Dane z Europy lepsze tylko od oczekiwań

Maciej Przygórzewski, główny analityk walutowy Currency One, operatora serwisów InternetowyKantor.pl i Walutomat

Ostatnie odczyty z Europy nie napawają optymizmem. Niby dane są lepsze od oczekiwań, ale to głównie dlatego, że analitycy spodziewali się, że będzie nawet gorzej. W większości odczytów czuć mocny marazm. Co ciekawe, Polska na tym tle niespodziewanie błyszczy, ale może to być efekt wyborczy.

Niemcy już rok bez wzrostów

Za Odrą pokazano 4 z rzędu kwartał bez wzrostu PKB. W skali roku jest to teoretycznie „zaledwie” spadek o 0,8%, ale jak byśmy na to nie patrzyli, widać problem. Oczywiście możemy mówić, że są to tylko wstępne dane, jednakże w przypadku PKB błąd o więcej niż 0,1% zdarza się bardzo rzadko. Właściwie tylko podczas bardzo ważnych niespodziewanych wydarzeń, kiedy to wstępne dane są mocno zaburzane. Można o tym było mówić w przypadku rosyjskiej inwazji na Ukrainę czy początku pandemii COVID19. Teraz jest to jednak znacznie mniej prawdopodobne. Gdyby jednak dane myliły się na korzyść Berlina o 0,1%, mielibyśmy chociaż kwartał bez wzrostu zamiast kwartału spadkowego. Dla będącego pod dużą presją ostatnio euro byłby to lepszy scenariusz na przyszłość.

Inflacja w Europie

Wczorajsze dane pokazują, że wzrost cen przestaje być głównym problemem w tej części świata. Hiszpania wczoraj 3,5% zamiast oczekiwanych 3,9%. Tym samym zakończyła się trzymiesięczna passa wzrostowa w tym kraju. Tak jeszcze trzy miesiące temu roczny wskaźnik inflacji znajdował się na poziomie 1,9%, czyli poniżej docelowych 2%. Niestety kolejne miesiące spowodowały odbicie, na szczęście nie tak mocne jak oczekiwali analitycy. Również w Niemczech widzimy niższe wzrosty cen, co biorąc pod uwagę recesje, nie powinno dziwić. Wynik 3,8% to nie tylko o 0,2% niżej niż oczekiwali analitycy. To także najniższy rezultat od drugiej połowy 2021 roku. Niższy wzrost cen powinien przekładać się jednak na osłabienie wspólnej waluty. Ciężko mówić o oddalaniu podwyżek stóp procentowych, bo to się nie powinno w tym cyklu już wydarzyć. Niższa inflacja powinna jednak przyspieszyć obniżki, a to zawsze niekorzystnie wpływa na walutę.

Na polską giełdę wraca optymizm

Najpopularniejszy indeks na warszawskim parkiecie, czyli WIG20 właśnie toczy walkę o przebicie rekordów cenowych wyznaczonych w pierwszym powyborczym ruchu. Po tamtym początkowym optymizmie mieliśmy co prawda korektę, ale tuż po niej rozpoczął się kolejny ruch wzrostowy. Nie tak gwałtowny jak powyborczy, ale za to, jak widać, stabilniejszy. Napływ kapitału do Polski widać również na rynku obligacji. 10-letnie obligacje już nie sprawdzają, ile powyżej 6% w skali roku mogą być wyceniane. Obecnie za trzymanie polskich papierów dłużnych płacimy mniej niż 5,7%, co jest dobrą wiadomością dla przyszłego ministra finansów pod kątem dopinania budżetu. Napływ pieniędzy do Polski widać również na rynku walutowym. Ostatni raz tak niski kurs euro oglądaliśmy 18 października.

Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
11:00 – strefa euro – inflacja konsumencka.

Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl i Walutomat