Donald Tusk nie rozliczy się w Polsce z tytułu pełnienia funkcji przewodniczącego Rady Europejskiej

Piotr Szulczewski, analityk Bankier.pl

Całość podatków premiera, stanowiących nawet do 45% dochodu zasilać będzie budżet unijny. Może to być nawet 350 tys. zł rocznie.

Wynagrodzenie przewodniczącego Rady Europejskiej oscyluje w granicach 1,25 mln zł rocznie. Kwota ta stanowi podstawę do naliczenia podatków, które zasilają budżet unijny. Donald Tusk nie wspomoże zatem rodzimej kasy Skarbu Państwa, a jego wynagrodzenia będą rozliczane poza granicami naszego kraju.

Objęcie funkcji unijnej nie oznacza zmiany rezydencji podatkowej Donalda Tuska. Nadal zatem pozostanie on polskim podatnikiem, który z całości swoich dochodów opodatkowany będzie w Rzeczypospolitej Polskiej. Do wynagrodzenia pobieranego z budżetu unijnego znajdzie jednak zastosowanie zwolnienie z podatku.

Tusk ofiarą progresji podatkowej

Podatek od wynagrodzenia Donalda Tuska będzie rozliczany według progresywnej skali podatkowej. Zostanie on obliczony od podstawy opodatkowania z pominięciem kwot nieprzekraczających 803 franków belgijskich (obecnie kwota wyrażona w euro), przy zastosowaniu obowiązującej w Belgii stopy podatkowej wynoszącej od 8% do 45%. W przypadku wynagrodzenia o wartości 1,25 mln zł, znacząca część zarobków zostanie opodatkowana według stawki 45%. Jak ustalił Bankier.pl może to być nawet 350 tys. zł.

– O ile przewodniczący Tusk nie będzie zarabiał w Polsce, to z końcem roku nie będzie zmuszony wykazywać swoich zarobków unijnych i rozliczać się przed polskim fiskusem. Zwolnienie podatkowe, które działa w jego przypadku, pozwala mu w całości zapomnieć o polskim systemie podatkowym – stwierdza Piotr Szulczewski, analityk Bankier.pl.

– Innymi słowy, Tusk podatki w Polsce zapłaci tylko za czas urzędowania jako premier. Za bycie prezydentem UE zapłaci do unijnego budżetu. Przewodniczący Rady Europejskiej w zasadzie jest przede wszystkim obywatelem UE, zatem płaci na rzecz Wspólnoty. W Unii i na świecie coraz większy nacisk kładzie się na respektowanie zasady, że podatki płacimy tam gdzie faktycznie osiągamy dochody. W przypadku wysokich stanowisk UE sprawa trochę się komplikuje stąd odrębne przepisy – komentuje Łukasz Piechowiak, główny ekonomista Bankier.pl.