M. Wołos (TMS Brokers): EBC rozpocznie skup aktywów dopiero po wrześniu

rp_ed39a40165_1877044138-wolos-waluty-1.png

CEO Magazyn Polska

Europejski Bank Centralny nie rozpocznie programu skupu aktywów dopóki nie oceni skutków wcześniejszych działań. Inwestorzy od dłuższego czasu twierdzą jednak, że taka interwencja jest tylko kwestią czasu. Dlatego rynek będzie uważnie śledził kolejną konferencję M. Draghiego, która może dać wskazówki dotyczące tego, kiedy EBC rozpocznie program luzowania ilościowego.

– EBC w czerwcu zdecydował się na wprowadzenie dość radykalnych kroków, m.in. wprowadził stopę depozytów lokowanych w EBC poniżej granicy zero, czyli obniżył stopy procentowe i zapowiedział też wprowadzenie programu LTRO, od września banki znowu będą mogły brać w EBC pożyczki, które nie są praktycznie oprocentowane – ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Marek Wołos, analityk, członek zarządu TMS Brokers.

Część inwestorów spodziewała się i wciąż oczekuje, że EBC zdecyduje się jednak rozpocząć program skupu aktywów z rynku. Zwolennicy takiej niestandardowej polityki wskazują, że jest ona konieczna, ponieważ rośnie ryzyko deflacji i stagnacji w strefie euro. Ponadto ich zdaniem polityka amerykańskiej Rezerwy Federalnej okazała się być skuteczna w stymulowaniu rynku pracy oraz wzrostu PKB. Fed uruchomił łącznie 3 rundy programu skupu aktywów (QE).

Wśród ekonomistów i analityków przeważa pogląd, który potwierdziło sierpniowe posiedzenie EBC, że bank wstrzyma się z uruchomieniem programu QE co najmniej do września, gdyż będzie chciał sprawdzić skuteczność narzędzi uruchomionych w czerwcu.

Spodziewamy się, że to nastąpi dopiero po wrześniu, w październiku, może w listopadzie, kiedy EBC będzie w stanie ocenić już te wdrożone narzędzia, wdrożoną politykę. Po drugie, będzie chciał zobaczyć też, jak się zachowuje europejska gospodarka, jaki wpływ na nią mają dotychczasowe ruchy i co  będzie się działo z europejską walutą – wskazuje członek zarządu TMS Brokers.

Prezes TMS Brokers prognozuje także, że niedawne wzrosty cen kruszców zostaną zatrzymane, co ma związek z trwającym trendem umacniania się dolara.

Niezbyt dużo też się dzieje na rynku surowców, ale widzimy jednak rosnący popyt na kruszce, złoto i srebro. Gdyby te kierunki zostały zachowane, czyli, gdyby dolar zyskiwał na wartości, a traciło euro i waluty regionalne, to myślę, że wzrosty cen surowców zostaną zahamowane – twierdzi Wołos.

W stosunku do lokalnego dołka na początku czerwca cena złota podskoczyła z poziomu ok. 1240 USD za uncję do ok. 1305 USD. Choć od początku roku widać pewną stabilizację, to długoterminowy trend jest wciąż spadkowy.

Coraz silniejszy dolar to wynik korzystnej sytuacji gospodarczej w USA i coraz bliższej perspektywy wzrostu stóp procentowych. Ponadto Fed w październiku zakończy program QE, który do tej pory sprzyjał osłabieniu najważniejszej waluty świata. Atrakcyjność dolara w stosunku do euro wzrosła w ostatnim czasie także z powodu obaw o kondycję europejskich banków. Impulsem stał się portugalski Banco Espirito Santo, który musiał zwrócić się o pomoc do rządu w Lizbonie. Szukając bezpiecznej przystani, inwestorzy w strefie euro wywindowali ceny obligacji rządowych do rekordowych poziomów, czego przykładem jest rentowność niemieckich 10-letnich papierów na poziomie około 1,1 proc.

Od czasu do czasu widzimy też spore ruchy na rynku europejskich obligacjach, ale jest to raczej związane nie z polityką Europejskiego Banku Centralnego, lecz z obawami dotyczącymi tego, co się dzieje w europejskim systemie finansowym czy w europejskiej gospodarce – uważa Marek Wołos.