Kolejne bankrutujące restauracje. Eksperci: 100 tysięcy złotych przychodu nie wystarczy, by utrzymać małe bistro

Nie ma dnia, by do mediów nie przedostawały się informacje o zamykających się lokalach gastronomicznych. Tylko w ostatnich dniach w Szczecinie zlikwidowane zostały kolejne dwie restauracje. Północna Izba Gospodarcza ponawia apel do rządzących o pochylenie się nad losem sektora MŚP, a szczególnie branż mocno narażonych na wzrosty energii czy ogrzewania. – Przygotowaliśmy pismo do Rzecznika MŚP Adama Abramowicza z którym zawsze doskonale nam się współpracuje, byśmy razem spróbowali pomóc przedsiębiorcom z branży gastronomicznej. Mamy tutaj prawdziwy pogrom – mówi Hanna Mojsiuk, Prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.

„Nie ma szans żeby podwyżki wpisać w koszt działania firmy, bo talerz zupy kosztowałby 20 złotych, a obiad domowy 35 złotych”

Branża gastronomiczna od trzech lat boryka się z poważnymi problemami wynikającymi z trudnej sytuacji gospodarczej – najpierw pandemia, potem wojna, obecnie inflacja i kryzys energetyczny. Przedsiębiorcy nie ukrywają jednak, że tak trudno prowadzić biznes w sektorze MŚP jak teraz, to jeszcze nie było nigdy.

– Przygotowaliśmy apel do rządzących i chcemy w tym temacie współdziałać z Rzecznikiem MŚP. Gastronomia w Polsce znalazła się w krytycznym punkcie. Codziennie upadają restauracje, bo ich właściciele otrzymują rachunki z hurtowni i są przerażeni kosztami. Jeszcze gorzej jest jeżeli chodzi o ceny energii. Nie ma szans żeby podwyżki wpisać w koszt działania firmy, bo talerz zupy kosztowałby 20 złotych, a obiad domowy 35 złotych – mówi Hanna Mojsiuk, Prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie. – Nasze oczekiwania to przygotowanie wspólnego frontu wsparcia dla sektora MŚP, a szczególnie gastronomii, cukiernictwa, piekarnictwa i rzemiosła spożywczego. To sektory energochłonne, które właśnie przeżywają dramaty związane z odpowiedzią na pytanie: czy damy radę dalej istnieć – dodaje Hanna Mojsiuk.

– Tylko w ostatnich dniach w samym Szczecinie zamknęło się kilka restauracji, w tym bardzo aktywni członkowie Północnej Izby Gospodarczej – mówi dr Piotr Wolny, dyrektor biura Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.  – Otrzymujemy informacje, że obroty lokalu z obiadami domowymi potrafią wynosić 100 tysięcy złotych miesięcznie, a i tak taki lokal przynosi straty w takich miesiącach jak listopad czy grudzień. To jest astronomiczna sytuacja – mówi dyrektor Piotr Wolny.

Apel do konsumentów: wspierajcie swoje ulubione restauracje, bistra i bary. Ilość windykacji w tym sektorze jest większa niż w pandemii

Gastronomia w 2022 roku znalazła się w drugim miejscu, jako sektor gospodarki w którym prawie najczęściej dokonywane są czynności windykacyjne. Trudniejsza sytuacja jest jedynie w transporcie.

– W najtrudniejszej sytuacji są małe lokale, które działają pojedynczo, bez wsparcia z innych źródeł. Na przykład właścicielka ma małą kawiarnię albo tylko małe bistro z obiadami domowymi, nie ma innych lokali, nie ma innych źródeł utrzymania. To scenariusz ma poważne problemy w czasach, gdy generalnie małe lokale mające do 8 stolików mają wielki problem z kalkulacją budżetu – mówi Małgorzata Marczulewska, windykator i prezes Grupy AVERTO.

– Duży restaurator czy właściciel kilku kawiarni przesypie pieniądze z jednego lokalu do drugiego i jest w stanie obronić konkretne miejsce nawet w trudniejszym czasie. Mniejsi są skazani tylko na siebie – mówi ekspertka Północnej Izby Gospodarczej.

– Ilość windykacji w gastronomii jest obecnie wyższa niż w czasie pandemii. Jedyne co nam pozostaje to apelować do konsumentów: wspierajcie swoje ulubione restauracje, kawiarnie, bistra, bary. To dla ich właścicieli bardzo trudny czas – mówi Marczulewska.