Spekulanci zaatakują kurs franka

Krzysztof Kolany, główny analityk Bankier.pl
Krzysztof Kolany, główny analityk Bankier.pl

Kurs franka zniewolony przez sztywny parytet wymiany do euro już wkrótce może stać się bohaterem spektaklu, który zainteresuje cały świat. Bankier.pl ocenia, że panują idealne warunki do przeprowadzenia spekulacyjnego ataku na szwajcarską walutę. To może bardzo negatywnie odbić się na polskich kredytobiorcach zadłużonych we franku.

Latem 2011 roku spanikowany kapitał uciekał z zagrożonego bankructwem południa strefy euro i szukał bezpiecznego schronienia w Szwajcarii. Spowodowało to potężną aprecjację szwajcarskiej waluty, co doskonale pamiętają też polscy dłużnicy hipoteczni. Kurs euro w szybkim tempie zmierzał do parytetu 1:1 z frankiem (najniższy kurs wyniósł 1,0068), który w Polsce kosztował w porywach ponad 4 złote.

– By zapobiec nadmiernemu i gwałtownemu umocnieniu franka SNB zdecydował się użyć „broni atomowej” wprowadzając minimalny kurs wymiany na poziomie 1,20 franka za euro. Zejście nawet w pobliże tego poziomu oznaczało automatyczne interwencje SNB, który rzucał na rynek potężne zlecenia kupna euro w zamian za franki. Rynek grzecznie usłuchał i po kilku niezbyt zdecydowanych próbach odpuścił i kurs EUR/CHF nigdy później nie spadł poniżej 1,20 – komentuje Krzysztof Kolany, główny analityk Bankier.pl.

Szwajcarzy będą bronić franka jak niepodległości

Szwajcarzy kupowali głównie niemieckie obligacje, sprowadzając ich rentowność poniżej zera. Obecnie niemieckie papiery skarbowe do dwuletnich włącznie mają ujemną rentowność. Oznacza to, że ich posiadacz płaci rządowi RFN, aby ten przechował jego pieniądze. Dla SNB są to koszty liczone w milionach.

– Obecnie mało kto liczy się z możliwością zaniechania przez SNB obrony parytetu i spadkiem kursu euro poniżej 1,20 za franka. Ale rynek wie swoje i w głowach niektórych finansistów zapewne już tlą się plany „ataku na franka” – komentuje Krzysztof Kolany, główny analityk Bankier.pl.

Amunicji może dostarczyć Europejski Bank Centralny, który wprowadzając ujemną stopę depozytowąfaktycznie obłożył dodatkowym podatkiem banki ze strefy euro. Ten sam EBC jeszcze we wrześniu uruchomi pierwszą pulę TLRO, w ramach których wpompuje w system bankowy kilka setek miliardów euro. A już w październiku EBC uruchomi „ilościowe poluzowanie” (ang. quantitative easing – QE), kupując obligacje zabezpieczone aktywami za nowo wykreowane pieniądze. Skalę europejskiego QE analitycy szacują na 500 mld euro.

O ile sytuacja Szwajcarów jest skomplikowana, to jeszcze gorsza jest pozycja tych mieszkańców Polski, którzy na zakup nieruchomości zadłużyli się w helweckiej walucie. Ewentualne zrównanie się kursu franka i euro oznaczałoby CHF po przeszło cztery złote – czyli powrót do paniki sprzed trzech lat. W polskich bankach nieoficjalnie mówi się, że dopiero trwałe przekroczenie poziomu 4,50 zł za franka byłoby niebezpieczne dla kredytobiorców. Na razie pozostaje więc liczyć na spryt i dobrą taktykę Szwajcarów.