Nowoczesne technologie kreują nowe miejsca pracy

Pracownik dziś musi być bardziej elastyczny, gotowy do ciągłego przyswajania nowych informacji i zmiany specjalizacji nawet kilka razy w ciągu kariery zawodowej

Pracownik rośnie w siłę, czyli nowy świat pracy

Warszawa, 3 września 2015 r. – W 1901 roku w Anglii i Walii żyło 32,5 mln ludzi, z czego 200 tys. zawodowo zajmowało się praniem. W 2011 roku przy populacji wynoszącej 56,1 mln ludzi już tylko 35 tys. osób pracowało w zawodach związanych z tym zajęciem. Od lat trwa dyskusja czy nowe technologie i związana z nimi automatyzacja, destrukcyjnie działają na rynek pracy czy wręcz przeciwnie. Badania ekspertów firmy doradczej Deloitte dowodzą, że ma to wpływ na likwidację miejsc pracy, ale jedynie w branżach wymagających siły fizycznej, m.in. w produkcji i rolnictwie. Jednocześnie postęp technologiczny prowadzi do wzrostu siły nabywczej konsumentów, co wpływa pozytywnie na tworzenie nowych usług i związanych z nim miejsc pracy – to główne wnioski z raportu Deloitte „Technology and people: The great job-creating machine”.

Ekonomiści brytyjskiego oddziału Deloitte: Ian Stewart, Debapratim De oraz Alex Cole na podstawie spisów ludności przeprowadzonych w Anglii i Walii pomiędzy 1871 a 2011 rokiem przeanalizowali transformację tamtejszego rynku pracy. „Od dłuższego czasu nie ma zgody co do tego, czy technologia wpływa na liczbę miejsc pracy pozytywnie czy negatywnie. Skoro nie jesteśmy w stanie przewidzieć kierunku rozwoju nowych technologii i jego skutków, to tym bardziej nie będziemy w stanie ocenić ich ewentualnego przełożenia na sytuację na rynku pracy. Okazało się jednak, że odpowiedzi na nurtujące nas pytania przynosi historia, stąd decyzja o przeprowadzeniu tej analizy” – wyjaśniają autorzy badania.

Ekonomiści Deloitte przytaczają badania PEW Foundation, które pokazują, że 48 proc. ekspertów technologicznych w USA wierzy, że roboty i maszyny zastąpią znaczną liczbę pracowników i doprowadzą do masowego bezrobocia. Niektóre prognozy wskazują, że tylko w samej Wielkiej Brytanii aż 35 proc. miejsc pracy może ulec automatyzacji w ciągu najbliższych 10-20 lat. Wśród „zagrożonych” branż wymienia się, m.in. handel (automatyczne samoobsługowe kasy sklepowe).

Badania ekspertów Deloitte pokazały, że na przestrzeni lat rzeczywiście istniały sektory, w których na skutek rozwoju technologii zatrudnienie zostało ograniczone. Tak stało się w branży produkcyjnej i rolnictwie, które niegdyś opierały się na pracownikach fizycznych. W 1871 roku w Anglii i Walii zawody, w których wykorzystywana jest siła fizyczna stanowiły 23,7 proc. wszystkich profesji. W 2011 roku odsetek ten wynosił już jedynie 8,3 proc. Szczególnie szybkie spadki nastąpiły w ostatnich latach. Pomiędzy 1992 a 2011 rokiem liczba robotników rolnych spadła o 50 proc.

Sytuacja wygląda podobnie w przypadku rzemieślnictwa. W tym samym czasie liczba szewców i zawodów pokrewnych spadła o 82 proc., tkaczy o 79 proc. Analogiczna sytuacja nastąpiła w przypadku profesji wypieranych przez komputery. Liczba maszynistek i stenotypistek spadła o 57 proc.

Nowoczesne technologie wpływają na rynek pracy i zmieniają profil pracownika (zobacz raport Deloitte „Trendy HR 2015 – Nowy świat pracy”). Rosnąca automatyzacja rzeczywiście oznacza zastąpienie ludzi przez roboty w niektórych profesjach i branżach. Nie zawsze jednak wiąże się to z redukcją zatrudnienia. Wpływ komputerów na pracę to nic nowego, choć wymiar tego zjawiska przybiera na sile. Tempo innowacji sugeruje, że technologie, które wydają się odległą przyszłością, wejdą w życie dużo szybciej niż się spodziewamy, ale będzie to stosunkowo długi proces i tempo wdrożenia w każdym kraju będzie inne. Ponadto automatyzacji przyświeca zasada, że maszyny to partnerzy w miejscu pracy, a nie konkurencja.

Z analizy Deloitte UK wynika, że szybki wzrost nowych miejsc pracy nastąpił w innych usługach, w tym finansowanych z budżetu państwa. I tak pomiędzy 1992 a 2011 rokiem liczba nauczycieli w Anglii i Walii wzrosła o 580 proc., pielęgniarek o 909 proc., a pracowników socjalnych o 183 proc. Zawody związane z opieką w 1871 roku stanowiły jedynie 1,1 proc., a w 2011 roku już 12,2 proc. Podobnie szybki wzrost nastąpił w branżach związanych z technologią oraz biznesem.

