Dlaczego Polska kupuje uzbrojenie w Korei?

Zakupy uzbrojenia w Korei Południowej wynikają z potrzeby uzupełnienia ubytków polskiej armii – które pojawiły się, kiedy Polska zaczęła przekazywać część uzbrojenia ze stanów Sił Zbrojnych RP na rzecz Ukrainy. Oczywiście Stany Zjednoczone wciąż pozostają głównym dostawcą uzbrojenia do Polski. W USA kupujemy czołgi Abrams, wyrzutnie przeciwlotnicze Patriot, różnego rodzaju systemy – na przykład bezzałogowce, samoloty F-35. Duży zakup uzbrojenia w USA to również system M142 HIMARS – czyli systemy rakietowe dalekiego zasięgu.

Stany Zjednoczone nadal pozostają tym głównym kierunkiem zakupów dla polskiej armii. Korea natomiast jest kierunkiem, który pojawił się po wybuchu wojny w Ukrainie. Wynika to z faktu, że możliwości przemysłu koreańskiego są na tyle duże, że kraj ten jest w stanie szybko zrealizować dostawy zakontraktowanego uzbrojenia.

A co konkretnie kupiliśmy? Poza zestawami Chunmoo – czyli rakietami, odpowiednikami amerykańskich Himarsów, a więc zestawów rakietowych dalekiego zasięgu, gdzie zadeklarowano zakup 288 sztuk – dodatkowo Polska kupi czołgi K2. To czołgi podstawowe, które mają zastąpić się w Polsce czołgi T-72, PT-91 Twardy oraz w przyszłości również czołgi Leopard niemieckiej produkcji. I tych czołgów zakupiono 180 – choć mówi się, że w planach, czyli w umowie ramowej, pojawiały się liczby powyżej tysiąca.

– Oficjalnie nie ma precyzyjnych informacji, natomiast wiemy od strony ukraińskiej, ale także od różnych analityków, którzy śledzą ruch i pojawianie się konkretnych uzbrojenia na froncie, że Polska, jeżeli chodzi o dostawy z zasobów z własnych sił, jest jednym z liderów światowych w zakresie przekazywanie sprzętu do Ukrainy.

To oczywiście sprzęt postsowiecki, produkcji jeszcze z minionego okresu, natomiast wciąż obecny i wykorzystywany w jednostkach liniowych Wojska Polskiego – powiedział serwisowi eNewsroom.pl Mariusz Marszałkowski, redaktor naczelny portalu POLON.pl. – Aby uzupełnić te niedobory, resort obrony zdecydował na interwencyjne zakupy uzbrojenia w Korei Południowej.

Dlaczego zdecydowano się na zakupy w Korei?

Wybór Korei wynikał z dwóch powodów. Pierwszy to możliwości przemysłowe i produkcyjne tego państwa. Przykładowo na pierwsze zestawy Himars ze Stanów Zjednoczonych zamówione w 2018 roku czekaliśmy 5 lat. Tymczasem Koreańczycy zadeklarowali dostawy pierwszych wyrzutni K 239 Chunmoo już niecały rok po podpisaniu kontraktu.

Poza czołgami i wyrzutniami rakiet planujemy zakupić również armatohaubice K9. I z tym zakupem wiąże się największa kontrowersja – dlatego, że haubice K9 są odpowiednikiem AHS KRAB. AHS KRAB to jest polskiej produkcji armatohaubica produkowana przez Hutę Stalowa Wola. Te armatohaubice z powodzeniem sprawują się na polach bitew Ukrainy – mówi się, że zostało wysłanych już ponad 70 Krabów. Te zestawy są bardzo chwalone przez Ukraińców. Tymczasem zamiast zwiększać możliwości produkcyjne Krabów, zdecydowano się na zakup konkurencyjnej technologii – czyli właśnie armatohaubicy K9 w technologii koreańskiej, która w opinii użytkowników jest znacznie gorsza. Na przykład nie posiada klimatyzacji, nie ma systemu dodatkowego agregatu prądotwórczego – co powoduje, że musi być włączony silnik, aby ta armatohaubica pracowała. Nie posiada również systemu przeciwpożarowego, który jest zainstalowany w Krabach.

To wszystko powoduje znacznie gorszy komfort pracy artylerzystów w porównaniu do Kraba – ale też efektywność pracy jest niższa z względu na brak pewnych systemów, które są istotne z perspektywy prowadzenia działań bojowych. Tych zestawów artyleryjskich zamówiono w Korei ponad 200 – ale mówi się o tym, że docelowo ma być ich prawie 700. Kolejnym zakupem, który jest realizowany w Korei, jest samolot szkolno-bojowy FA-50. To też również kontrowersyjny zakup – dlatego że samolot ten przedstawiany jest w głównej mierze w polskim rozumieniu jako samolot bojowy. Natomiast specyfika jego funkcjonowania jest taka, że to jest samolot głównie szkolny. To jest samolot, który można wykorzystywać ewentualnie w konfliktach asymetrycznych – czyli tam, gdzie nie mamy przeciwdziałania wrogiego lotnictwa albo obrony przeciwlotniczej.

W potencjalnym konflikcie, na który my się przygotowujemy te samoloty – no niestety, ale będą miały bardzo znikomą wartość bojową. Dlaczego kupujemy je więc w Korei Południowej? Dlatego, że przynajmniej w teorii z Koreańczykami łatwiej będzie się dogadać w kontekście polonizacji tych zakupów – polska strona liczy na to, że duża część tych zakupów będzie produkowana w polskich zakładach na terenie Polski i zyskamy dzięki temu dużą część autonomii, jeżeli chodzi o produkcję tych systemów. Czy tak się stanie? Tego jeszcze nie wiemy. Wiemy natomiast, że pierwsze egzemplarze praktycznie każdego typu uzbrojenia, które zostały zamówione w zeszłym roku w Korei, już są w Polsce albo płyną do Polski. No i to jest wymiar praktyczny – czyli po prostu mamy ten sprzęt już na miejscu w dość krótkim czasie – podkreśla Marszałkowski.