Ratujmy przemysł chemiczny. Nawozy z Rosji trafiają wciąż na Polski rynek

Ratujmy polski przemysł chemiczny. Krytyczna sytuacja polskiej chemii wynika z napływu na europejski rynek rosyjskich surowców i komponentów.

– Naszym obowiązkiem jako samorządu gospodarczego województwa zachodniopomorskiego jest głośne zwracanie uwagi na problemy, które zagrażają miejscom pracy i gospodarce w regionie. Otrzymujemy niepokojące sygnały od strony społecznej w sprawie sytuacji Zakładów Chemicznych Police. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że sytuacja globalna powoduje, że jedna z największych firm w regionie, a jednocześnie narodowy gigant sektora chemicznego znaleźli się w trudnym położeniu w wyniku wojny w Ukrainie. Niewyobrażalne jest dla nas, by dopuszczać do tego, by nietestowane i trudne do kontroli nawozy ze wschodu, w tym z Rosji trafiały na polski rynek. Musimy zrobić wszystko, by ten proceder zdusić i odbudować nasz przemysł. Dzisiaj bijemy na alarm – mówi Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.

„Musimy sprzeciwić się napływowi nawozów spoza Unii Europejskiej na nasz rynek”

Apel Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie jest pokłosiem rozmowy Prezes Hanny Mojsiuk z p.o. prezesa Grupy Azoty ZCH Police Anną Tarocińską oraz z zapoznaniem się ze stanowiskiem strony społecznej, która bardzo jasno i wyraźnie nakreśliła problemy z jakimi boryka się chemiczny gigant, jeden z największych pracodawców w naszym regionie. Problemem jest to, że polski i europejski rynek jest zalewany nawozami oraz składnikami do produkcji nawozów ze wschodu. Te surowce trafiają do Polski przez europejskie porty. Są poza kontrolą jakościową Unii Europejskiej, co powoduje, że ich cena jest niższa niż w przypadku nawozów  produkowanych w Polsce.

– Grupa Azoty Zakłady Chemiczne Police SA od dłuższego czasu zmaga się ogromnym problemem jaki jest import nawozów do Polski, zwłaszcza zza wschodniej granicy. Napływ nawozów wieloskładnikowych oraz mocznika widzimy w polskich portach. Producenci nawozów azotowych oraz wieloskładnikowych  zza wschodniej granicy mają dostęp nie tylko do znacznie tańszego gazu, ale także posiadają własne, tanie surowce takie jak: apatyt (źródło fosforu) czy  sól potasowa. Dodatkowo należy podkreślić, że ich produkcja nie jest obciążona opłatami środowiskowymi wynikającymi z szeregu uregulowań UE, którym podlegamy my troszcząc się o ochronę środowiska – mówi Anna Tarocińska, p.o prezesa Grupy Azoty Zakładów Chemicznych Police.

Oficjalne dane Eurostat wskazują na bardzo niebezpieczny dla polskich fabryk trend wzrostu importu nawozów z Rosji. W 2022 roku suma importu mocznika wynosiła 1.008  mln ton  w tym 154 tys. ton z Rosji (15%). Import mocznika w 2023 roku był także dużym ciosem dla polskich producentów nawozów azotowych. W sumie zaimportowano aż 1.015 mln ton mocznika z czego aż 344 tys. pochodziło z terytorium Federacji Rosyjskiej (33%).

– Polscy rolnicy nie mają problemów z dostępem do nawozów z Rosji czy Białorusi. Producent rolny poszukuje najtańszego źródła składników pokarmowych. Dalsza ekspansja rosyjskich producentów nawozowych w Polsce i Unii Europejskiej to sytuacja, której musimy się przeciwstawić, póki mamy jeszcze taką możliwość – mówi Anna Tarocińska.

– Oczekujemy wprowadzenie ceł zaporowych przez Unię Europejską , które spowodują, że produkty sprowadzane spoza Unii Europejskiej będą się równoważyć kosztami. Dbamy o środowisko, mamy narzucone bardzo poważne restrykcje środowiskowe, a w innych krajach spoza UE nie ma takich restrykcji. Sprowadzając do Unii Europejskiej tanie produkty, gdzie nie są przestrzegane zasady i restrykcje unijne, możemy oczekiwać, że produkcja będzie na takich zasadach jak nasza rodzima produkcja – dodaje Anna Tarocińska.

Pełniąca obowiązki Prezesa Grupy Azoty Zakłady Chemiczne Police dodaje również, że liczy na współpracę w tym zakresie z Ministerstwem Rolnictwa oraz agendami odpowiedzialnymi za sytuację przemysłu chemicznego w Polsce.

„To jest czas, gdy należy podnieść alarm”

Północna Izba Gospodarcza w Szczecinie popiera apel strony społecznej Zakładów Chemicznych Police, by jak najpilniej zająć się sytuacją regulacji sytuacji na europejskim rynku chemicznym. W opinii prezes Hanny Mojsiuk należy zaangażować parlamentarzystów, europarlamentarzystów, samorządowców i autorytety świata gospodarki w dyskusję na temat tego, jak to możliwe, że rosyjskie surowce trafiają na europejski rynek mimo embarga.

– Jako Północna Izba Gospodarcza uważamy, że obrona Zakładów Chemicznych Police jest naszą zachodniopomorską racją stanu. Musimy walczyć o to, by kondycja naszych narodowych firm była możliwie silna. Zakłady Chemiczne to jeden z najważniejszych pracodawców w regionie, a wiadomości o kondycji zakładu nie brzmią optymistycznie. Doceniamy zaangażowanie prezes Anny Tarocińskiej i deklarujemy pełne wsparcie w działaniu zwracającym uwagę na problemy polskiego przemysłu – mówi Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.

– To jest czas, gdy należy podnieść alarm. Na rynku dzieją się rzeczy, które nie powinny mieć miejsca i osłabiają kondycje jednego z głównych pracodawców w regionie. Oczekujemy działania zanim będzie trzeba wdrożyć np. program dobrowolnych odjeść czy nawet zwolnienia grupowe. Pamiętam jakim wstrząsem była dla Zakładów Chemicznych taka sytuacja w 2011 roku. Nie możemy do niej dopuścić ponownie – mówi Hanna Mojsiuk.