Wszystkie foliowe torby w handlu powinny być płatne? Eksperci mocno podzieleni w tej kwestii

sklepy

Projektowane zmiany w zakresie wprowadzenia opłat za tzw. foliówki to dobry krok w kierunku ochrony środowiska. Ale, według części ekspertów, obecny rząd powinien objąć przepisami dosłownie wszystkie reklamówki, również te najcieńsze. Ich właśnie najbardziej nadużywają konsumenci, pakując pieczywo, warzywa czy owoce.

Nowa wersja projektu ustawy o gospodarce opakowaniami i odpadami opakowaniowymi ma na celu dostosowanie polskiego prawa do przepisów unijnych. Dokument przeszedł już konsultacje społeczne i czeka na przyjęcie przez Radę Ministrów. Zgodnie z nim, od 2019 roku obowiązkiem sprzedawców będzie pobór od kupujących opłaty recyklingowej. Obejmie on handel hurtowy i detaliczny, niezależnie od rodzaju oferowanych produktów. Oznacza to, że reklamówki będą płatne, nie tylko w sklepach spożywczych, ale też w butikach czy księgarniach.

– Opłata obejmie opakowania o grubości do 50 mikrometrów, czyli torby najczęściej dostępne przy kasie. Natomiast bardzo lekkie opakowania na zakupy – tzw. zrywki, o grubości do 15 mikrometrów, będą mogły pozostać bezpłatne pod warunkiem, że będą oferowane ze względów higienicznych i ich podstawowej funkcji. Do tej należy pakowanie żywności luzem, np. pieczywa, owoców i warzyw – mówi Paweł Mucha, rzecznik prasowy Ministerstwa Środowiska.

Dobra decyzja?

Jednak, w opinii Norberta Kowalskiego z Grupy AdRetail, wszystkie reklamówki powinny zostać objęte tymi samymi regulacjami. Przecież tzw. zrywki są najczęściej wykorzystywane w handlu. Rodzaj folii nie powinien mieć żadnego znaczenia. Oczywiście rozkład tej najcieńszej może trwać krócej, niż w przypadku grubszych materiałów, ale nadal liczymy ten proces w setkach lat.

– Z punktu widzenia ochrony środowiska, czyli celu, jaki przyświeca tym przepisom, w mojej ocenie, nie jest to dobra decyzja. Zakładam jednak, że ustawodawca nie chce wprowadzać zbyt wielu zmian jednocześnie, aby nie narazić się na duży opór ze strony lobby retailowego. Dla jego przedstawicieli opłata za tzw. foliówkę to utrudnianie zakupów. A w interesie sieci handlowych jest likwidowanie wszelkich, nawet najmniejszych, przeszkód, w tym również niedopuszczenie do ryzyka podirytowania klienta w sklepie. To kwestia psychologii sprzedaży – tłumaczy Sebastian Starzyński, prezes instytutu badawczego ABR SESTA.

Tymczasem, dr Maria Andrzej Faliński, analityk rynku detalicznego, stanowczo stwierdza, że najcieńsze foliówki powinny pozostać darmowe. Jak wyjaśnia, są one konieczne do zachowania higieny, a także bezpieczeństwa i jakości towaru. Wprowadzenie opłat za tzw. zrywki, mogłoby doprowadzić do ograniczenia ich użytku. A to byłoby niekorzystne dla ludzi, przede wszystkim ze względów sanitarnych, m.in. w przypadku sprzedaży takich produktów, jak tatar czy ryba, w części samoobsługowej sklepów czy sieci handlowych.

Ochrona środowiska

– Zrównoważone podejście legislacyjne zdecydowanie powinno ograniczyć wprowadzanie do środowiska odpadów, wykonanych z materiałów najtrudniejszych w przetwarzaniu lub niepoddających się sprawnemu recyklingowi. Przewiduję, że sektor handlu zareaguje na zmiany szerszym wprowadzeniem toreb z tzw. materiałów ekologicznych, takich jak np. papier, pochodzący z odzyskanych odpadów. Być może również częściowo zastąpi nimi tzw. „zrywki”, np. do pakowania owoców, tj. cytryny czy banany. Pytanie brzmi tylko, jak szybko to nastąpi – rozważa Norbert Kowalski.

Natomiast dr Faliński zwraca uwagę, że torby foliowe stanowią zaledwie ok. 1% odpadów opakowaniowych sektora dystrybucji. W celach ekologicznych, najskuteczniejsze byłoby ograniczenie zużycia plastiku, z którego produkowane są butelki czy opakowania na produkty. Potrzebny jest więc precyzyjny nadzór nad pakowaniem towarów przez ekspedientów, ale też samych klientów. Oczywiście nie wolno pomijać problemu tzw. foliówek. Według szacunków kilku organizacji handlowych, w Polsce zużywa się rocznie od 10 mld do nawet 15 mld różnego rodzaju foliowych torebek.

