Cię w błąd, gdzie i jak zakładają pułapki. Już wiesz na co powinieneś zwrócić szczególną uwagę przy wyborze hostingodawcy, aby uniknąć błędów, o których zapewne wcześniej nie myślałeś. Błędów o tyle istotnych, że bezpośrednio wpływających na techniczny rdzeń każdego e-biznesu. Warto o nich pomyśleć już teraz, bo gdy Twój biznes zacznie wzrastać, naprawa ich nie będzie taka łatwa, szybka i tania.
Polecam również szerszą wersję publikacji, zawierającą opisy kolejnych 5 błędów, więcej szczegółów dla każdego z nich oraz bezpłatne narzędzie, dzięki któremu możesz łatwo zweryfikować każdą ofertę:
https://blog.servizza.com/hosting-pro4pro-10-bledow-nieudanych-e-biznesow/
Życzę mądrych wyborów i do siego! 😉
Stefan & Servizza Team