Niekorzystne dane gospodarcze z Chin, utrzymujące się niskie ceny surowców, ropy i miedzi oraz niepokojące dane dotyczące sektora finansowego – to wszystko powoduje, że w ostatnich tygodniach obserwujemy ucieczkę kapitału z głównych parkietów na świecie. Czy to zapowiedź kolejnego kryzysu?
Przypomnijmy Lehman Brothers ogłosił upadłość 15 września 2008 roku. Data uznawana jest za początek wielkiego światowego kryzysu finansowego. Jak zauważa Robert Śniegocki wtedy brakowało rzetelnej informacji dotyczącej ekspozycji banków na ryzykowne instrumenty, szczególnie instrumenty pochodne. Obecnie inwestorzy o tym nie zapomnieli i zachowują ostrożność. W podejmowaniu bardziej ryzykownych zachowań nie pomaga też obecna polityka banków centralnych.
– Banki centralne pozbawiły się głównego narzędzia, którym była możliwość reakcji na pogłębiający się kryzys po przez obniżkę stóp procentowych. Żyjemy w świecie ujemnych stóp procentowych, to na pewno nie pomaga – dodaje Robert Śniegocki. – Ja zawsze będę stał na stanowisku, że złoto samo w sobie jest „złotym bezpiecznikiem”. W bieżącym roku widzimy to bardzo mocno. Złoto zyskuje ponad kilkanaście procent, bo wzrok inwestorski zaczął kierować się w stronę instrumentów, które są zazwyczaj uznawane za bezpieczne. Takim jest przede wszystkim złoto. Każdorazowo, gdy mieliśmy do czynienia z dużymi wyprzedażami na dużych parkietach złoto samo w sobie zyskiwało na wartości. Nawet jeżeli były to krótkoterminowe wzrosty.
Złoto kusi nie tylko inwestorów ale także same banki. Obecnie banki centralne są największym kupującym netto na rynku złota. Rok do roku zwiększają poziom swoich rezerw.