Autorzy badania po przeanalizowaniu danych statystycznych wyodrębnili cztery mechanizmy oddziaływania nowoczesnych technologii na rynek pracy:

  1. Technologie zastępują miejsca pracy, ale te opierające się na sile mięśni, pracy fizycznej. W 1871 roku 6,6 proc. osób było zakwalifikowanych jako pracownicy zatrudnieni w rolnictwie. W 2011 było to już jedynie 0,2 proc. W ciągu 140 lat, na skutek rozwoju technologii i automatyzacji, nastąpił spadek zatrudnienia w tym sektorze o 95 proc. Z kolei zatrudnienie w produkcji spadło z 38 proc. w 1948 roku do 8 proc. w 2012 roku. Dzięki rozwojowi technologii znacznie wzrosła za to wydajność w obu tych sektorach.
  2. Tworzą się nowe miejsca pracy dla osób pracujących w sektorze technologicznym. W ciągu ostatnich 35 lat dwie z dziesięciu najszybciej rozwijających się profesji w Wielkiej Brytanii należą do branży technologicznej. Eksperci Deloitte zwracają jednak uwagę, że wzrosty zatrudnienia w niektórych branżach mogą mieć krótkotrwały charakter (np. operatorzy telefoniczni czy telegraficzni).
  3. Technologie kreują miejsca pracy w sektorach opartych na wiedzy. Rośnie popyt na usługi specjalistyczne, takie jak medycyna, biznes czy profesjonalne usługi marketingowe. W 1871 roku w Anglii i Walii pracowało 9,8 tys. księgowych, w 2011 roku ta liczba wzrosła do ponad 215 tys. osób.
  4. Technologie obniżają wydatki na podstawowe potrzeby życiowe, budując tym samym popyt na nowe miejsca pracy. Postęp technologiczny, zwiększając produktywność, wpływa pozytywnie na wzrost siły nabywczej konsumentów, co z kolei powoduje powstanie nowych sektorów usług. Mając więcej pieniędzy, ludzie wydają je na zaspokajanie potrzeb związanych z relaksem i wolnym czasem. Eksperci Deloitte przytaczają przykład pracowników barów. Pomiędzy 1951 a 2011 rokiem liczba osób zatrudnionych w tej branży wzrosła czterokrotnie. W 1871 roku jeden fryzjer przypadał na 1793 Anglików i Walijczyków. Obecnie liczba ta spadła do 287 osób. Tendencja ta dotyczy także innych branż. I tak pomiędzy rokiem 1992 a 2011 liczba osób pracujących w rozrywce (m.in. aktorzy, tancerze, reżyserzy) wzrosła o 156 proc.

Należy wziąć pod uwagę także zmiany demograficzne, takie jak wydłużenie średniej długości życia, co wiąże się z większym popytem na usługi związane z pielęgnacją osób starszych oraz zagospodarowaniem ich czasu wolnego.

Tempo wdrażania nowych technologii przyspiesza, a to oznacza, że społeczeństwo musi się przygotować na rosnące bezrobocie technologiczne, czyli wynikające z postępu technicznego. Analiza Deloitte udowadnia, że rynek pracy i jego struktura w gospodarce nie została ustalona raz na zawsze. Są drogi zawodowe, które się zamykają, ale w tym samym czasie otwierają się zupełnie nowe możliwości rozwoju. Większość pracowników powinna stale myśleć o rozwijaniu swoich kompetencji i nie unikać nowości technologicznych. Zmieniająca się gospodarka globalna pokazuje, że praktycznie żaden zawód nie istnieje na zawsze, a sposób jego wykonywania nieustannie podlega modyfikacjom.

„Coraz szybszy rozwój technologiczny to wyzwanie dla pracowników i firm. Dla tych pierwszych oznacza konieczność ciągłego uczenia się i pozostawania w gotowości do zmian, niekiedy nawet w zakresie profesji. Z kolei pracodawcy, aby nadążyć za zmianami, będą musieli stale zatrudniać fachowców o wysokich kwalifikacjach. Tymczasem już dziś na rynku pracy widoczny jest niedobór wysoko wykwalifikowanych kandydatów” – mówi Piotr Palikowski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Zarządzania Kadrami.

„Kompetencje potrzebne na rynku pracy zmieniają się bardzo dynamicznie właśnie ze względu na postęp technologiczny. Kto jeszcze 15 lat temu przewidywał, że w 2015 roku prawie każda firma potrzebować będzie specjalisty od mediów społecznościowych? Obecnie od pracowników oczekuje się dużej elastyczności oraz gotowości do ciągłego przyswajania nowych informacji, a także zmiany specjalizacji nawet kilka razy w ciągu kariery zawodowej” – podsumowuje Natalia Pisarek, lider zespołu Human Capital Consulting, Deloitte Polska.