REKLAMA

    Trójmorze jako obiekt sporu Chin i Stanów Zjednoczonych

    Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego

    Rywalizacja Stanów Zjednoczonych i Chin to starcie dwóch światowych systemów: systemu walutowego z Bretton Woods oraz chińskiej inicjatywy Nowego Jedwabnego Szlaku, który jest zalążkiem systemu równoległego. Pandemia koronawirusa przyspieszyła zmiany w obu tych systemach i zintensyfikowała tarcia między nimi. Dla obu graczy – USA i Chin – szczególnie ważny jest region Trójmorza, czyli pasa ciągnącego się przez 12 państw europejskich: od Estonii, przez Polskę, aż po Bułgarię. Zarówno region Trójmorza, jak i Unia Europejska będą musiały stawić czoła rywalizacji tych globalnych graczy, wykorzystujących tzw. sticky power. A dziś nie chodzi już tylko o wpływy w zakresie systemów finansowych i walutowych czy tożsamość cywilizacyjną – Zachód kontra wartości konfucjańskie, lecz także o kontrolę nad infrastrukturą 5G i międzynarodowy wizerunek w kontekście odpowiedzialności za wybuch pandemii – wynika z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego „Belt and Road meets Three Seas. Chinese and American sticky power in the context of Polish security and other strategic interests”.

    Według szacunków na podstawie Indeksu Mocy Państw Instytutu In.europa Chiny i inne kraje konfucjańskie pod wieloma względami prześcignęły już Europę, USA i inne państwa zachodnie, co będzie miało wpływ na etykę badań naukowych oraz politykę publiczną i zaowocuje ewolucją światowych systemów politycznych. Rosnąca potęga Chin jako niedemokratycznej, konfucjańskiej siły już zaalarmowała Stany Zjednoczone, które widzą w niej strategicznego rywala.

    Chiny wprowadzają innowacyjne rozwiązania m.in. na polu sztucznej inteligencji czy globalnej infrastruktury internetowej, co daje im znaczne wpływy w cyfrowej transformacji światowych gospodarek. Z kolei Stany Zjednoczone, jeszcze zanim Donald Trump objął urząd prezydenta, promowały rozwój globalnych stref ekonomicznych, m.in. za sprawą Systemu z Bretton Woods. Rozwiązania stosowane przez Chiny i USA znacząco się różnią, co może prowadzić do sporów natury etycznej. Z punktu widzenia krajów zachodnich takie inicjatywy, jak mająca doprowadzić do reaktywacji Jedwabnego Szlaku Jeden pas i jedna droga, mogą być postrzegane jako korumpujące i uzależniające od chińskiej gospodarki. Całkowity koszt tego projektu szacuje się na od 4 do 8 bilionów dolarów, a umowy współpracy z Chinami podpisało już 125 krajów – tłumaczy Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

    Uwagę obu mocarstw przykuwa europejskie Trójmorze: region obejmujący 12 państw Europy Środkowo-Wschodniej, które ucierpiały przez lata komunizmu i do dziś są w pewnym stopniu zacofane technologicznie oraz infrastrukturalnie. Tym samym mają duży potencjał inwestycyjny i stanowią obiekt zainteresowania zarówno Chin, jak i USA. Dla tych pierwszych jest to brama do Europy dla Jednego pasa i jednej drogi, dla drugich: to bariera dla rosyjskiej czy chińskiej polityki.

    Szczególnie ważnym obszarem dla obu mocarstw jest bezpieczeństwo cyfrowe, które już przyczyniło się do eskalacji wojny handlowej, gdyż zarówno Chiny, jak i USA zdają sobie sprawę z kluczowej roli, jaką odegra 5G w nowych strukturach politycznych i gospodarczych. Dlatego też oba mocarstwa starają się wpływać na decyzje państw Trójmorza w zakresie współpracy na tym polu.Trójmorze jako obiekt sporu Chin i Stanów Zjednoczonych

    Polska i Rumunia traktują priorytetowo partnerstwo z europejskimi i amerykańskimi firmami, podczas gdy np. Węgry – z chińskimi. Z kolei Bułgaria wydaje się nie opowiadać za strategicznym preferowaniem żadnej ze stref wpływu. Ze względów historycznych Polska wiąże inwestycyjne nadzieje z Zachodem. Jednocześnie jest też zainteresowana współpracą z Chinami, co widać np. w planach budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. W związku z tym projektem planowana jest m.in. budowa 1600 km nowych linii kolejowych – mówi Piotr Arak.

    Jak koronawirus wpłynie na globalizację?

    W obliczu kryzysu wywołanego pandemią koronawirusa SARS-CoV-2 coraz częściej mówi się o zmniejszaniu współzależności gospodarek Zachodu od Chin (decoupling) oraz nasileniu procesów przenoszenia produkcji z Państwa Środka z powrotem do państw Zachodu (reshoring). Analitycy PIE zwracali już uwagę, że reshoring rozpoczął się kilka lat temu i obejmował przede wszystkim przenoszenie produkcji z Chin do Indii i krajów Azji Południowo-Wschodniej, lecz w związku z wojną handlową Stanów Zjednoczonych z Państwem Środka, także do USA.

    Jak tłumaczy Grzegorz Lewicki, autor raportu i fellow Polskiego Instytutu Ekonomicznego, teraz procesy te wydają się niezbędne z uwagi na bezpieczeństwo. Zwróćmy uwagę, że gdy w marcu 2020 r. gwałtownie wzrosło w Polsce zapotrzebowanie na środki dezynfekujące, nigdzie nie można było znaleźć kluczowych składników niezbędnych do ich produkcji, co przerwało łańcuchy produkcyjne polskich firm i uniemożliwiło dostarczenie finalnego produktu. Stało się tak, ponieważ producenci z Niemiec i Holandii ulokowali kluczowe składniki na rynku lokalnym, by w pierwszej kolejności wspomóc swoich obywateli – mówi Grzegorz Lewicki.

    Dlatego też w dłuższej perspektywie możemy się spodziewać, że globalizacja przyjmie jeszcze bardziej zróżnicowany wymiar, będący wynikiem tymczasowych globalnych spowolnień i przyspieszeń, które w różnym stopniu będą dotykać poszczególne kraje. Trzonem takiej „pstrokatej” globalizacji będzie bezpieczeństwo – wyjaśnia Grzegorz Lewicki. Po ekstremalnych doświadczeniach związanych z pandemią, państwa zaczną tworzyć eksperymentalne instytucje pozwalające na tymczasowe ograniczanie cywilizacyjnej złożoności na wypadek kryzysu. Ich celem będzie sprawne i bezpieczne ograniczanie m.in. transportu lotniczego, migracji czy produkcji zagranicznej, kiedy wystąpi taka nagła potrzeba, np. w przypadku pandemii.

    Exit mobile version