– Klient kupuje np. cytrynę, 2 jabłka oraz pietruszkę. I zamiast użyć do tego 1 torebki i przykleić do niej 3 naklejki z cenami, zabiera 3 osobne siatki. Gdyby za każdą z nich płacił, z pewnością oszczędzałby je. Odgórne wprowadzenie obowiązku kupna tzw. foliówek, wraz ze wsparciem kampanii społecznej, pomoże konsumentom zrozumieć cel wprowadzanych zmian. Z kolei, sprzedawcom pozwoli uniknąć zastrzeżeń klientów wobec pobieranej opłaty. Uwagi nie będą wtedy adresowane do nich. Sieci handlowe i sklepy nie zostaną zatem posądzone o „pazerność”, czyli chęć zarobienia „nawet na reklamówkach” – podkreśla Starzyński.

Jak informuje Paweł Mucha, według szacunków Ministerstwa Środowiska, na podstawie danych przekazanych przez przedstawicieli branży, ok. 300 wykorzystanych toreb z tworzywa sztucznego przypada rocznie na jednego mieszkańca Polski. Tymczasem średnia europejska wynosi 200 sztuk. Doświadczenia innych krajów UE pokazują, że nawet niewielka opłata za torbę stanowi bardzo skuteczny instrument, służący ograniczeniu ich zużycia przez społeczeństwo.

Praktyka w innych krajach

– W 2014 roku sieci handlowe w Anglii wypuściły w sumie na rynek ponad 7,4 miliarda tzw. foliówek, co w przełożeniu na osobę wynosi 133 sztuki. Dlatego, już w 2015 roku wprowadzono jednorazowe reklamówki za 5 pensów. Obowiązują one w placówkach, które zatrudniają powyżej 250 pracowników, a także w supermarketach i sklepikach osiedlowych. Takie działania są również u nas potrzebne, jeśli chcemy ograniczyć zanieczyszczanie środowiska i właściwie edukować społeczeństwo – ocenia Norbert Kowalski.

Z kolei, we Francji od lipca 2017 roku małe sklepy, piekarnie, apteki i inne punkty handlowe będą miały zakaz sprzedaży plastikowych reklamówek do pakowania zakupów przy kasie. Klienci będą za to mogli nabywać torby wielokrotnego użytku. Zdaniem dr Falińskiego, wprowadzenie takiego przepisu jest przesadą i działaniem rządu na pokaz, przed przedstawicielami innych państw UE. W praktyce spowoduje to niepotrzebne utrudnienia i skutek odwrotny do zamierzonego. Francuzi, chodząc do apteki, będą kupowali więcej toreb wielorazowych, niż trzeba, bo tak to się skończy. Prędzej czy później będą musieli je wyrzucić. A to są zazwyczaj „solidne kawały” plastiku, co podważa sens zabiegu, ograniczającego ich zużycie.

– Kolejna zmiana we Francji ma polegać na tym, że do pakowania takich produktów, jak pieczywo, warzywa czy owoce, będzie można używać wyłącznie toreb, np. papierowych. To rozwiązanie jest słuszne i znalazłoby zastosowanie w Polsce. Reklamówki z powodzeniem można zastąpić opakowaniami papierowymi lub wielokrotnego użytku. Na rynku są dostępne takie, które po złożeniu, zajmują tyle miejsca, co telefon czy portfel – porównuje ekspert z Grupy AdRetail.

Dr Maria Andrzej Faliński przypomina, że różne strategie zapanowania nad emisją śmieci dotychczas nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Zastąpienie plastikowych torebek papierem w Europie nie przyjęło się tak, jak np. w USA. To wynika z różnic w tradycjach zakupowych, których nie da się z góry narzucić. Warto przy tym pamiętać, że zużywanie znacznych ilości papieru również nie jest obojętne dla środowiska. Natomiast tworzywa biodegradowalne okazały się wielokrotnie bardziej szkodliwe, niż leżące nawet milion lat w ziemi, plastiki klasyczne. Winne temu są zawarte w nich chemiczne substancje. Kilka lat temu potwierdziły to badania przeprowadzone w Anglii.

Ekologia w handlu

– Trzeba jasno powiedzieć, że wprowadzane przepisy, dla sektora handlu, nie stanowią optymalnej decyzji, ale nie to było celem ustawodawcy. Można zauważyć, że zyski ze sprzedaży torebek są stosunkowo niewielkie, a wiążą się z koniecznością nabijania takich transakcji na kasę. To jest dodatkowym kosztem, gdyż obsługa klienta trwa dłużej. Ponadto, z czasem konsumenci mogą zacząć dostosowywać ilość zakupów do wielkości toreb, zabieranych z domu. Natomiast sprzedawcy zależy na tym, by nabywali ich jak najwięcej – wyjaśnia Starzyński.

Zdaniem dr Falińkiego, handel jednak rozumie konieczność ograniczenia zużycia tzw. foliówek. Wyszedł naprzeciw, wprowadzając ok. 10 lat temu odpłatność za siatki, po bardzo przystępnych cenach. W ten sposób, dyscyplinuje klienta, choć nie naraża go na znaczące koszty. To jest liczący się wkład w sprawy edukacji ekologicznej społeczeństwa. W sieciach handlowych w Polsce ceny toreb wahają się od 2 gr. do ok. 1 zł, w zależności od ich wielkości i materiału. Duże, wielokrotnego użytku kosztują nawet kilkanaście złotych, ale przeciętnie ok. 3 zł.