Czy to początek nowego kryzysu?

Maciej Przygórzewski, główny analityk walutowy Currency One, operatora serwisów InternetowyKantor.pl i Walutomat

System bankowy w USA przeżywa obecnie duże problemy. Sam je sobie spowodował, co nie znaczy, że temat mimo relatywnie wczesnej diagnozy nie jest poważny.

Silicon Valley Bank upada

W amerykańskim systemie bankowym jest obecnie zakopana olbrzymia bomba. Są nią niezrealizowane straty wynikające z utraty wartości przez długoterminowe obligacje. Dlaczego banki kupiły tyle tych obligacji? Zrobiły to (jak zawsze w tej branży) z żądzy zysku. Program luzowania ilościowego został tak napisany, że aby z niego skorzystać, banki zostały „skłonione” do zakupu długoterminowych obligacji. Obecnie po wzroście stóp procentowych ich cena rynkowa gwałtownie zanurkowała. Teoretycznie można je trzymać i gdy stopy zaczną spadać, będą odzyskiwać wartość. Teoretycznie, bo czasem bank potrzebuje gotówki od razu, a czasem jak wspomniany SVB ma za mało kapitałów, by gwarantować depozyty. Wtedy zaczynają się problemy. Na razie na rynkach jeszcze jest w miarę spokojnie, ale widać, że może podziać się dużo.

Kapitał ucieka od ryzyka

Najlepszym barometrem sytuacji ku rozpaczy kredytobiorców okazuje się frank szwajcarski. Waluta Szwajcarii znów zyskuje względem euro. Obecnie za jedno euro trzeba płacić zaledwie 97,5 centa. Dzisiejsze ekstremum było najniższe od października zeszłego roku. Trochę strachu widać również na giełdach, które otwierają się nie tylko w Polsce gwałtownymi przecenami. W Europie główne parkiety na moment pisania tego tekstu już teraz nurkują około 2,5%. W górę idą również alternatywne inwestycje. Jesteśmy świadkami wzrostów zarówno na złocie, jak i na kryptowalutach. Traci również bojąca się recesji ropa naftowa.

Dane z rynku pracy

W piątek poznaliśmy ważne odczyty z USA. Z jednej strony mamy do czynienia ze wzrostem bezrobocia z 3,4% do 3,6%, co jest mocno niepokojącym elementem. Z drugiej strony zmiany zatrudnienia wypadły znacznie lepiej od oczekiwań. Sam fakt jednak, że przybyło miejsc pracy, nie wystarczył, by ubyło bezrobotnych. Ten swoisty fenomen spowodowany był napływem większej liczby osób chcących podjąć pracę, co spowodowało, że wskaźnik wzrósł. Łączna liczba osób pracujących z miesiąca na miesiąc wzrosła, w związku z czym nie należy wyciągać z tego daleko idących wniosków. Rynki zareagowały wycofywaniem się z dolara, ale tam ma to raczej powody problemów fundamentalnych w systemie finansowym.

Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.

Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl i Walutomat