W Polsce powróciła fala upadłości firm produkcyjnych i handlowych

Tomasz Starus_TU Euler Hermes

Większa jest nie tylko liczba upadłości, ale także ich efekt ekonomiczny. Opublikowane we wrześniu orzeczenia o upadłości dotyczyły firm mających zsumowany ostatni znany obrót na poziomie ok. 1,2 miliarda złotych, a zatrudniały one razem, według ostatnich dostępnych danych, ok. 2,5 tys. osób (obydwie te wartości są znacznie wyższe niż w poprzednim miesiącu).
Na przestrzeni dziewięciu miesięcy tego roku sądy opublikowały orzeczenia o upadłości 630 przedsiębiorstw działających w Polsce, podczas gdy w tym samym okresie ubiegłego roku było to 713 opublikowanych upadłości. Wrzesień był drugim w tym roku miesiącem (obok maja), gdy liczba upadłości była wyższa niż w analogicznym okresie roku ubiegłego.

–    Liczba upadłości opublikowanych we wrześniu jest wyższa niż przed rokiem z powodu liczniejszych upadłości firm produkcyjnych oraz handlowych.
–    Wśród największych upadłości dominują dystrybutorzy hurtowi (m.in. dwie firmy spośród trzech największych pod względem obrotów bankrutów).
–    Problemy sektora spożywczego – upadło łącznie 11 firm (4 producentów i 7 hurtowników).
–    Upadłości firm produkcyjnych dzielą się po połowie na producentów artykułów konsumpcyjnych (żywność i meble) oraz inwestycyjnych (artykuły budowlane, wyroby maszynowe oraz części motoryzacyjne).
–    Rozpoczęto 10 postępowań układowych, ale równocześnie zanotowano 7 przypadków nieudanych postępowań naprawczych, zamienionych na upadłość likwidacyjną.

Sytuacja w handlu nie poprawi się (szybko)

Jak ocenia sytuację Tomasz Starus, Członek Zarządu Euler Hermes, odpowiedzialny za ocenę ryzyka – Dystrybutorzy, zwłaszcza dóbr konsumenckich codziennego użytku mają kurczącą się grupę odbiorców – pozycję rynkową kosztem tradycyjnych sklepów zdobywają mające własne zaopatrzenie sieci handlowe, a o pozostałych walczyć muszą z wielokrotnie większymi megadystrybutorami hurtowymi, którzy dodatkowo swoje obroty, a więc i konkurencyjność cenową, podnoszą tworząc własne franczyzowe sieci sprzedaży detalicznej. Wpływa to oczywiście na kondycję finansową hurtowni: spadającym obrotom towarzyszy niska rentowność, często poniżej kosztu pieniądza: 3-5%, a nierzadko tylko na poziomie 1-2%. Co oznacza brak środków własnych, wysokie zadłużenie i problemy z płynnością. Od kilku lat trudniej pozyskać hurtowniom finansowanie: nie mają one zazwyczaj majątku trwałego i nieruchomości, które mogą być zabezpieczeniem udzielanych kredytów, w porównaniu np. do firm produkcyjnych, a ponadto wolno odradzający się popyt konsumencki nie sprzyja szybkiemu wzrostowi obrotów, a przede wszystkim rentowności.
Podsumowując: handel hurtowy (ale i detaliczny) jest sektorem o dużej liczbie upadłości także z przyczyn popytowych, ale przede wszystkim – finansowych: nawet rosnąca sprzedaż generuje częściej straty, niż zyski. Jest to efektem w pierwszym rzędzie zarządzania i przyjętego modelu działalności – zarabianie na benefitach i działalności dodatkowej, a nie czynników zewnętrznych, które nie są gwałtowne i można je uwzględnić, np. rosnąca konkurencja sprzedaży internetowej czy koncentracja rynku. Od powyższego ogólnego opisu są oczywiście wyjątki – sektor jak dystrybucja hurtowa nie jest jednorodny. Opisana sytuacja dotyczy p.w. hurtu artykułów konsumenckich i budowlanych, ale też nie wszystkich, np. w branży kosmetycznej marża hurtowa nierzadko osiąga 25%.

