Kończą się prace w PE nad dyrektywą ws. pracowników delegowanych. Nowe prawo ma rozwiązać problem łamania ich praw

rp_b6945da09d_1144888233-delegowanie-dyrektywa.png

CEO Magazyn Polska

W przyszłym tygodniu Parlament Europejski zagłosuje nad dyrektywą ws. delegowania pracowników. Projekt w obecnym kształcie jest korzystny dla polskich firm, które delegują do pracy za granicą najwięcej osób w UE. Samo przyjęcie nowego prawa nie rozwiąże od razu problemów związanych z łamaniem praw takich pracowników, bo państwa będą miały dwa lata na wdrożenie przepisów i będą decydować również o kolejności ich wdrażania. Może być to problemem w krajach, które najbardziej obawiają się konkurencji ze strony pracowników z innych państw.

O przyjęciu dyrektywy ws. delegowania pracowników zdecyduje w przyszłym tygodniu Parlament Europejski. Znalazły się w niej m.in. zapisy o kontroli legalności zatrudnienia i zasadzie odpowiedzialności wykonawcy za podwykonawcę. Do obecnego kształtu dyrektywy w znacznym stopniu przyczyniły się wspólne wysiłki polskiego rządu, europosłów i partnerów społecznych, w szczególności przedsiębiorców.

Dla Polski dyrektywa jest wyjątkowo ważna, dlatego że Polska deleguje największą liczbę pracowników. Cieszę się, że doszło do porozumienia, bo na pewnych etapach negocjacji byliśmy w sytuacji, w której rozwiązania albo ograniczały w znacznym stopniu, albo uniemożliwiały delegowanie pracowników. Dobrze, że doszło do rozsądnego kompromisu, mam nadzieję, że Parlament Europejski go poprze – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Radosław Mleczko, wiceminister pracy i polityki społecznej.

Dzięki zaangażowaniu europosłanek – Danuty Jazłowieckiej i Małgorzaty Handzlik – oraz wiceministra pracy udało się usunąć najbardziej niekorzystne zapisy w dyrektywie, które ograniczyłyby możliwość delegowania pracowników polskim firmom. Radosław Mleczko został doceniony przez Kapitułę Nagrody Labor Mobilis 2014 „za skuteczne położenie się Rejtanem w obronie świadczenia usług w UE i setek tysięcy polskich miejsc pracy”.

Delegowanie pracowników jest sposobem na podnoszenie naszej konkurencyjności na rynku europejskim. To leży w naszym narodowym interesie – podkreślił w swoim przemówieniu prof. Jerzy Hausner, członek honorowy Kapituły.

Delegowanie pracowników do pracy za granicą pozwala na pracę w innym państwie członkowskim i podleganie przepisom tamtejszego kodeksu pracy. Pracownik delegowany jest zatrudniany przez polską firmę, a jego składki na ubezpieczenia społeczne odprowadzane są w Polsce. W UE pracuje ok. 1 mln delegowanych pracowników. Nowe prawo ma wzmocnić obecnie obowiązujące uregulowania z 1996 r. Jak podkreśla wiceminister, te przestały być wystarczające w sytuacji, kiedy dochodziło do łamania praw pracowników delegowanych w różnych państwach członkowskich.

To był jeden z powodów, dla których Komisja Europejska rozpoczęła prace nad dyrektywą. Drugi, bardzo ważny, to regulacje w państwach członkowskich, które w znacznym stopniu utrudniały delegowanie. Dotyczyło to nie tylko ochrony praw pracowników, lecz także sytuacji, w których była to praktyka nosząca pewne cechy protekcjonizmu – wyjaśnia Radosław Mleczko.

Sebastian Filipek-Kaźmierczak, ekspert Polskiej Izby Handlu, nominowany do Nagrody Labor Mobilis 2014, podkreśla, że przyjęcie przez Parlament Europejski dyrektywy w obecnym kształcie – co nie jest przesądzone, bo niektórzy europosłowie zapowiadają zgłaszanie poprawek – to dopiero początek drogi. Państwa UE będą miały dwa lata na wdrożenie nowych przepisów.

Marzy nam się sytuacja, w której Polska stałaby się centrum usługowym Europy. Nie ma w tym nic złego, że jeżeli szukając dobrego samochodu, pomyślimy o Niemczech, szukając dobrego wina i sera, pomyślimy o Francji, a szukając dobrej firmy usługowej choćby w zakresie budownictwa, mieszkaniec wspólnej Europy pomyśli o polskiej firmie i polskich specjalistach. Tymczasem niektóre państwa członkowskie dążą do wprowadzenia embarga na polskie usługi – mówi Stefan Schwarz, prezes Inicjatywy Mobilności Pracy, organizatora gali Labor Mobilis 2014.

Europosłanka Danuta Jazłowiecka, członkini parlamentarnej komisji ds. zatrudnienia i polityki społecznej oraz sprawozdawca unijnej dyrektywy wdrożeniowej, ostrzegła, że niektóre państwa członkowskie – te najbardziej obawiające się konkurencji ze strony pracowników z zagranicy – mogą rozpocząć wdrażanie przepisów nowej dyrektywy od tych, które będą umożliwiały im ochronę własnego rynku pracy, a nie od tych, które zapewnią ochronę pracowników delegowanych.

Po dwóch latach od wdrożenia tej dyrektywy Komisja Europejska będzie zobowiązana monitorować to, co się wydarzy, monitorować, na ile wprowadzone dyrektywą instrumenty będą skuteczne, a na ile nie. Również będzie musiała zarekomendować w takim przypadku, w którym będą potrzebne zmiany tych instrumentów, oraz to jakiego rodzaju zmiany powinny być wprowadzone – wyjaśnia Danuta Jazłowiecka. 

Według wiceministra pracy w ciągu tych dwóch lat, które będą okresem przejściowym, nie należy spodziewać się znacznego wzrostu liczby delegowanych pracowników.

Jeżeli byśmy postawili sobie za zadanie we współpracy z partnerami społecznymi i z partnerami w Unii Europejskiej, żeby ten ruch delegowań był taki jak w tej chwili lub nieznacznie wzrósł, to moglibyśmy się czuć bardzo usatysfakcjonowani – mówi Radosław Mleczko.

Kwestia unijnej dyrektywy o pracownikach delegowanych, istotnej dla setek tysięcy pracowników wysyłanych przez polskie firmy do pracy za granicą, była jednym z wiodących tematów podczas II Europejskiego Kongresu Mobilności Pracy.