Rosyjski imperializm odciska piętno na rynkach

Ryszard Rusak, dyrektor inwestycyjny ds. akcji Union Investment TFI
Ryszard Rusak, dyrektor inwestycyjny ds. akcji Union Investment TFI

Ryszard Rusak, dyrektor inwestycyjny ds. akcji Union Investment TFI

Próba zajęcia Krymu przez Rosję, świadcząca o powrocie imperialistycznych zapędów, może w skrajnym scenariuszu stać się początkiem dużo poważniejszego i szerszego terytorialnie konfliktu. Co prawda zdecydowane działania Zachodu, mające na celu powstrzymanie Władimira Putina przed agresją, powinny przynieść zażegnanie eskalacji działań wojennych, jednak rzeczywistość rynkowa nie będzie już taka, jak dawniej. Bowiem nawet w „pozytywnym” scenariuszu pokazanie światu pazura przez rosyjski rząd, wpłynie na zmianę myślenia o bezpieczeństwie światowym i o postrzeganiu Rosji jako partnera politycznego i gospodarczego.

Patrząc z punktu widzenia inwestora giełdowego, akcje spółek rosyjskich już w ostatnich latach były bardzo słabą inwestycją. Indeks giełdy w Moskwie wzrósł w 2013 r. zaledwie o 2 proc., a w 2012 r. niewiele więcej – o 5 proc. Biorąc pod uwagę zyski na innych giełdach, nie są to wyniki imponujące. Jako główne powody niechęci inwestorów portfelowych do inwestowania na moskiewskiej giełdzie wskazuje się niski poziom corporate governance oraz uzależnienie Rosji od eksportu surowców.

W ostatnim czasie nie pomagała również zawierucha na rynkach wschodzących, w wyniku której tracił m.in. rubel. Przecena rosyjskiej waluty wpłynęła negatywnie na wycenę spółek notowanych na giełdzie. Szczególnie tych, które swoje przychody osiągają w rublu i większość kosztów ponoszą w tej walucie. Notowania GDR-ów na akcje tychże spółek (certyfikatów stosowanych przy obrocie akcjami zamiast bezpośredniego zakupu walorów) są bowiem wyceniane w dolarze. Jeśli więc rubel się osłabia, to zyski spółki w przeliczeniu na dolary automatycznie są mniej warte. To zaś wpływa niekorzystnie na końcową wycenę. Problem z walutą dotyka sporej liczby rosyjskich spółek, co w zestawieniu z gorszym zachowaniem cen surowców i brakiem reform strukturalnych przekłada się na całościowy obraz rosyjskiego rynku.

Poniedziałkowa reakcja giełdy moskiewskiej oraz pogłębiająca się słabość rubla świadczyła o jednomyślnym zamykaniu pozycji na rosyjskich aktywach. W obliczu ostatnich wydarzeń nawet częściowe odreagowanie na rosyjskich indeksach RTS i MICEX obserwowane w trakcie wtorkowej sesji nie nastraja pozytywnie do tamtejszego rynku. Wydaje się, że apetyt do inwestycji w Rosji będzie w dalszym ciągu malał i nawet bardzo niskie wyceny rosyjskich spółek (np. wskaźnik cena /zysk dla Gazpromu 2.5) nie przyciągną zagranicznego kapitału.