M. Wołos (TMS Brokers): Rosja może stracić na odpływie kapitału 10 proc. PKB

CEO Magazyn Polska

200 mld dolarów może kosztować rosyjską gospodarkę ucieczka kapitału zagranicznego. Choć to równowartość 10 proc. tamtejszego PKB, rosyjski bank centralny i władze przekonują, że nie jest to duży problem. Firmy i konsumenci płacą jednak wysoką cenę za politykę Władimira Putina. Drożeją dobra z importu i kredyty. Pogłębia się też luka w budżecie, dlatego kolejnym ciosem dla gospodarki może być wzrost podatków.

Kapitał ucieka z Rosji, a skala tych zmian jest bardzo znacząca. Chociaż oficjalne dane wskazują na odpływ w pierwszym półroczu około 70-75 mld USD, to w rzeczywistości mówi się o dużo większych sumach. Nawet prezes EBC ocenił, że jest to ponad 200 mld dolarów, które już wycofano bądź które będą wycofane do końca roku – ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Marek Wołos, analityk, członek zarządu TMS Brokers.

Odpływ kapitału w wysokości 200 mld dolarów – jeżeli te szacunki się potwierdzą – stanowiłby blisko 10 proc. rosyjskiego PKB. To oznacza, że drastycznie spadłyby możliwości finansowania prywatnych inwestycji oraz wewnętrznej konsumpcji. Bank centralny Rosji stara się przeciwdziałać ucieczce kapitału i słabnącej walucie, podnosząc stopy procentowe. Jeszcze w lutym 2014 r. podstawowa stopa wynosiła 5,5 proc., a obecnie jest to 8 proc. Mimo tych interwencji na wskutek ucieczki kapitału rubel osłabił się w stosunku do dolara o ok. 10 proc. od początku roku.

Pewnym czynnikiem stabilizującym kurs rosyjskiej waluty są rezerwy banku centralnego, szacowane na blisko 500 mld dolarów. Dalszy odpływ kapitału i polityka stabilizowania rubla będzie jednak drenować zasób zagranicznych aktywów.

Spore znaczenie dla rynków oraz tego, jak się zachowują kursy walut, ma właśnie odpływ kapitału z Rosji. Bo kiedy kapitał ucieka z Rosji, inwestorzy nabywają dolary, pozbywają się euro i innych walut. Te przesunięcia widzimy na rynku. Od pewnego czasu umacnia się dolar, co świadczy o tym, że do stref dolarowych ten kapitał płynie – wskazuje analityk i członek zarządu TMS Brokers.

Siłę amerykańskiej waluty widać także w relacji do euro, które jeszcze na początku maja było warte około 1,4 USD. Obecnie kurs EUR/USD waha się w przedziale 1,33-1,34, czemu sprzyja także polityka banków centralnych, czyli EBC i Fed, oraz szybszy prognozowany wzrost za oceanem. Inwestorzy chętniej lokują pieniądze w USA, ponieważ rentowności 10-letnich obligacji skarbowych są tam niemal 2 razy wyższe w porównaniu z niemieckimi, choć są one postrzegane jako równie bezpieczne.

Wprowadzenie sankcji na rosyjskie firmy i banki, a także możliwość ich zaostrzenia, powoduje, że przesuwają one wolne środki na inne rynki, zwłaszcza w państwach, z którymi Rosja ma dobre relacje i które nie przyłączyły się do sankcji. Marek Wołos uważa, że majętni Rosjanie raczej nie przeniosą swoich oszczędności na rodzimy rynek, gdyż nie ufają polityce własnego rządu i prezydenta. Część z nich może jeszcze pamiętać skutki bankructwa kraju i paniki finansowej w 1998 r., ponadto w Rosji wciąż utrzymuje się relatywnie wysoka inflacja.

Część z tych pieniędzy rzeczywiście popłynie do Azji i Chin chociażby z tego powodu, że europejski system bankowy na transakcje z Rosją został zablokowany. Wiemy jednak, że Rosja dla Rosjan nie jest bezpiecznym krajem, więc oni zawsze będą szukali ujścia dla swoich pieniędzy gdzieś na świecie – podsumowuje Marek Wołos.