Podwoiła się liczba chętnych do Szkoły Orląt w Dęblinie. Przyszli piloci wojskowi szkolą się na najnowocześniejszym sprzęcie

Podwoiła się liczba chętnych do Szkoły Orląt w Dęblinie. Przyszli piloci wojskowi szkolą się na najnowocześniejszym sprzęcie

Podwoiła się liczba chętnych do Szkoły Orląt w Dęblinie. Przyszli piloci wojskowi szkolą się na najnowocześniejszym sprzęcie 1

Słynna Szkoła Orląt w Dęblinie w tym roku przyjęła na studia wojskowe 110 kandydatów – prawie dwukrotnie więcej niż w poprzednich latach. Liczba zgłoszeń rośnie, a na jedno miejsce przypada kilku chętnych. Kandydaci muszą jednak sprostać wyśrubowanym wymogom. Wstępną kwalifikację lotniczo-medyczną przechodzi zaledwie ok. 15 proc. Ci odbywają najpierw długie i wymagające szkolenie, zanim przesiądą się na śmigłowce czy samoloty bojowe. Dęblińska Szkoła Orląt dysponuje jednymi z najnowocześniejszych samolotów szkoleniowych na świecie – kupionymi niedawno Masterami i śmigłowcami SW-4 Puszczyk.

– Maszyny szkoleniowe mają inne parametry niż te przeznaczone do misji bojowych. Takie maszyny mają innych użytkowników – są przeznaczone dla ludzi, którzy jeszcze nie osiągnęli doskonałości w pilotażu, a więc muszą być m.in bardziej ekonomiczne – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Krzysztof Krystowski, wiceprezes spółki Leonardo Helicopters, do której należą zakłady śmigłowcowe PZL-Świdnik.

Kandydaci na pilotów w dęblińskiej Szkole Orląt szkolą się między innymi na produkowanych w Świdniku śmigłowcach SW-4 Puszczyk. To lekki śmigłowiec szkoleniowy, o nowoczesnej konstrukcji i niskich kosztach eksploatacji. Dęblińska Szkoła Orląt ma w sumie 24 takie maszyny, na których przyszli piloci uczą się latać w różnych warunkach. Łącznie w służbie Sił Zbrojnych RP jest w sumie ponad 160 śmigłowców wyprodukowanych w Świdniku – z tamtejszych zakładów pochodzi 80 proc. maszyn, które polska armia kupiła w ciągu ostatnich lat.

Jak podaje MON, obecnie w polskim lotnictwie wojskowym do szkolenia samolotowego i śmigłowcowego wykorzystuje się samoloty DA20 i DA42 oraz śmigłowce Guimbal Cabri G2 z Akademickiego Centrum Szkolenia Lotniczego (ACSL) w Dęblinie. Po pomyślnym zakończeniu szkolenia w ACSL piloci realizują szkolenie w 4. Skrzydle Szkolenia Lotniczego na turbośmigłowych samolotach PZL-130 TC-II Orlik i transportowych M-28B w Radomiu, odrzutowych samolotach TS-11 Iskra i M-346 Master oraz śmigłowcach Mi-2 i SW-4 Puszczyk w Dęblinie.

Na optymalizację szkolenia lotniczego przyszłych pilotów pozwoli kupiony w zeszłym roku Zintegrowany System Szkolenia Zaawansowanego AJT z samolotami M-346 Master. W ramach wartego ponad 1 mld zł kontraktu MON zakupił w sumie osiem takich maszyn (do 2020 roku do Polski trafią jeszcze cztery Bieliki w ramach prawa opcji), pakiet logistyczny i informatyczny oraz siedem symulatorów lotów, procedur awaryjnych i katapultowania.

