Giełdy zniżkują, turystyka pada. Kto za to płaci, czyli skutki terroryzmu

Krzysztof Sadecki, analityk biznesowy
Krzysztof Sadecki, analityk biznesowy
Krzysztof Sadecki, analityk biznesowy
Krzysztof Sadecki, analityk biznesowy

Terroryzm to ekstremalna próba wywarcia presji na światowy pokój. Widzimy przede wszystkim niewinne ofiary, lecz terroryzm ma wpływ również na sferę polityczną, ekonomiczną i społeczną oraz turystykę i transport. Głównym celem zamachów jest wpływ polityczny na rządy państw dla celów istotnych z punktu widzenia terrorystów.

W potocznym rozumieniu gospodarka nie jest czymś specjalnie skomplikowanym czy wymagającym interwencji ekspertów, ale w rzeczywistości to złożony mechanizm, w którym nic nie zmienia się przy pomocy jednej decyzji. Destabilizacja gospodarcza i trudności z przywróceniem równowagi to drugi obok politycznego bezpośredni skutek ataków terrorystycznych. Do czasu tragedii World Trade Center 11 września 2001 roku terroryzm uważano za marginalne zjawisko, które nie stanowi większego zagrożenia dla zachodniego świata. Spojrzenie to zmieniło się we wrześniu 2001, a jednym z powodów tej zmiany jest czynnik ekonomiczny.

Trudno byłoby dziś znaleźć państwo, którego terroryzm w żadnym stopniu, by nie dotykał. A wszystkie kraje ponoszą w ten sposób znaczne koszty, których nakład w innych warunkach mógłby wspierać procesy ważne dla wzrostu gospodarczego. Nie jest to jedyny powód, dla którego terroryzm uznaje się za tendencję do destabilizacji gospodarczej. Jego antyekonomiczne oblicze widać mocno na rynkach walutowych i giełdach papierów wartościowych, gdzie ataki generują przede wszystkim znaczne spadki indeksów – twierdzi Krzysztof Sadecki, analityk biznesowy.

Po tragedii WTC drugi raz w historii nowojorskiej giełdy nie prowadzono sesji na Wall Street – trwało to siedem dni. Wcześniej taką sytuację odnotowano w 1914 r., gdy po wybuchu wojny przez kilka miesięcy nie handlowano na parkietach. Ta analogia uzmysławia rozmiar problemu. Nie koniec na tym – eksperci odkryli, że gdy w 2001 roku spadki na rynkach były duże, grupy terrorystyczne mogły na tym zyskać. Akcje straciły, to prawda, ale kontrakty terminowe zareagowały inaczej. Jeśli ktoś zajął w nich odpowiednią pozycję i zagrał na przykład na straty, to jego zyski mogły sięgnąć pułapu konkretnych milionów. Inicjatorzy zamachów, z góry znając scenariusz wydarzeń, otwierali odpowiednie pozycje na rynku terminowym. Gdy spojrzy się na reakcję rynków na akty terroru, to zawsze jest ona zgodna z oczekiwaniami.

Spada zaufanie do zastanej rzeczywistości, maleje przekonanie o bezpieczeństwie. W 2004 r. po zamachach w Madrycie, rynek gwałtownie nie zniżkował, choć wielu uważa, że zmiany polityczne w Hiszpanii spowodowały późniejszy spadek na madryckim rynku. Rok później w Londynie w zamachu zginęły 52 osoby a rynek zareagował bardzo mocno – dzienne wahanie indeksu FTSE przekraczało 4%. Organizatorzy zamachów nie żyją w izolacji i podobnie jak ich mocodawcy mają dobre rozeznanie w prawidłach makroekonomicznych. Doskonale wiedzą, że sianie terroru to okazja nie tylko do generowania strachu, lecz także zysk. – kontynuuje biznesman.

Gospodarczy szok

Umowny początek globalnej interakcji z zagrożeniem terrorystycznym czyli atak 11 września 2001 roku na Stany Zjednoczone był przede wszystkim wielkim szokiem dla amerykańskiej gospodarki. Miał również wymierny wpływ na rozwój sytuacji gospodarczej na świecie. Wywołał pogorszenie wskaźników makroekonomicznych oraz nastrojów konsumenckich. Nastąpił w bardzo znaczącym momencie – gospodarka amerykańska i światowa przeżywały recesję wywołaną „pęknięciem bańki internetowej”, czyli spadkami wywindowanych kursów akcji spółek z sektora nowoczesnych technologii informatycznych. 11 września pogłębił dekoniunkturę, szczególnie w USA. Po nałożeniu się obydwu negatywnych czynników Stany odnotowały w tym roku rekordowo niski wzrost gospodarczy na poziomie 0,8%. Według szacunków IMF oraz OECD, ataki terrorystyczne przyczyniły się do spadku amerykańskiego PKB o 0,3 %[1].

