W sektorze budowlanym obowiązuje „cena dnia” na materiały. Eksperci: może nie być czym, za co i kim budować

Budownictwo na poważnym zakręcie. „W wielu hurtowniach obowiązuje cena dnia. Następnego dnia już jest inna”.

Przedsiębiorcy są zgodni – budownictwo dotychczas charakteryzowało się pewną stabilnością i przewidywalnością. Można było ocenić ile kosztować będą materiały budowlane, jak szybko dotrą na teren inwestycji, jak można szacować wartość całego zadania, jak wysokie będą koszty pracownicze. Ostatnie miesiące, które przyniosły galopującą inflację oraz wojnę w Ukrainie zmieniły cały rynek nie do poznania. Eksperci nie mają wątpliwości, że przed nami poważne problemy, które odbiją się na całej gospodarki. – Słyszałam już głosy, że nie będzie komu budować, nie będzie czym budować i nie będzie za co budować – mówi Hanna Mojsiuk, Prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.

„Cena dnia” – czyli dzisiaj płacisz tyle, a jutro możesz już dużo więcej. Budownictwo w gigantycznym kryzysie

Jak mówi Hanna Mojsiuk, Prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie sytuacja wielu przedsiębiorców jest bardzo trudna, a kolejne miesiące mogą ją tylko zweryfikować negatywnie. Realizowanie inwestycji w roku 2022 w ramach budżetu negocjowanego w latach 2018-2020 to dla firm często konieczność wykonywania prac poniżej kosztów rentowności.

– Informacje, które otrzymujemy od przedsiębiorców są niestety bardzo niepokojące. Mówią nam o tym, że dostępność materiałów budowlanych spadła już w czasie pandemii, a obecna wojna jest wręcz dobijająca dla całego sektora. Ciężko jest zamówić stal, ceny styropianu wzrosły o 30-40%, dostajemy informacje, że przedsiębiorcy otrzymują informację o „cenach dnia”. Czyli dzisiaj płacisz określoną kwotę, która nieaktualna może być już jutro. W takich warunkach nie da się prowadzić dużych inwestycji infrastrukturalnych, nie da się planować inwestycji gospodarczych, ale i często po prostu budowa domu czy remont biura jest po prostu niemożliwy do czasowej realizacji w ramach zaplanowanych budżetów – mówi Hanna Mojsiuk, Prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.

– Budownictwo musi mieć zapewnioną stabilność finansowania inwestycji. To bardzo poważny problem, bo w obecnym czasie wiele firm nie może liczyć na dodatkowe wsparcie banków komercyjnych, co oznacza przestój w inwestycji. No i wreszcie brakuje rąk do pracy, bo wiele osób z Ukrainy wróciło do swoich ojczyzn – dodaje Hanna Mojsiuk.

„Jak dzisiaj ktoś chce kupić dachówkę to wpisujemy go w kolejkę. Nie ma pewnego czasu realizacji czy kosztów tej dachówki”

Przedstawiciel Klastra Budowlanego przy Północnej Izbie Gospodarczej w Szczecinie Andrzej Kozakowski również nie kreśli optymistycznych scenariuszy.

– Nie ma na całą sytuację prostego rozwiązania. Posuwamy się po omacku do przodu, ale wielkimi kosztami dla przedsiębiorców. Jak dzisiaj ktoś chce kupić dachówkę to wpisujemy go w kolejkę. Nie ma pewnego czasu realizacji czy kosztów tej dachówki. Poza tym towary są raczej dostępne, ale ceny zmieniają się nie z miesiąca na miesiąc, a z dnia na dzień. Walczymy o wszystko: o ceny, o terminy, o załatwianie spraw w hurtowniach i w magazynach. Sektorowi budowlanemu coraz częściej jest być w służbie klienta – mówi Andrzej Kozakowski. – Staramy się jednak wypierać negatywne scenariusze i kończyć to, co zaczęliśmy – dodaje ekspert Izby.

– Ludzie kupowali nieruchomości jak były niskie stopy procentowe i wysoka inflacja. Teraz wszystko zaczyna się zmieniać i na rynku obowiązuje strach. Część klientów nie wie do końca, co ma robić. Popyt na mieszkania może spadać. Jeżeli marzymy o mieszkaniu to należy dokładnie zbadać swoje finanse, szukać oszczędności. Czujemy, że jest obecnie moment wyczekiwania. Czy mamy na tyle odwagi, by zaryzykować inwestycje? Budując dom czy porywając się na inwestycje infrastrukturalne musimy mieć bufor finansowy – dodaje Mirosław Król, ekspert rynku nieruchomości.