REKLAMAtłumaczenia biuro tłumaczeń 123tlumacz.pl
MOTORYZACJA Budowa infrastruktury dla samochodów elektrycznych w UE przebiega zbyt wolno

Budowa infrastruktury dla samochodów elektrycznych w UE przebiega zbyt wolno

W kwietniu Europejski Trybunał Obrachunkowy zaprezentował sprawozdanie dotyczące budowy i utrzymania infrastruktury dla samochodów elektrycznych w UE. Celem kontroli przeprowadzonej przez Trybunał było ustalenie, czy Komisja skutecznie zapewniała wsparcie na rzecz rozbudowy publicznie dostępnej infrastruktury ładowania pojazdów elektrycznych w UE.

Trybunał stwierdził, że pomimo odniesionych sukcesów, np. w promowaniu wspólnego unijnego standardu wtyczek, oraz poprawy dostępu do różnych sieci ładowania nadal istnieją przeszkody w podróżowaniu pojazdami elektrycznymi po terytorium UE. Dostępność stacji ładowania jest różna w zależności od kraju, systemy płatności nie zostały zharmonizowane poprzez określenie minimalnych wymogów, a informacje dla użytkowników nie są wystarczające. Wobec braku kompleksowej analizy luk w infrastrukturze Komisja nie była w stanie zagwarantować, by dofinansowanie unijne trafiało tam, gdzie potrzeby są największe. UE jest wciąż daleka od realizacji celu wytyczonego w ramach Zielonego Ładu, który zakłada utworzenie 1 mln punktów ładowania do 2025 r. Nie posiada także ogólnego strategicznego planu działania dotyczącego elektromobilności.

Unijni kontrolerzy wsiedli do samochodów elektrycznych i ruszyli w Europę aby sprawdzić jak rozwija się sieć stacji ładowania aut. Skrytykowali Brukselę za to, że trzy czwarte pieniędzy trafiło do zaledwie pięciu państw, a wielu stacjom grozi bankructwo.

Co trzecie euro wsparło budowę ładowarek w Niemczech, co dziesiąte we Włoszech, a po 6-7% jeszcze we Francji, Austrii i Holandii. Na resztę państw, w tym Polskę, przypadło w sumie tylko 34% dofinansowania do budowy stacji.

– Krytycznie oceniono prawdopodobieństwo osiągnięcia celu UE, aby do 2025 r. w Europie było co najmniej milion punktów ładowania aut elektrycznych – mówi w rozmowie z MarketNews24 Bartłomiej Derski, ekspert WysokieNapiecie.pl. –Tego celu nie osiągnięto dotąd nawet w połowie, tym bardziej zagrożony jest unijny cel, aby w 2030 r. działały 3 mln takich stacji.

Kontrolerzy z Luksemburga pochwalili urzędników z Komisji Europejskiej za jeden wielki sukces, którego trudno Brukseli odmówić: wypracowanie i rozpowszechnienie dwóch europejskich standardów ładowania samochodów elektrycznych: type2 (prądem przemiennym – AC) oraz CCS2 (prądem stałym – DC). Przed epoką unijnych standardów na europejskich drogach królowały standardy francuskie, amerykańskie i japońskie. Problemem była nie tylko ich wzajemna niekompatybilność, ale i brak perspektyw rozwoju w postaci obsługi wysokich mocy ładowania. Unijny standard wszedł w samą porę – tuż przed elektrycznym boomem na drogach i bardzo ułatwia już podróże po Europie. W najnowszych modelach stosuje go także Tesla (Model 3) i Nissan (w Nissan Ariya, który dotrze do polskich klientów za rok).

Europejski Trybunał Obrachunkowy (który jest odpowiednikiem NIK) przyznał też, że dobrym krokiem ze strony Komisji Europejskiej było wsparcie z instrumentu „Łącząc Europę” budowy punktów ładowania aut elektrycznych wzdłuż transeuropejskiej sieci bazowej dróg (TEN-T).

Rozbudowę całej sieci ładowarek w UE dręczą jednak te same problemy. We wszystkich skontrolowanych przez Trybunał projektach wystąpiły opóźnienia we wdrażaniu, a w niektórych uzyskano tylko część produktów.

Bieżący poziom wykorzystania współfinansowanych stacji jest zasadniczo niski, co zwiększa zagrożenia dla trwałości tych inwestycji. Obłożenie stacji jest dziś tak małe, że operatorom grożą bankructwa lub zwijanie sieci. Urzędnicy wytknęli jednocześnie, że unijna agencja przyznająca dofinansowanie nie kontroluje poziomu obłożenia tych stacji, choć mamy XXI wiek i mogłaby to robić zdalnie, gdyby od razu uzgodniła to z operatorami, którymi przyznaje granty.

Wykorzystania stacji ładowania w Polsce jest niższa niż wynosi średnia europejska, a popyt na usługi koncentruje się w pobliżu największym polskich miast. Wynika to ze znacznie mniejszej liczby samochodów elektrycznych niż przewidywały plany rządowe.

– Kontrolerzy pochylili się też nad Polską, która ma najmniejszy udział elektrycznych we flocie – dodaje B.Derski. – To właśnie z tego powodu w Polsce mamy jeden z najwyższych wskaźników liczby stacji ładowania w stosunku do liczby samochodów elektrycznych, co powoduje, że przychody operatorów ze świadczonych usług nie pokrywają obecnie kosztów utrzymania sieci, a dodatkowo realizacja nowych inwestycji jest opóźniana na etapie podejmowania decyzji.

Ta sytuacji musi być brana pod uwagę przy podejmowaniu kolejnych decyzji regulacyjnych oraz przy definiowaniu nowych programów wsparcia. Kluczowym jest jednak pobudzenie pobytu na samochody elektryczne poprzez jak najszybsze wdrożenie dopłat. Wielokrotne zapowiedzi polityków co do ich wprowadzenia powstrzymują wielu potencjalnych nabywców elektryków przed ich zakupem, a wdrożenie programu na pewno przyciągnie nowych kupujących.

Exit mobile version