Kto zyska a kto straci po wdrożeniu PSD2 w Polsce?

Do wejścia w życie PSD2 pozostał niecały rok, więc rynek finansowy przygotowuje się intensywnie na nadchodzące zmiany. Dyrektywa zrewolucjonizuje działalność instytucji bankowych, a także wpłynie na sposób korzystania z usług przez ich klientów. Banki mogą stać się platformami, przez które – za pomocą API (interfejs programowania aplikacji) – inne firmy będą realizowały operacje dla klienta. Oczy finansowego świata zwrócone są w stronę Wielkiej Brytanii, która ma już za sobą wdrożenie dyrektywy. Jak wynika z analizy firmy doradczej Deloitte, doświadczenia brytyjskie pokazują, że banki muszą być dobrze przygotowane do rewolucji, która ich czeka, a wiele wysiłku powinno zostać włożone w podniesienie świadomości klientów. O tym czy sektor bankowy w Polsce jest gotowy do funkcjonowania w nowych warunkach, będzie mowa podczas Kongresu Bankowości Detalicznej w Warszawie.

Dyrektywa PSD2 weszła w życie 13 stycznia, jednak kraje członkowskie mają czas na jej wdrożenie do września 2019 roku. – Wtedy to banki będą musiały udostępnić swoje interfejsy podmiotom trzecim. Korzystanie z API będzie przypominać proces wykorzystywany dzisiaj podczas wykonywania przelewu, z tym, że obecnie firmy świadczące takie usługi muszą zawierać osobne umowy z każdym z banków. Za niespełna rok nie będzie to już konieczne. Dla całego sektora będzie to ogromna rewolucja – mówi Grzegorz Cimochowski, Partner, Lider Sektora Instytucji Finansowych w Polsce, Deloitte.

Kilka krajów europejskich zdecydowało się na wcześniejsze, niż wymagają tego terminy, wdrożenie dyrektywy PSD2. Wśród nich jest Wielka Brytania, gdzie wizja otwartej bankowości budziła początkowo wielkie nadzieje, ale rzeczywistość pokazała, że oprócz szans pojawiło się również wiele wyzwań, z którymi instytucje finansowe nie zawsze sobie poradziły.

Interfejs API wdrażało dziewięć wiodących brytyjskich banków. Aż sześć z nich nie zdążyło wprowadzić wymaganych zmian w określonym terminie i poprosiło tamtejsze władze o jego wydłużenie. – Okazało się również, że interfejsy nie zawsze były zgodne ze specyfikacją techniczną i charakteryzowały się różnym poziomem zgodności z wymaganym poziomem uwierzytelnień – wyjaśnia Grzegorz Cimochowski. Dodatkowo wystąpiły rozbieżności w sposobie możliwego połączenia się z poszczególnymi interfejsami przez TPP (zaufane strony trzecie).

Po dziewięciu miesiącach jedynie bank HSBC był gotowy z funkcjonalnościami opartymi o otwartą bankowość. Również FinTechy nie wykorzystały pojawiającej się szansy i dopiero w ostatnim okresie ich aktywność zaczęła rosnąć. Dużym wyzwaniem okazała się także niska świadomość klientów banków, którzy nie zdawali sobie sprawy, czym jest i co dla nich oznacza otwarta bankowość. Tylko 14 proc. Brytyjczyków wierzyło, że niesie ona ze sobą coś pozytywnego. Ponad trzy czwarte badanych przyznało, że obawiałoby się udostępnienia swoich danych finansowych firmom innym niż ich główny bank. – Przykład Wielkiej Brytanii powinien być lekcją dla wszystkich pozostałych krajów, w tym Polski, w której banki są w fazie przygotowawczej do wdrożenia dyrektywy. Wyzwaniem są nie tylko kwestie technologiczne, regulacyjne, ale też klient. Bez świadomych klientów oraz konkretnej propozycji korzyści wprowadzenie otwartej bankowości nic nie wniesie. A może o to właśnie chodzi?– mówi Grzegorz Cimochowski.