Widmo zaśmieconych ulic, parków i lasów na Mazowszu nie jest jedynie złym snem. W miejsce likwidowanych w ostatnich latach legalnych składowisk odpadów, działających w oparciu o rygorystyczne przepisy, jak grzyby po deszczu wyrastają groźne dla naszego zdrowia i środowiska dzikie wysypiska – wynika z raportu Warszawskiego Forum Samorządowego „Kryzys śmieciowy na Mazowszu – jak walczyć z plagą dzikich wysypisk”.
– Dzikie wysypiska to plaga, z którą należy walczyć wszelkimi dostępnymi sposobami. Tymczasem, spada liczba legalnych, odpowiednio zabezpieczonych i nadzorowanych składowisk odpadów komunalnych. Stoimy przed obliczem wielkiego kryzysu śmieciowego, spowodowanego przez krótkowzroczność władz samorządowych i krajowych – mówi Grzegorz Gruchalski, przewodniczący Warszawskiego Forum Samorządowego.
Legalne składowiska w odwrocie
W latach 2012-2018 liczba legalnych składowisk, unieszkodliwiających odpady komunalne, dramatycznie spadła nie tylko na Mazowszu (o 54 proc.), ale także w całej Polsce – o niemal 47 proc. W znacznym stopniu zmniejszyła się również powierzchnia tego typu obiektów na terenie naszego województwa, z 224,5 do 165,5 ha. Tymczasem, według danych Głównego Urzędu Statystycznego, masa odpadów komunalnych, wytworzonych w ciągu roku na terenie województwa, w latach 2015-2018 wzrosła z 311 do 336 kg w przeliczeniu na jednego mieszkańca.
– Bez nowoczesnej infrastruktury, ze zmniejszającą się liczbą działających legalnie składowisk, trudno będzie o racjonalne gospodarowanie odpadami. Już teraz wchodząc do mazowieckich lasów mamy przedsmak tego, co może – w jeszcze większej skali – dziać się również w miastach. Walające się po ulicach śmieci już niedługo mogą wtopić się w krajobraz Warszawy, czyli miasta aspirującego do miana stolicy całego regionu Europy Środkowo-Wschodniej – ocenia Andrzej Gąsiorowski, aktywista na rzecz energetyki atomowej i środowiska z Fundacji Fota4Climate.