– M-346 to jedna z naszych pereł w koronie. Zakontraktowaliśmy z polskim Ministerstwem Obrony Narodowej 12 takich samolotów szkolno-treningowych. Zgodnie z umową MON będzie mogło dokupić jeszcze 4 maszyny tego typu. Ich sprzedaż prowadzimy w wielu krajach, jest to bardzo perspektywiczny produkt. Stanowi jeden z głównych elementów naszej działalności. Ostatnio zaoferowaliśmy go także w przetargu na nowoczesne maszyny szkoleniowe dla Amerykańskich Sił Powietrznych. Współpracujemy w tym zakresie [w ramach M-346 – red.] również z PGZ, zwłaszcza w Dęblinie. W ramach tej współpracy dokonamy transferu know-how z Włoch do zakładów w Dęblinie. Dzięki temu na wiele lat powstaną tutaj nowe miejsca pracy – dodaje Marco Lupo, wiceprezes Leonardo na region Bałkanów i Europy Wschodniej.

Na odrzutowcach M-346 będą się szkolić przede wszystkim kandydaci na pilotów samolotów wielozadaniowych F-16 (do tej pory musieli przechodzić takie szkolenie w USA). Dzięki temu Siły Powietrzne RP zyskają samodzielność w procesie ich szkolenia.

– Samolot bądź śmigłowiec szkoleniowy powinien być dużo łatwiejszy od docelowej maszyny bojowej, taktycznej, ale jednocześnie wpajać właściwe nawyki, ukierunkowywać. To znaczy, że powinien mieć podobne rozłożenie przyrządów w kabinie, podobną filozofię obsługi podstawowych urządzeń. To, że samoloty szkolne są nieco prostsze, wcale nie jest przeszkodą. Ktoś, kto od razu wsiadłby do tak skomplikowanej maszyny jak samolot bojowy, absolutnie by sobie nie poradził. Zużyłby mnóstwo paliwa i nic by z tego nie było. Dlatego trzeba zaczynać od podstaw, od rzeczy najprostszych – mówi mjr rez. Michał Fiszer, pilot wojskowy.

Statki powietrzne wykorzystywane do szkolenia lotniczego charakteryzują się prostotą pilotażu, ale coraz częściej spotyka się maszyny wyposażone w awionikę typu Glass Cockpit, która pozwala się oswoić z architekturą awioniki stosowaną w większości nowych samolotów.

– Samoloty wykorzystywane w szkoleniu lotniczym powinny odpowiadać charakterystyką samolotom bojowym, na których piloci będą latać w przyszłości. Im bardziej te samoloty będą do siebie podobne, tym łatwiejsze będzie końcowe szkolenie, czyli przesiadka pilota na docelowy typ bojowy, aż uzyska status bojowy combat ready – mówi Jerzy Gruszczyński, redaktor naczelny pisma „Lotnictwo Aviation International”.

Jak podaje Ministerstwo Obrony Narodowej, co roku Siły Zbrojne RP potrzebują około 100 nowych pilotów. Proces ich szkolenia jest długi, wymaga dużych nakładów sił i środków finansowych. Dodatkowo przed kandydatami na pilotów wojskowych są stawiane wyśrubowane wymagania, dotyczące także stanu zdrowia. Tylko niewielki odsetek spełnia surowe kryteria naboru i kwalifikuje się do wymagającego szkolenia.

Sercem całego systemu szkoleniowego jest samolot bądź śmigłowiec szkolny. Natomiast pozostałe elementy w postaci symulatorów, trenażerów, pomocy szkoleniowych, wirtualnych podręczników czy wirtualnych narzędzi do egzaminowania i szukania słabych miejsc w wiedzy pilota – to również tworzy i wpływa na efektywność systemu szkolenia pilotów – mówi mjr rez. Michał Fiszer.

W tym roku słynna Szkoła Orląt w Dęblinie przyjęła na studia wojskowe 110 kandydatów, w 2017 roku było ich 122. To dwukrotnie więcej niż w poprzednich latach. Liczba podań od osób, które zgłaszają się do dęblińskiej Szkoły Orląt, wykazuje tendencję wzrostową. Największą popularnością cieszy się kierunek lotnictwo i kosmonautyka oraz prowadzone w ramach niego trzy specjalności: pilot samolotu odrzutowego, transportowego oraz śmigłowca (zaraz potem plasują się kierunki nawigacyjne ze specjalnością kontrolera ruchu lotniczego). Na jedno miejsce przypada tu kilku chętnych.