Sektor spożywczy: czy obserwujemy już efekt embarga?
We wrześniu opublikowano informacje o upadłości 4 producentów artykułów spożywczych (mięsa oraz artykułów piekarniczych) oraz 7 hurtowni spożywczych – czyli łącznie 11 firm związanych z rynkiem spożywczym. Jak mówi Maciej Harczuk, Prezes Zarządu Euler Hermes Collections: – Firm produkcyjnych, jak i hurtowych z branży spożywczej mających kłopoty jest więcej… Nie można wszystkiego tłumaczyć embargiem na Wschodzie. Przynosi ono wymierne straty i upadłości firmom wyspecjalizowanym w handlu na tym rynku, ale niestety na sektor oddziałują także inne czynniki. Duże zapasy mrożonych owoców, rekordowo niskie ceny mleka, a także jego nadprodukcja, czy spadające spożycie pieczywa, czyli czynniki rynkowe, mają nie mniejsze znaczenie niż polityczne ograniczenia zbytu na niektórych kierunkach. Zapewne kwestią czasu są więc kolejne upadłości firm z branży mięsnej ale też producentów nabiału – ponieważ niskie ceny oraz mający już miejsce eksport na perspektywiczne rynki, m.in. azjatyckie nie rokują na szybkie upłynnienie nadwyżek po korzystnych cenach.

Zaskakujący wzrost liczby upadłości firm produkcyjnych
Największa liczba upadłości we wrześniu miała miejsce w sektorze produkcyjnym – sytuacja nie notowana od półtora roku. Jak mówi Michał Modrzejewski, dyrektor Analiz Branżowych w Euler Hermes – Upadłości te w połowie dotknęły zarówno producentów wyrobów na rynek konsumencki (oprócz wspomnianej żywności – także nie notowana od dłuższego czasu w statystyce upadłości grupa firm z branży meblowej – 4) a w połowie producentów artykułów na rynek inwestycyjny (art. budowlanych, ale także maszyn i części do nich oraz … producentów komponentów motoryzacyjnych). Problemy firm produkcyjnych nie wydają się więc być skutkiem sytuacji w jakichś pojedynczych branżach (sektorze spożywczym czy budownictwie), ale raczej ogólnie kwestii popytowych na rynku wewnętrznym, jak i w eksporcie. Pomimo wzrostu eksportu o ponad 6% w tym roku, do czego w znacznej mierze przyczynili się wytwórcy części motoryzacyjnych, mebli czy AGD problemy mają ich dostawcy – wśród upadających firm znalazło się aż 5 firm produkujących wyroby z tworzyw sztucznych i gumy na potrzeby tych notujących niezłe wyniki branż! Sprzedaż jest więc wciąż daleka od możliwości produkcyjnych.

Budownictwo
Upadłości firm budowlanych są rzadsze niż rok temu, ale oprócz tego w ostatnim czasie zmienił się ich charakter. Częste jeszcze niedawno upadłości firm prowadzących prace wykończeniowe (elektryczne, hydrauliczne i inne) są obecnie rzadkością.
– Problemy, o czym świadczą upadłości, mają obecnie firmy realizujące głównie nową falę inwestycji, przebrzmiało już echo kryzysu branży z lat 2012-2013. Nie są to przy tym jedynie firmy budownictwa ogólnego czy mieszkaniowego, ale także… ponownie firmy wyspecjalizowane w budowie dróg i towarzyszącej infrastruktury wodociągowej i przesyłowej (5 takich przypadków). Wydaje się więc, że niestety zasady prowadzenia i rozliczania tych inwestycji – a przede wszystkim realia cenowe i krytycznie niska rentowność nie zmieniły się zbytnio od fali inwestycji na Euro 2012, co doprowadziło przecież do kryzysu a nie rozkwitu branży budowlanej – ocenia Tomasz Starus.

Wrzesień – wciąż niedobrze w woj. małopolskim; o problemach firm produkcyjnych świadczy wzrost upadłości w woj. dolnośląskim
Największa liczba spośród opublikowanych we wrześniu upadłości dotyczyła firm z województwa mazowieckiego – ale i tak poprawa w tym województwie pod względem liczby bankructw w stosunku do analogicznego okresu w roku ubiegłym jest jedną z największych. Odwrotnie w województwie małopolskim i w sąsiednim podkarpackim – tutaj liczba upadłości jest nadal wyższa niż w roku ubiegłym. W województwie małopolskim za część tych upadłości odpowiada pogarszająca się sytuacja w branży transportu drogowego towarów (3 z 8 upadłości opublikowanych we wrześniu). Wspomniane zwiększenie liczby upadłości w województwie dolnośląskim wiąże się nie tylko z firmami produkcyjnymi (5 przypadków), ale także dystrybutorami hurtowymi (4 ich upadłości w tym województwie we wrześniu). Na przeciwnym biegunie – sytuacja w województwie mazowieckim, będącym jednym z liderów spadku liczby upadłości, także we wrześniu, nie może być bagatelizowana. O ile bowiem w roku ubiegłym duża część upadłości w tym województwie dotyczyła firm mniejszych, m.in. usługowych i handlowych (nadal obecnych w tej statystyce), to obecnie upadające firmy budowlane i produkcyjne na Mazowszu nie są może największymi podmiotami, ale jednak liczącymi się dotychczas na regionalnym rynku z obrotami rzędu po 40 milionów złotych.