W całym kraju jest ich 3334. To chłopcy, do 18. roku życia włącznie, którzy od małego oswajają się… z zadłużeniem. Jazdę na gapę traktują zwykle jako sport lub zabawę. Jednak, zdaniem ekspertów, gdzie zaczyna się dług, tam kończy się zabawa.
W Krajowym Rejestrze Długów Biurze Informacji Gospodarczej jest obecnie ponad 7 tys. najmłodszych dłużników, w wieku od 14 do 18 lat, zadłużonych na 4,2 mln zł. Nieco mniej niż połowę, bo 47 proc. z nich, stanowią chłopcy. Mają na koncie 2,08 mln zł przeterminowanych zobowiązań finansowych.
Przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele. Począwszy od braku edukacji finansowej, przez wychowanie i wpływ mediów społecznościowych, aż po scenariusz, jaki pisze samo życie.
Spis treści:
Nie tylko brak edukacji
Według badania przeprowadzonego przez Kantar Polska na zlecenie International Personal Finance, właściciela Provident Polska, ponad połowa Polaków uważa, że edukacja finansowa powinna być obowiązkowa już w podstawówce. Aż 7 na 10 respondentów chce wprowadzenia obowiązkowej edukacji finansowej do szkół ponadpodstawowych. Jednocześnie, 6 na 10 ankietowanych twierdzi, że firmy z branży finansowej również powinny prowadzić działania z zakresu edukacji finansowej, a 48 proc. widzi ich rolę we włączaniu finansowym.
Zdaniem ekspertów, edukację finansową od małego powinno się zaszczepiać dzieciom także w domu rodzinnym. Coraz większy wpływ na osoby z młodego pokolenia mają też media społecznościowe i influencerzy.
– Najmłodsi uczą się przez obserwację. Wielu kwestii mogą nie rozumieć, jak trudnej terminologii czy skomplikowanych instrumentów finansowych, ale podstawową wiedzę o tym, jak obchodzić się z pieniędzmi, muszą mieć zaszczepioną już we wczesnych latach swojego dzieciństwa. Taką wartością jest przeświadczenie, że za usługi czy produkty trzeba płacić, rachunki należy regulować w terminie, a pożyczone pieniądze zawsze należy oddawać. Jeżeli w domu rodzinnym nie przestrzega się tych zasad, to dziecko też nie będzie tego robić. Innym źródłem wiedzy i nawyków jest dla młodych starsze rodzeństwo, rówieśnicy, koledzy z otoczenia czy nawet influencerzy. Coraz częściej to właśnie media społecznościowe mają na dzieci o wiele większy wpływ niż rodzice czy szkoła – zwraca uwagę Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów.
Chłopięce długi, dorosłe konsekwencje
Jednak Internet to niejedyne źródło kłopotów i negatywnych wpływów. Życie pisze własne scenariusze, a najlepszym tego dowodem jest fakt, że o spłatę tych chłopięcych należności ubiegają się tacy wierzyciele jak operatorzy telekomunikacyjni, miejskie przedsiębiorstwa komunikacyjne, koleje czy sądy.
– Gdzie zaczyna się dług, tam kończy się zabawa: chłopięce długi mają swoje dorosłe konsekwencje. A są nimi wielotysięczne zobowiązania finansowe, które trzeba spłacić. Takie długi nie anulują się z automatu, gdy dłużnik przekroczy 18. rok życia. Wręcz przeciwnie, mogą być bardzo ciężkim bagażem na start w dorosłość: uniemożliwić wzięcie kredytu lub pożyczki, komórki na abonament czy zakupów na raty. Gros długów młodocianych to w większości kary za jazdę bez biletu, ale nie tylko. Zdarzają się też niezapłacone rachunki za telefon czy grzywny sądowe. Średnie zadłużenie statystycznego chłopca w KRD wynosi 624 zł, ale pewien osiemnastolatek z powiatu bydgoskiego ma do spłaty operatorowi telekomunikacyjnemu 19 039 zł – mówi Adam Łącki.
Dwóch kolejnych rekordzistów ma podobne zadłużenie: 18-letni gapowicz z Łodzi uzbierał (i nie zapłacił) mandaty za jazdę bez biletu na 12 954 zł, a 18-latek z Zabrza wydzwonił u dwóch operatorów telekomunikacyjnych rachunki na 12 872 zł i również ich nie uregulował.
Dług w wielkim mieście
Młodych dłużników najczęściej można spotkać w Wielkopolsce. Ich zadłużenie też jest najwyższe: 357 tys. zł. Na drugim miejscu pod względem liczby dłużników jest województwo śląskie, choć łączny dług w tym regionie (145 tys. zł) ustępuje tutaj woj. łódzkiemu (315,1 tys. zł).
– Część chłopców widniejących w KRD nie ma w ogóle przypisanego adresu, ponieważ wpisując dłużnika do rejestru wierzyciel nie ma obowiązku podawać tej informacji. Z danych, jakie mamy, widać jednak, że pod względem liczebności oraz łącznej wartości zadłużenia przeważają tutaj osoby z dużych miast, liczących ponad 300 tys. mieszkańców. Najmniej dłużników jest na wsiach i w małych miejscowościach do 10 tys. mieszkańców. Najpewniej jest to efekt tego, że większość zadłużenia stanowią kary za jazdę bez biletu, a w miastach młodzież ma zdecydowanie większy dostęp do transportu zbiorowego. Inną kwestią jest też fakt, że w miastach młodzi ludzie mają większą swobodę spędzania wolnego czasu bez nadzoru rodziców. To niekiedy skutkuje mandatami lub różnego rodzaju wykroczeniami – dodaje Adam Łącki.