Kapitał ucieka za ocean

Dane ze Stanów Zjednoczonych w ostatnich dniach okazują się wyraźnie lepsze od oczekiwań. Nawet w przemyśle pojawiają się pozytywne sygnały, których od dawna nie widzieliśmy. W tle wzrost rentowności obligacji, który sporo zmienia na rynkach.

Znów lepsze dane z USA

Wczoraj zobaczyliśmy zarówno indeks FED z Filadelfii, jak również wnioski o zasiłek dla bezrobotnych. Liczba wniosków na poziomie 239 tysięcy świadczy o względnej stabilizacji rynku pracy. Z jednej strony, to mniej o tysiąc od oczekiwań, co dla tych danych jest wynikiem zgodnym z oczekiwaniami. Z drugiej, jest to wynik typowy dla amerykańskiego rynku pracy w warunkach stabilizacji na niskich poziomach bezrobocia. Indeks FED z Filadelfii to kolejne z licznych badań ankietowych w amerykańskiej gospodarce. Widać w nim jednak niespodziewany napływ optymizmu. Ostatni raz przewagę pozytywnych odpowiedzi mieliśmy w tym badaniu dokładnie rok temu. Wygląda więc na to, że optymizm wraca za ocean. To właśnie lepsze dane i poprawa nastrojów powoduje umacnianie się dolara. Mocniejszy zielony to niestety wysysanie kapitału z Europy i słabość polskiego złotego.

Realokacja inwestycji?

Czwartek pokazał kilka ważnych zmian na rynkach. W górę gwałtownie szły rentowności obligacji. Inwestorzy znów wierzą, że docelowe poziomy stóp procentowych wcale nie muszą być tak nisko jak przyzwyczaiły nas lata po kryzysie z 2008 roku. Z drugiej strony, wyraźnie na atrakcyjności tracą metale szlachetne, które wraz z umacnianiem się dolara są zwyczajowo w odwrocie. Wraz z wyższymi stopami zwrotu tracą też wirtualne pieniądze. Zarówno bitcoin jak i ethereum zaliczyły w ostatnich dniach około 8% przecenę. Okazuje się, że wypłacanie odsetek w prawdziwych pieniądzach jest jednak bardziej kuszące.

Kolejny wzrost cen gazu

Pomimo tego, że ceny ropy naftowej spadają, w ostatnich dniach byliśmy znów świadkami wzrostu cen gazu. Cena megawatogodziny wzrosła wczoraj o imponujące 11%. Rynki łączą tą zmianę z negocjacjami strajkowymi w Australii. Warto też zwrócić uwagę, że wzrosty te mają relatywnie wątpliwe podstawy. Należy pamiętać, że typowy wzrost popytu związany z zapełnianiem magazynów na zimę może się nie wydarzyć. Europejskie magazyny są obecnie napełnione w 90%. Wczorajsze dane z USA również wskazują na uzupełnianie magazynów. Powoduje to, że ten dodatkowy popyt na surowiec raczej się już nie pojawi w zwyczajowej sile. Ma to dodatkową zaletę – gazowy szantaż Rosji przy takim stanie zapasów będzie po prostu nieskuteczny.

Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:

11:00 – Strefa Euro – inflacja konsumencka,
14:30 – Kanada – inflacja producencka.

Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl