Wojna w Ukrainie: walka o wartości i kształt światowego porządku

Inwazja rosyjska na Ukrainę spowodowała wiele procesów w wielu obszarach – i nie tylko w Ukrainie. Ta wojna toczy się w Europie i na świecie. Jest to de facto konflikt wartości. Trzeba sobie odpowiedzieć, jakim wartościom hołdujemy, czy pozwolimy rządom autorytarnym, dyktatorom na używanie siły i wprowadzanie swojego porządku siłą, czy nie? Odpowiedź jest oczywista – ale żeby do tego doprowadzić, musimy jako społeczeństwa wspierać walczących, tak jak Ukrainę. Bez tego następnym ruchem będzie wejście rządów dyktatorskich na nasze podwórko. Dziś Ukraina walczy za wolność swoją i naszą, światową. Rosja oddziałuje też na społeczeństwa. Ma na celu rozbicie jedności pomocy dla Ukrainy – bo ta jedność i pomoc powoduje, że Ukraina skutecznie przeciwstawia się agresorowi.

– Wiemy dziś, że bez dostaw sprzętu, broni, amunicji Ukraina prawdopodobnie nie poradziłaby sobie – albo straciła jeszcze więcej terytoriów. Byłaby to co najmniej połowa – czyli część wschodnia, albo może i całość terytorium – powiedział serwisowi eNewsroom.pl Maciej Matysiak, ekspert Fundacji Stratpoints, wykładowca ANS Gniezno. – A więc narracja kremlowska, działania wywiadowcze, polityczne są ukierunkowane na rozbicie solidarności. Widzimy wiele trendów tzw. prorosyjskich – działanie partii politycznych w krajach Europy Środkowej, Europy Zachodniej, na własnym podwórku, w Hiszpanii, Francji. Cel jest jeden. Skłonić społeczeństwa krajów Europy Zachodniej do tego, aby nie chciało nam się już wspierać Ukrainy. Byśmy naszymi głosami wybrali takich ludzi, takich polityków, którzy spowodują ustanie pomocy. To jest kazus z chociażby prezydenta Trumpa – który jasno w swojej narracji mówi, że zakończyłby konflikt w trzy dni albo w jeden dzień. Zadaję sobie pytanie, w jaki sposób? Czy to znaczy, że pozwoliłby Rosjanom na utrzymanie terytoriów zagrabionych Ukrainie? Bo nie ma innego sposobu na zatrzymanie Rosji tu i teraz. Dziś światowy podział przebiega nie pomiędzy Rosją a Stanami Zjednoczonymi, a pomiędzy Chinami, a Stanami Zjednoczonymi. Rosja schodzi z podium pierwszoligowego gracza i staje się już graczem drugoligowym – wyjaśnia Matysiak.