Fed da sygnał do wyprzedaży złotego?

Marcin Kiepas, analityk rynków finansowych
Marcin Kiepas

Zapowiedź podwyżki stóp procentowych w USA może popsuć nastroje na rynkach finansowych, umocnić dolara i jednocześnie przecenić dobrze spisującego się ostatnio złotego.

Środa na krajowym rynku finansowym upływa pod znakiem umiarkowanie dobrych nastrojów.  Złoty zyskuje do głównych walut (za wyjątkiem szwajcarskiego franka). O godzinie 15:00 kurs EUR/PLN testował poziom 4,2940 zł, USD/PLN 3,8520 zł, GBP/PLN 5,0010 zł, a CHF/PLN 3,9435 zł. Ponadto 3. kolejny dzień spadają rentowności polskich obligacji. Lekko też rośnie warszawska giełda. Niestety wzrost popytu na polskie aktywa może okazać się tylko chwilowy. Dotychczasowe czynniki stojące za nim bowiem powoli zanikają, a na horyzoncie pojawia ryzyko trwalszego pogorszenia klimatu inwestycyjnego przez Fed.

Opisana poprawa sentymentu do złotego, obligacji i akcji ma swe źródła w Japonii. Dziś rano Bank Japonii (BoJ) zdecydował się na dalsze luzowanie polityki monetarnej, żeby w ten sposób wesprzeć japońską gospodarkę i osiągnąć zakładany dwuprocentowy cel inflacyjny. Bank do utrzymywanych dotychczas ujemnych stóp procentowych (-0,1%) i systematycznego zwiększania bazy monetarnej, dołożył program ilościowego i jakościowego luzowania polityki monetarnej z kontrolą krzywej rentowności. Mówiąc wprost, będzie on tak prowadził program skupu rządowych obligacji, żeby utrzymać rentowność 10-letnich obligacji blisko zera. To oznacza, że polityka monetarna w Japonii wkracza na wyższy poziom zaawansowania. Nie ma jednak pewności, czy okaże się ona skuteczna.

Działania podjęte przez BoJ początkowo zostały dobrze przyjęte przez rynki finansowe. Tak, jak zawsze przyjmują one każde luzowanie polityki monetarnej. Światowe giełdy ruszyły do góry, a japoński jen zaczął się osłabiać. Tyle tylko, że po kilku godzinach inwestorzy już nie są tak pewni, czy polityka Banku Japonii okaże się skuteczna. W efekcie jen, który rano tracił na wartości, teraz zyskuje do większości walut, a rosnące wcześniej mocno europejskie giełdy, oddają wzrosty. Za chwilę ten regres nastrojów może przełożyć się na złotego.

Z punktu widzenia polskiej waluty dużo groźniejsze, niż to mające miejsce z poślizgiem rozczarowanie Bankiem Japonii, będzie posiedzenie amerykańskiej Rezerwy Federalnej (Fed). Wyniki posiedzenia zostaną opublikowane o godzinie 20:00 polskiego czasu. Pół godziny później odbędzie się konferencja prasowa z udziałem Janet Yellen.

Jest oczywiste, że Fed dziś nie zmieni stóp procentowych. Nie dlatego, że gospodarka USA nie spełnia warunków do ich podwyżki. Przede wszystkim dlatego, że byłoby to zbyt duże zaskoczenie dla rynków finansowych. A Yellen z pewnością rynków nie chce zaskakiwać.  Jednak już twarda zapowiedź podwyżki stóp na posiedzeniu grudniowym jest realna. To zaś umocniłoby dolara i pośrednio przełożyło się na osłabienie złotego. To nasz scenariusz bazowy. Przy czym sama przecena złotego wywołana przez sygnał z Fed może mieć znacznie dalej idące reperkusje. Taka wyprzedaż może przypomnieć inwestorom, że perspektywy polskiej gospodarki pogarszają się, co doskonale pokazują systematycznie obniżane przez rząd prognozy wzrostu PKB na ten rok. Dlatego też spodziewamy się, że na przełomie września i października kurs euro może wrócić do 4,40 zł, szwajcarskiego franka powyżej 4 zł, a dolara do 4 zł.

Marcin Kiepas, główny analityk easyMarkets