Pojazdy napędzane wyłącznie energią elektryczną znajdują dziś zastosowanie nie tylko na lądzie, ale także w transporcie rzecznym, morskim i lotniczym. Czy stoimy u progu ekologicznej rewolucji?
Od czasów wynalezienia silnika parowego, za którym podążyło masowe uprzemysłowienie światowej gospodarki, jej podstawę stanowiły paliwa kopalne. W związku z efektami ubocznymi takiego stanu rzeczy – zwiększoną emisją gazów cieplarnianych, obserwowanym globalnie wzrostem temperatury oraz coraz gwałtowniejszymi zmianami klimatycznymi, śmielej poszukuje się dziś energetycznych alternatyw. O przyspieszeniu prac decydują nie tylko kwestie ekologiczne, ale i ekonomia. Prognozuje się, że ceny paliw kopalnych będą systematycznie rosnąć. Dodatkowym czynnikiem przemawiającym za wdrażaniem bezemisyjnych rozwiązań jest rozpowszechnienie e-commerce. Zjawisko masowego dokonywania zakupów za pośrednictwem Internetu pociąga za sobą zwiększony popyt na dowóz stosunkowo niewielkich przesyłek do klientów indywidualnych. I choć transport lądowy z użyciem pojazdów elektrycznych nie jest niczym nowym, wykorzystywane są tu coraz bardziej wydajne, precyzyjnie dostosowane do określonych potrzeb technologie. Choć na tym tle innowacyjne wydaje się wdrażanie elektrycznych statków i samolotów, obecna skala wykorzystania bezemisyjnych samochodów i urządzeń transportowych oraz rosnąca świadomość możliwości tego typu pojazdów sprawia, że warto pochylić się również nad rozwiązaniami w tym obszarze.
Spis treści:
Prąd na ląd
Mający dziś miejsce renesans lądowych pojazdów elektrycznych przyszedł na przełomie XX i XXI wieku wraz z rozwojem technologicznym baterii oraz niepokojami dotyczącymi klimatu. Prekursorem w tym obszarze jest branża intralogistyczna, trend jednak coraz częściej znajduje odzwierciedlenie także w transporcie zewnętrznym. – Od 2009 roku liczba elektrycznych wózków widłowych sprzedanych w Europie Zachodniej niezmiennie przewyższa liczbę wózków napędzanych silnikami spalinowymi. Zmiany w tym kierunku dostrzegamy już także w naszym kraju. Z roku na rok rośnie liczba rejestrowanych nowych maszyn akumulatorowych – mówi Tobiasz Jakubczak, specjalista ds. produktu STILL Polska. – Przyczyn zjawiska upatrujemy przede wszystkim w rosnącej świadomości długofalowej opłacalności tego typu inwestycji oraz zwiększeniu dostępności elastycznych form finansowania floty magazynowej. Znaczenie mają również technologiczne usprawnienia, pozwalające na coraz szersze zastosowanie wózków elektrycznych – sugeruje ekspert. Dobrą ilustracją przenoszenia tych wzorców na transport zewnętrzny jest przejęcie w 2014 roku przez Deutsche Post DHL Group działającej od 2010 r. spółki StreetScooter. Firma oferuje pojazdy elektryczne krótkiego zasięgu, wykorzystywane w dowozie przesyłek na ostatnim odcinku – do ich finalnych odbiorców. Jej asortyment obejmuje motorowery i samochody napędzane w całości energią z akumulatorów. Według danych dostawcy, cechami wyróżniającymi jego sztandarowe auto dostawcze – WORK – są koszty eksploatacji i serwisowania o 50% niższe niż w przypadku spalinowych odpowiedników. Różnica wynika nie tylko z niewielkich poborów prądu, ale także z minimalizacji mechanicznego zużycia komponentów. – W porównaniu z silnikami spalinowymi, elektryczne jednostki napędowe posiadają niewiele części ruchomych. Zmniejsza się dzięki temu prawdopodobieństwo awarii i wprost związane z nimi koszty serwisowania – tłumaczy Tobiasz Jakubczak. – Co istotne, w wielu zastosowaniach pojazdy elektryczne nie ustępują już pod względem osiągów swoim odpowiednikom na olej napędowy, benzynę czy gaz – uzupełnia specjalista ds. produktu STILL Polska.
O prądzie na wodzie
Obszarem transportu wodnego, w którym z sukcesami wdraża się całkowicie bezemisyjne rozwiązania jest przewóz pasażerski na niewielkich dystansach. Elektryczne promy testowane były przez firmę Siemens na berlińskiej Sprewie już w 1886 r., skutecznie ograniczając ruch drogami miasta. Taksówka wodna „Elektra” pozwalała na transport 25 osób z prędkością 14 km/h. Do podobnych zastosowań wykorzystuje się dziś także dużo bardziej zaawansowane technologicznie rozwiązania. Kursy pomiędzy Lavik i Oppendal, położonymi nad norweskim Sognefjorden – drugim co do długości fiordem świata – wykonuje bezemisyjna barka. Łączna pojemność jej baterii, wynosząca 1 000 kilowatogodzin, wystarcza, by regularnie – nawet 34 razy dziennie – przewozić mieszkańców obu wiosek.
Rewolucja wisi w powietrzu
Jednocześnie, najwięksi światowi gracze rynku technologii awiacyjnych – Airbus czy Siemens – eksperymentują z elektrycznymi samolotami pasażerskimi. Monachijska firma PC Aero przeprowadziła dwie udane próby przelotu nad Alpami urządzeń zasilanych energią słoneczną. Zaletą maszyn tego typu jest duży zasięg, brak emisji CO2 oraz znacznie niższy niż w przypadku konwencjonalnych rozwiązań poziom hałasu. Wydaje się jednak, że minie jeszcze sporo czasu zanim technologia wykorzystywana w niewielkich awionetkach upowszechni się i znajdzie zastosowanie w transporcie masowym. Pomimo to, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że energetyczna rewolucja wisi w powietrzu i jesteśmy w przededniu ery transportu bezemisyjnego – na lądzie, w wodzie i w przestworzach.