W 2001 roku odnotowano jeszcze nadwyżkę budżetową w kwocie 128 mld USD, jednak rok następny zamknął się deficytem 158 mld, a w 2005 roku wyniósł on już 347 mld USD. Deficyt budżetowy ma bezpośredni wpływ na wzrost zadłużenia państwa. Na koniec września 2001 roku dług publiczny Stanów Zjednoczonych wynosił 5,1 bln dolarów. Seria obniżek stóp procentowych przeprowadzonych przez Fed do poziomu najniższego od pół wieku, czyli 1 proc. przyczyniła się w kolejnych latach do wzrostu PKB, który osiągnął pierwszy szczyt w 2004 roku (4,2 proc.). Kilka branż gospodarki amerykańskiej odczuło wówczas skutki wydarzeń z 11 września, najdotkliwiej – amerykańskie linie lotnicze, firmy turystyczne oraz ubezpieczeniowe. Stracili też brokerzy i giełdy funkcjonujące na Wall Street. A wpływ sytuacji na giełdach amerykańskich na procesy rynku światowego odbija się w każdym zakątku globu – potwierdza Sadecki.

Kluczowy wpływ na wzrost deficytu miały wydatki związane z wojnami przeciwko państwom sprzyjającym terroryzmowi, a także budowa systemu bezpieczeństwa wewnętrznego. Posunięto się do drastycznego ograniczenia swobód demokratycznych oraz łamania praw człowieka u siebie i w innych krajach. To poważne obciążenie finansowe i moralne dla społeczeństwa amerykańskiego. Kwota wydatków na wojnę w Iraku i Afganistanie poniesiona przez Stany Zjednoczone zbliża się do biliona. Strat w ludziach nie da się wycenić. Dzisiejsze problemy gospodarki amerykańskiej to również w pewnej mierze efekt tamtych wydarzeń. Pokazuje to z jak potężnym atakiem miała w 2001 roku do czynienia Ameryka, skoro zachwiał w takim stopniu jej gospodarką. Dla porównania można zwrócić uwagę na rok 2002, kiedy to indonezyjscy terroryści islamscy dokonali masowego mordu na turystach odpoczywających na bajecznej wyspie Bali. Skutki dla gospodarki tego regionu były dotkliwe, ponieważ podstawą dochodów tamtejszej ludności są wpływy z turystyki, a ta otrzymała najsilniejszy cios. Promocja rajskiego miejsca znalazła się w martwym punkcie, a leczenie ran było trudniejsze, niż w krajach z wieloma rozwiniętymi sektorami gospodarki. Z podobnym problemem spotkała się Hiszpania. W przypadku zamachów bombowych w Madrycie w 2004 r. terroryści działali w celu wymuszenia wycofania wojsk hiszpańskich z Iraku. Cel został osiągnięty i rząd Hiszpanii kierując się rozsądkiem i poczuciem odpowiedzialności za los swego narodu w krótkim czasie wycofał swój kontyngent. Nie poniósł przy tym uszczerbku w opinii światowej a przyczynił się do poprawy bezpieczeństwa swych obywateli. Negatywny wpływ ataku na gospodarkę Hiszpanii, opartej w znacznej mierze na sektorze turystycznym, był bardzo widoczny.

Wszystko co prawda powróciło do normy i kraj dalej doskonale się rozwijał przyciągając z każdym rokiem coraz więcej turystów, ale powrót do normy trwał aż rok. W lipcu 2005 roku serię zamachów przeżył Londyn. Podobnie jak w USA również i w tym przypadku gospodarka szybko odczuła skutki tych wydarzeń – zareagowały natychmiast rynki finansowe i towarowe. Złoto drożało z minuty na minutę, jednak po kilku godzinach jego cena powróciła do wcześniejszego poziomu – kontynuuje analityk biznesowy.

Skutki ataków terrorystycznych

Kursy akcji, szczególnie linii lotniczych, firm turystycznych i ubezpieczeniowych zaczęły gwałtownie spadać. Osłabieniu uległ również funt brytyjski, chociaż nikt nie zdawał sobie jeszcze sprawy z rozmiaru szkód. Szczególnie wrażliwy na takie incydenty jest kapitał spekulacyjny. Gospodarka brytyjska należy do najsilniejszych na świecie, po kilku dniach sytuacja zaczęła się stabilizować. Patrząc na tak nakreślony obraz wpływu na mechanizmy makroekonomiczne warto pamiętać, że terroryzm to nie tylko dzieło ekstremistów islamskich. Walkę terrorystyczną prowadzą przedstawiciele różnych narodów i wyznań. Współczesny terroryzm to także narzędzie walki o niepodległość. W jej imię zamachów dokonywała IRA i czeczeńscy bojownicy. Co pewien czas uaktywniają się separatystyczne organizacje baskijskie. Walczące ugrupowania starają się osiągnąć określone cele polityczne: niepodległość, autonomię lub usunięcie obcych wojsk ze swego terytorium. W każdym z tych przypadków działania terrorystów wywołują określone skutki ekonomiczne i psychologiczne. Trzeba też dodać, że wbrew potocznemu rozumieniu zjawiska, terroryści nie oszczędzają również krajów islamskich. Przykładem mogą być zamachy w kurortach w Egipcie i Turcji. Turystyka jest motorem tamtejszych gospodarek, stąd dotkliwe straty. W Iraku natomiast celem ataku są wojska koalicji oraz ropociągi, co ma wpływ na cenę ropy naftowej.

