Wyprzedaż na rynku obligacji negatywnie wpływa na złotego

Marcin Kiepas

Fala wyprzedaży obligacji, jaka przetacza się dziś przez Europę, tworzy podażową presję na złotego, który osłabia się do głównych walut.

Czwartek upływa pod znakiem dużych zmian na rynku długu. Inwestorzy pozbywają się obligacji. Również polski. W efekcie tej fali, rentowność 10-letnich obligacji Niemiec wzrosła do 0,558 proc. i była najwyższa od 18 miesięcy. Rentowność francuskich obligacji podskoczyła to 0,916 proc. i była najwyższa od 3 miesięcy. Rentowność polskich papierów skarbowych wzrosła natomiast do 3,418 proc. z testowanego jeszcze 14 czerwca poziomu 3,117 proc. i tym samym była najwyższa od połowy maja.

 

Sytuacja na rynku długu odciska swe piętno na notowaniach złotego, który traci na wartości do głównych walut. O godzinie 14:34 kurs EUR/PLN testował poziom 4,2475 zł (+1,7 gr), USD/PLN 3,73 zł (+0,3 gr), CHF/PLN 3,87 zł (+0,4 gr), a GBP/PLN 4,8295 zł (+0,8 gr).

Zwraca uwagę, że złoty tanieje pomimo wzrostu notowań EUR/USD (1,1386 +0,3 proc.), co zwykle stanowi czynnik go wzmacniający. Traci on również pomimo nieco rozczarowujących danych z amerykańskiego rynku pracy (raport ADP, wnioski o zasiłki dla bezrobotnych), które mogą zmniejszać oczekiwania na kolejne podwyżki stóp procentowych przez Fed. Zwłaszcza w sytuacji, gdy z opublikowanego wczoraj protokołu z ostatniego posiedzenia Fed wynika, że członkowie tego gremium byli podzieleni w ocenie perspektyw inflacji w USA, jak również co do tego, czy należy spieszyć się z redukcją bilansu banku centralnego.

To wszystko może sugerować, że zmiany na rynku długu pozostaną do końca dnia  głównym wyznacznikiem kierunku dla złotego. Tym samym na drugim planie znajdą się zaplanowane jeszcze na dziś publikacje amerykańskich danych o kondycji tamtejszego sektora usług. Mianowicie indeksy PMI (godz. 15:45) i ISM (godz. 16:00).

W piątek rynek długu wciąż może pozostawać głównym czynnikiem wpływającym na losy złotego. Nie będzie on jednak czynnikiem jedynym. Dużo mocniej niż dziś inwestorzy bowiem skupią się na danych makroekonomicznych. Przede wszystkim na raporcie z rynku pracy w USA. Zwłaszcza na jego części odnoszącej się do płac. W Europie ważne sygnały napłyną z Niemiec i Wielkiej Brytanii, gdzie światło dzienne ujrzą majowe dane o produkcji przemysłowej. W Polsce zaś wydarzeniem dnia będzie publikacja przez Fitch ratingu Polski. Przynajmniej w teorii. W praktyce bowiem zmiana oceny wiarygodności kredytowej na poziomie A- z perspektywą stabilną nie jest oczekiwana, więc sama publikacja powinna pozostać bez echa.

Sytuacja na wykresach polskich par sugeruje, że w maju zakończył się trend spadkowy na EUR/PLN i CHF/PLN, a w czerwcu na USD/PLN i GBP/PLN. Dlatego w perspektywie kolejnych miesięcy wzrosty notowań tych walut są bardziej prawdopodobne, niż przełamanie majowo-czerwcowych dołków. Szczególnie w sytuacji, gdy oczekiwany termin pierwszej podwyżki stóp procentowych w Polsce oddala się, podczas gdy Fed ponosi stopy procentowe, a inne banki centralne przymierzają się do tego w przyszłości (w efekcie inwestycja w złotego staje się mniej atrakcyjna).

Z drugiej jednak strony, trudno wyobrazić sobie silniejszą przecenę złotego, gdy nastroje na rynkach globalnych wciąż są relatywnie dobre, a z rodzimej gospodarki płyną bardzo dobre dane makroekonomiczne.

Marcin Kiepas, główny analityk Fundacji FxCuffs