Kryzys koreański doprowadza do wrzenia rynki finansowe

TMS Brokers Konrad Białas
Konrad Białas, Dom Maklerski TMS Brokers S.A.

Wakacyjny spokój nie ma miejsca, by błyszczeć, gdyż inwestorzy znaleźli się pod presją ryzyk geopolitycznych. Dochodzi do przeglądu nagromadzonych pozycji, na czym korzysta CHF, ale ofiarami są AUD i CAD. Awersja do ryzyka napędza cenę złota, ale za to na rynkach wschodzących (i złotym) nie widać paniki. NZD gorzko przyjmuje ostrzeżenia o możliwej interwencji RBNZ.

Jakby mało było w sierpniu męczących upałów (i nagłych burz), kryzys koreański dodatkowo podgrzewa atmosferę doprowadzając do wrzenia rynki finansowe. Media w Korei Północnej dalej informują o planach tamtejszych władz dotyczących ataku rakietowego na terytorium USA na wyspie Guam, choć amerykański sekretarz stanu Rex Tillerson stara się uspokajać, że nie ma zagrożenia wojną. Mimo to słowa prezydenta Trumpa o uwolnieniu „ognia i wściekłości” jeszcze rezonują na rynkach. Awersja do ryzyka jest selektywna, ale uderza tam, gdzie nagromadzenie pozycji było największe. Na rynku walutowym najmocniej zyskuje CHF, który w poprzednich tygodniach był silnie wyprzedawany. Mocny jest jen japoński, ale bliskość kryzysu koreańskiego umniejsza jego atrakcyjność. Kres apetytu na ryzyko i waluty surowcowe ciąży na AUD i CAD. EUR jest trochę na uboczu, choć odwrót na EUR/CHF „wylewa się” na inne crossy. Relatywnie spokojnie sytuację znosi złoty, ale przedłużająca się niepewność może z czasem być bardziej szkodliwa. Jak zwykle w przypadku takich wydarzeń, trudno stwierdzić, czy obawy wygasną w ciągu jednej doby, czy zostaną na dłużej, ale strachliwa natura inwestorów przemawia za tym drugim.

Gdzie w tym całym zamieszaniu jest USD? Po pierwsze konsensualnym tematem poprzednich tygodni byłą wyprzedaż dolara na całej szerokości, zatem jeśli inwestorzy decydują się teraz na redukowanie pozycji, USD będzie korzystał. Jednak dodatkowo dane makro powoli zaczynają przemawiać na korzyść waluty, gdyż po solidnym raporcie z rynku pracy inwestorzy przychylniej patrzą na perspektywy podwyżki stóp procentowych w grudniu (choć rynkowa wycena prawdopodobieństwa na poziomie 44 proc. nie jest silnym argumentem). Mimo to silny odczyt inflacji CPI z USA w piątek może zmienić „obraz gry” i dać kolejny powód, by kupować USD. Dziś pod lupę wzięte będzie wystąpienia Billa Dudleya z Fed. Nie wypowiadał się on przez pewien czas, a jego stanowisko często jest zbieżne z generalnym kierunkiem polityki Fed.

Oddzielnym tematem jest NZD, który wyraźnie negatywnie odbiera wczorajszą decyzję RBNZ. Choć bank centralny zgodnie z oczekiwaniami utrzymał stopę OCR na 1,7 proc., a w komunikacie nie dokonał większych zmian, to jednak w odniesieniu do kursu walutowego język uległ złagodzeniu, a później wiceprezes McDermott powiedział, że „zmiana [w komunikacie] jest pierwszym krokiem do możliwej interwencji”. Inwestorzy nie potrzebują dodatkowego powodu do niepokoju w obliczu geopolitycznych zawirowań, więc ucieczka z NZD nabrała siły. NZD/USD może mieć pole do spadków nawet do 200-sesyjnej średniej – obecnie przy 0,7120.

Poza tym w kalendarzu, inflacja CPI z Norwegii i produkcja przemysłowa ze Szwecji mogą przejściowo podnieść zmienność na NOK i SEK, ale ogólny sentyment rynkowy pozostanie dominującym czynnikiem. Ryzyko redukowania długich pozycji w GBP/USD zwiększa wrażliwość funta na rozczarowani w odczytach produkcji przemysłowej i bilansu handlowego. Inflacja PPI z USA jest drugorzędna.

Konrad Białas
Dom Maklerski TMS Brokers S.A.