Negatywny wpływ terroryzmu na branżę turystyczną wydaje się być oczywisty – po atakach trudno znaleźć miejsca, do których zaczną przyjeżdżać turyści nawykli do tradycyjnych i sławnych kurortów. Niezależnie od turystyki po każdym zamachu kłopoty przeżywają transport i handel, których dochody nagle spadają, przy czym terroryzm stoi też za stratami związanymi z pogorszeniem się jakości życia ludzi, których charakter pracy wymaga ciągłego przemieszczania się – twierdzi Krzysztof Sadecki.

Można odnieść wrażenie, że branża bezpieczeństwa korzysta na atakach, ale to tylko pozory. Owszem, państwo natychmiast zasila ją dodatkowymi środkami, a firmy prywatne znajdują pieniądze na zwiększanie własnego bezpieczeństwa. Wznosi się nowe bariery i przyspiesza rozwój już istniejących, które miałyby chronić przez zagrożeniem, ale często pod pretekstem dbania o bezpieczeństwo na lotniskach lub w innych miejscach dochodzi do nadużyć wywołanych przez służby uprawnione do kontroli. Zarówno członkowie tych służb, jak i ich klienci są zmęczeni sytuacją. Komfort kojarzony z lataniem należy do przeszłości, został zastąpiony lękiem przed podróżowaniem samolotami. Kolejne konsekwencje terroryzmu dotykają  towarzystw ubezpieczeniowych. Wypłacają one ubezpieczonym niemałe odszkodowania, nagła konieczność wypłaty sporej kwoty rozregulowuje je finansowo. Rozmiar i zakres oddziaływań na ekonomię każe zmienić spojrzenie nie tylko na samo zjawisko terroru, ale i na wywoływaną przezeń wizję przyszłości. Do tragedii WTC terroryzm był uważany za zagrożenie mało znaczące wśród wielu nieprzewidywalnych zjawisk, które mogą spowodować istotne ekonomicznie straty i takie podejście jeszcze długo będzie się utrzymywać.

W 2016 roku specjaliści z Uniwersytetu Cambridge i firmy ubezpieczeniowej Lloyd’s przeprowadzili analizę wpływu na gospodarkę zjawisk nieprzewidywalnych. Wzięli pod uwagę 301 miast z całego świata i oszacowali, jaka część wytwarzanych w nich dóbr i usług może zostać utracona w efekcie klęsk naturalnych lub katastrof wywołanych przez człowieka w latach 2015–2025. Według badaczy ryzykiem są objęte dobra i usługi o łącznej wartości 4,6 biliona dolarów (12 proc. średniego rocznego PKB wytwarzanego w analizowanych miastach), z czego około jednej czwartej potencjalnych strat może być spowodowana przez krach na rynku akcji. W dalszej kolejności na liście zagrożeń plasują się pandemie, huragany, trzęsienia ziemi, powodzie, wzrost cen ropy – kontynuuje.

Na te sześć kategorii przypada ponad 3/4 potencjalnych strat. Terroryzm z ekonomicznego punktu widzenia znajduje się na 9. miejscu zagrożeń i jest w stanie zniszczyć dochód o wartości 98 mld dolarów (2,5 proc. ryzyka w najbliższej dekadzie). O wysokości strat decyduje nie tylko częstotliwość występowania nieprzewidywalnych zdarzeń, ale i zdolność do radzenia sobie z nimi. Najlepiej przygotowane są miasta o najwyższym poziomie rozwoju, a więc położone w Europie Zachodniej i Ameryce Północnej, dlatego ewentualne straty z tytułu zamachów terrorystycznych, które mogą ponieść miasta Europy Zachodniej, zostały oszacowane na zaledwie 2,2 mld dolarów. Wszystko to wygląda nader optymistycznie, ale rzeczywistość pokazała, że terroryzm może być niedoszacowany jako czynnik ekonomicznego ryzyka. Francuskie ministerstwo finansów podało przecież, że w wyniku zamachów w Paryżu gospodarka francuska straciła ok. 2,2 mld dolarów z powodu spadku ruchu turystycznego[2].

Problem istnieje i niebezpiecznie ewoluuje. Inicjacja zmian na Bliskim Wschodzie dokonana przez prezydenta USA Donalda Trumpa podczas niedawnej wizyty w tym regionie jest być może początkiem procesu pokojowego zdolnego objąć cały nowoczesny świat. Gdyby się udało, poprawie uległaby również ekonomia i warunki życia we wszystkich krajach zaangażowanych w walkę z terroryzmem, dlatego pokój leży w interesie nas wszystkich. Dopóki tego nie zrozumiemy świat nie dysponuje żadną bezpieczną oazą, a nowoczesne systemy obronne są bezużyteczne wobec nowych zagrożeń.

[1] http://www.bankier.pl/wiadomosc/Terroryzm-a-gospodarka-2016231.html

[2] http://www.forbes.pl/terroryzm-wplyw-na-gospodarke-ekonomiczne-ryzyko-i-zagrozenie,artykuly,201283,1,1.html