Wojna na Bliskim Wschodzie: inwestorzy obawiają się eskalacji

Maciej Przygórzewski, główny analityk walutowy Currency One, operatora serwisów InternetowyKantor.pl i Walutomat

Ostatnie lata mogły nas przyzwyczaić do tego, że na świecie było jednak trochę bezpieczniej niż obecnie. Oprócz oczywistej tragedii ludzkiej te konflikty to również bardzo silne bodźce do nerwowych reakcji inwestorów.

Wojna na Bliskim Wschodzie?

Na wypadek, gdyby ktoś w weekend był odcięty od doniesień medialnych, to w Izraelu mamy poważny konflikt militarny. Do ataków przyznaje się Hamas, aczkolwiek w mediach nie brakuje szerszego obwiniania Palestyńczyków jako całości. Obecna liczba ofiar i wystrzelonych pocisków rakietowych idzie w tysiące, co powoduje, że mamy do czynienia z jednym z największych nasileń działań zbrojnych w wieloletniej historii. To właśnie dlatego na rynkach zaczęły się bardzo nerwowe reakcje. Panikę najmocniej wzmocniło to, że ataki zaczęły się na początku weekendu, kiedy rynki nie mogły reagować. W rezultacie dzisiaj na otwarciu wiele z tych panicznych ruchów miało swoje rozwiązanie. W piątkowy wieczór za jednego dolara płacono 3,85 szekli izraelskich. Dzisiaj w nocy na otwarciu rynków w Azji było to już 3,90 szekli, a podczas pisania tych słów sięgnęło 3,93 szekli. Na ropie naftowej tydzień zakończył się uspokojeniem po silnych spadkach w okolicy 84-85 dolarów za baryłkę brent. Dzisiaj od rana widzieliśmy 88 dolarów, ale tutaj sytuacja się uspokaja, a nie eskaluje.

Dane z amerykańskiego rynku pracy

Piątek był bardzo dziwnym dniem pod kątem danych zza oceanu. Na pierwszy rzut oka było słabo i bezrobocie nie spadło z 3,8% do 3,7%, jak oczekiwali analitycy. Z drugiej jednak strony w sektorze pozarolniczym pracę znalazło 166 tysięcy osób więcej, niż oczekiwano. W sektorze prywatnym 103 tysiące, ale to nadal bardzo dobry wynik. Trzeba pamiętać, że aby przesunąć bezrobocie o 0,1%, potrzeba ok. 160 tysięcy mniej bezrobotnych. W rezultacie amerykański rynek pracy nie tylko nie rozpoczyna zwolnień przygotowujących firmy do kryzysu, ale w trakcie, gdzie w jednych firmach były głośne zwolnienia, inne nadal zatrudniają. Płace w skali roku rosną co prawda zaledwie o 4,2%, ale w USA po ostatnich spadkach tempa wzrostu cen, jest to realny wzrost płac. Na głównej parze walutowej świata inwestorzy nie mogli się zdecydować. Najpierw wyraźnie umacniał się dolar względem euro, po czym wrócił w okolice punktu wyjścia.

Dobre dane z Kanady

Równocześnie z publikacjami z USA mieliśmy te z Kanady. Tam stopa bezrobocia wbrew oczekiwaniom nie wzrosła. Podobnie też jak w USA przybyło więcej od oczekiwań miejsc pracy. Na szczególną uwagę zasługuje jednak fakt, że ponad 75% tych miejsc pracy to miejsca na niepełny etat. To nadal dobry wynik, ale to zawsze ta mniej korzystna opcja. Po tych danych dolar kanadyjski umacniał się względem waluty swojego jedynego sąsiada.

Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów, co nie zmienia faktu, że na rynkach się dużo dzieje po weekendzie.

Maciej Przygórzewski główny analityk w InternetowyKantor.pl i Walutomat