Dane kontra banki

Bartosz Sawicki, Dyrektor Departamentu Analiz w Domu Maklerskim TMS Brokers
Bartosz Sawicki, Dyrektor Departamentu Analiz w Domu Maklerskim TMS Brokers

Dane z Niemiec? Znów rewelacyjne- subkomponent oczekiwań w indeksie Ifo znalazł się na nowych cyklicznych maksimach. Dane z USA? Znów rozczarowanie. Tym razem informacje o zamówieniach na dobra trwałe sugerują słabą kontrybucję inwestycji przedsiębiorstw do PKB w drugim kwartale.

Rozchodzenie się dróg europejskiej i amerykańskiej gospodarki a raczej nadganianie przez tę pierwszą utraconego w wyniku kryzysu zadłużeniowego dystansu nie przekłada się na umocnienie euro do dolara. EUR/USD ponownie nie był w stanie zadomowić się ponad 1,12. Barierą stojącą na drodze do 1,13 jest strefa 1,1220- 30. Głębsze cofnięcie byłoby zwiastowane dopiero przez przełamanie 1,1110. Kurs tkwi w uporczywym przedziale 1,11 -1,13 ze względu na fakt, że relatywna siła w danych nie przekłada się na analogiczne zmiany w nastawieniu banków centralnych.

Fed przez palce patrzy na fatalną passę danych i cały czas podkreśla wiarę, że jest to słabość chwilowa a gospodarka pozostaje na właściwych torach. ECB – odwrotnie – utrzymuje, że normalizację polityki muszą poprzedzać wiarygodniejsze sygnały, że ożywienie rodzi presję na ceny bazowe. Nie bez znaczenia jest też pozycjonowanie: euro jest wykupione, dolar mocno wyprzedany. Podobnie, rentowność długu USA w nierecesyjnym scenariuszu ma bardzo ograniczoną przestrzeń do dalszego obniżania się.

Warto jeszcze odnotować jedną prawidłowość: przez dłuższy czas dolar po słabych danych bardzo wyraźnie tracił do jena, po dobrych – zyskiwał marginalnie. Wczorajsze zniżki były bardzo słabe, trwały tylko chwilę i a kurs dziś w nocy wyszedł na nowe lokalne maksima i naruszał 112,00 bez pomocy wzrostu rentowności obligacji USA (w przypadku dziesięciolatek dochodowość plasuje się poniżej 2,15 proc.) Może to pokazywać, że słabość dolara osiągnęła granice i dochodzi do zmiany sentymentu względem amerykańskiej waluty.

Spodziewamy się zatem, że kurs USD/JPY będzie windowany na fali obudzenia się popytu na dolara i wzrostów dochodowości amerykańskich obligacji skarbowych. Z technicznego punku widzenia najbliższym celem dla kursu są okolice 112,25. Zanegowaniem wzrostowego scenariusza byłoby jednak dopiero zejście poniżej 110,60. Warto przy tym odnotować, że historyczna zmienność na rynku USD/JPY obliczana dla interwału tygodniowego jest ekstremalnie niska (w poprzednim tygodniu znalazła się w 16 percentylu wartości z ostatnich pięciu lat) i przybierała wartości typowe dla okresów noworocznego/wielkanocnego rynkowego marazmu. Ruch po okresie niskiej zmienności powinien być silny zgodnie z koncepcją regresji zmienności do średniej. Dodajmy, że nasze prognozy zakładają USD/JPY na poziomie 115,0 na koniec trzeciego kwartału oraz 118,0 na koniec grudnia.

Dziś warto zwrócić uwagę przede wszystkim na wystąpienie Janet Yellen: część przedstawicieli władz monetarnych sugeruje, że Fed najpierw powinien rozpocząć redukcję sumy bilansowej a dopiero potem dokonywać kolejnych podwyżek kosztu pieniądza. Należy też doszukiwać się wskazówek, czy FOMC nadal ze spokojem podchodzi do serii słabszych danych. W każdym razie rynkowa wycena przyszłego tempa zacieśniania przez Fed jest cały czas niedostateczna i wymaga urealnienia. W perspektywie końca 2018 roku rynek dyskontuje mniej niż dwie podwyżki kosztu pieniądza, rynek pieniężny nie uwzględnia też w cenach wpływu redukcji portfela aktywów. Ten ostatni proces będzie naszym zdaniem mocno uderzał przede wszystkim w waluty emerging markets i tych przedstawicieli G-10, których atutem były wysokie realne stopy procentowe.

Sporządził:
Bartosz Sawicki
DM TMS Brokers