Kryzys rządowy we Włoszech. Kurs funta nurkuje. Australijczycy nie zmieniają stóp

    Maciej Przygórzewski, główny analityk Walutomat i Internetowykantor.pl
    Maciej Przygórzewski, główny analityk Walutomat i Internetowykantor.pl

    Kolejne próby utworzenia rządu we Włoszech oznaczają dalsze emocje na rynkach walutowych. Niby wiadomo, że kraj ten często dostarcza rozrywki w postaci niezbyt stabilnej władzy, ale patrząc na program stworzony przez przyszłych koalicjantów (oczywiście, jeśli będzie on realizowany), to możemy spodziewać się następnych konfliktów z urzędnikami europejskimi, którzy boją się powtórki greckiego scenariusza.

    Kryzys rządowy na południu Europy

    Włosi przyzwyczaili nas już, że o wiele częściej zmieniają się tam rządy, niż odbywają wybory. Dzisiaj z internetowego głosowania (odbywającego się na stronie jednego z przyszłych koalicjantów) dowiemy się, czy powstanie kolejny rząd. Tym razem ma do niego wejść populistyczny Ruch Pięciu Gwiazd i centrolewicowa Partia Demokratyczna. Obie formacje nie zaskoczyły programem koalicyjnym wyborców, ale udało im się to w przypadku analityków. Większość obywateli jest świadoma, że nikt nam tyle nie da, co polityk w trakcie kampanii wyborczej obieca. Problem w tym, że niektórzy mają wystarczająco rozwagi, by potem wszystkiego nie realizować. Teraz w kraju zadłużonym po uszy wdrożony ma być program obniżki podatków i zwiększonych wydatków. Czeka nas zatem bardzo szybka reakcja Unii Europejskiej i procedura nadmiernego deficytu. Warto zwrócić uwagę, że w tej chwili tylko niskie stopy procentowe w strefie euro pozwalają Włochom domykać budżet z tak małym deficytem. Niestety zasadniczo w tej sytuacji nie ma dobrego rozwiązania dla wspólnej waluty. Jeżeli w głosowaniu zostanie zaakceptowana nowa konstrukcja rządu, to prawdopodobnie zobaczymy większą dziurę w kasie państwa, a co za tym idzie nieuchronny konflikt z europejskimi instytucjami. Jeśli nowy gabinet jednak się nie ukonstytuuje, to czeka nas jeszcze większy chaos, który również będzie złym sygnałem dla EUR.

    Dokąd dopłyną na Wyspach?

    Dzisiaj kończy się przerwa wakacyjna w brytyjskim parlamencie. Nietrudno się domyślić, że głównym tematem pozostaje brexit. Pojawiały się zapowiedzi zablokowania negocjacji premiera Borisa Johnsona w celu wymuszenia 3-miesięcznego opóźnienia w opuszczeniu Wspólnoty. Efektem byłoby kolejne przełożenie ostatecznego terminu, który tym samym zostałby przesunięty już niemal o rok w porównaniu do pierwotnych założeń. W tle konfliktu majaczy kwestia potencjalnych przyspieszonych wyborów, aczkolwiek wątpliwe jest, aby konserwatyści rzeczywiście chcieli do nich doprowadzić, biorąc pod uwagę wyniki sondaży. Efektem tych danych jest nurkowanie kursu funta. Jeszcze pod koniec tygodnia za brytyjską walutę płacono 4,85 zł, a dzisiaj są to okolice 4,78 zł. Jest to w dalszym ciągu prawie 15 groszy ponad dołek z połowy sierpnia, ale widać powrót niepewności u inwestorów.

    Australia nie zmienia stóp procentowych

    Po dwóch obniżkach w czerwcu i lipcu obecnie mamy drugi miesiąc bez zmian stóp procentowych w Australii. Ze względu na pogarszającą się koniunkturę na świecie, skutkującą spadkiem popytu na surowce przemysłowe, stopy w tym kraju są obniżane szybciej, aby wspomóc gospodarkę w trudnym momencie. Obniżka stóp to tańszy kredyt, który zachęca do wydawania, a nie oszczędzania. Dodatkowym efektem jest osłabienie waluty, skutkujące poprawą sytuacji eksporterów.

    Maciej Przygórzewski – główny analityk w Internetowykantor.pl