Państwo nie pobierające podatku dochodowego

Zlikwidowanie podatku dochodowego nie jest pomysłem nowym. Co jakiś czas słyszymy o zniesieniu podatku za pracę. Co ważniejsze, im więcej zarabiamy, zazwyczaj jest to związane z posiadaniem większych kompetencji, tym większe koszty ponosimy. Wydaje się, że jest to jeden z najmniej sprawiedliwych podatków, które są odgórnie nakładane na obywateli. Jednak czy zniesienie tego podatku nie jest przypadkiem gotową katastrofa dla budżetu państwa, czy wręcz przeciwnie jest to bodziec, który rozrusza gospodarkę?

W 2015 roku zakładane dochody podatkowe mają wynieść około 269,8 mld zł.

  • Dochody z tytułu podatku VAT to około 134,6 mld zł. Stanowi to prawie 50% wszystkich wpływów z podatków.
  • Akcyza również stanowi bardzo dużą część dochodów. Zakładany jest wpływ w 2015 roku w wysokości 63,6 mld zł, co stanowi około 23% wpływów. Na końcu dopiero znajduje podatek dochodowy PIT oraz CIT.
  • PIT ma wynieść około 44,4 mld zł, co stanowi 16% wpływów.
  • CIT ma wynieść jeszcze mniej, bo jedyne 24,5 mld zł, czyli około 9%!

Z powyższych szacunków widać, że podatki dochodowe stanowią najmniejszą część dochodów. Jednak zlikwidowanie wpływów z tego tytułu trzeba czymś zastąpić. Od dawna rozmawia się o ujednoliceniu stawek VAT. Jedna stawka uszczelniłaby system i poprawiła ściągalność. W 2011 roku padł nawet konkretny pomysł wprowadzenia 18% stawki VAT, a wpływy z tego tytułu wyniosłyby 18 mld zł.

Podatek CIT stanowi najmniejszy procentowy wpływ do budżetu. Tajemnicą poliszynela jest unikanie przez międzynarodowe korporacje tego właśnie podatku. Zastąpienie go podatkiem przychodowym w wysokości 1% powinno uszczelnić system. Podatek ten jest dużo łatwiejszy do skontrolowania oraz dużo mniejszy od podatku CIT, ale obejmowałby wszystkie przedsiębiorstwa. W 2015 roku szacuje się, że przychody wszystkich przedsiębiorstw wyniosą 3 biliony zł, więc podatek wyniósłby około 30 mld zł.

Należy dodać, że część dodatkowych środków, które zostałyby w kieszeniach obywateli w związku z zlikwidowanie podatku dochodowego wróciłaby do budżetu w postaci VATu, ze względu na zwiększoną konsumpcję. Ponadto uproszczenie prawa podatkowego przyniosłoby oszczędności w aparacie skarbowym, ograniczenie szarej strefy, likwidacja umów śmieciowych, spadek bezrobocia, zwiększenie inwestycji itd. Co więcej, słusznie niektórzy eksperci zauważają, że dochody z tytułu podatku dochodowego od osób fizycznych pochodzą w znacznej części z sektora budżetowego. Państwo samo na siebie nakłada podatki, a i tak za chwilę te środki wypływają na chociażby wynagrodzenia. Dochody z tytułu stawki PIT mogą być de facto połowę mniejsze.

Rozwiązanie, choć może wydawać się rewolucyjne, ma sporo pozytywnych stron i przede wszystkim upraszcza ordynację podatkową. Państwo nie każe obywatela za jego ciężką pracę. Niemniej jednak wymaga to zmiany wielu przepisów oraz przede wszystkim wielkiej odwagi ze strony polityków. Zatem prawdopodobnie jeszcze długo przyjdzie nam płacić za wykonywanie pracy.