Zwolnienia grupowe nie ustaną póki koszty pracy będą tak dynamicznie rosnąć

Zwolnień grupowych będzie więcej jeżeli nadal będą drastycznie rosnąć koszty pracy.

Z jednej strony nie należy wszczynać alarmu, bo poza zwolnieniami grupowymi na rynku pracy wciąż trwa bardzo wiele rekrutacji, niektóre wręcz są prowadzone gorączkowo. Z drugiej eksperci przekonują: niektóre branże są w poważnej defensywnie i należy zastanowić się nad systemowymi rozwiązaniami, które będą powodować, że tendencja do zwolnień grupowych będzie mniejsza.

– Podstawowy problem w Polsce to są koszty pracownicze, które w ostatnich latach zostały wywindowane do góry nieproporcjonalnie do możliwości wielu sektorów gospodarki. Jeżeli dodamy do tego tendencję do automatyki wielu procesów, to musimy być świadomi, że handel i usługi będą mieć mniejsze zapotrzebowanie na ludzi do pracy. Stąd widmo zwolnień grupowych w wielu branżach – mówi Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.

Wysokie koszty pracy, ale i kryzys w Niemczech odbija się na naszym rynku pracy

Media co jakiś czas rozgrzewane są informacjami o planowanych w Polsce zwolnieniach grupowych. Mowa o dużych międzynarodowych korporacjach, ale często także firmach handlowych czy usługowych. Wszystkie te informacje wzmagają społeczny niepokój i zmuszają ekspertów do dyskusji na temat kondycji rynku pracy i przedsiębiorstw.

– Na pewno jest mi bliżej do uspokajania, a nie do szerzenia strachu. Przykładowo na Pomorzu Zachodnim w maju nie zgłoszono zamiaru zwolnień grupowych w żadnych firmach, więc możemy mówić o pewnym uspokojeniu nastrojów. Z drugiej jednak strony widzimy, że wiele sektorów regionalnie bardzo silnych, w tym sektor chemiczny czy drzewny wciąż jest w bardzo poważnym kryzysie. Póki co jednak na szczęście restrukturyzacja nie obejmuje kadr – mówi Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.

Czego więc należy się spodziewać w kolejnych tygodniach na rynku pracy?

– Powtarzamy to jak mantrę: im wyższe będą koszty pracy, tym więcej będzie za moment zwolnień i redukcji etatów. Niestety kaskadowy wzrost płacy minimalnej, Polski Ład, wzrost składki zdrowotnej jest absolutnym generatorem kosztów dla przedsiębiorców. Niektórzy naprawdę z ciężkim sercem są zmuszeni do zwolnień – mówi Hanna Mojsiuk.

Jak dodaje prezes Północnej Izby Gospodarczej na zachodniopomorskiej gospodarce może się mocno odbijać także kryzys niemiecki.

– Nasi sąsiedzi mają poważne problemy na rynku pracy, szczególnie w przemyśle. To powoduje bardzo trudną sytuację dla firm, które były ich kooperantami – dodaje Hanna Mojsiuk.

Handel jednocześnie zwalnia i zatrudnia. Skomplikowana sytuacja w przemyśle

Eksperci rynku pracy zrzeszeni w Północnej Izbie Gospodarczej przyznają, że temat zwolnień grupowych jest bardzo relatywny. Z jednej strony sytuacja robi się poważna, ale z drugiej więcej branż wciąż myśli o zatrudnianiu niż zwalnianiu, a nie bez znaczenia jest także kondycja nie całych sektorów gospodarki, a konkretnych firm.

– Obserwując obecną sytuację na polskim rynku pracy, można zauważyć, że już nie tylko w sektorze szeroko rozumianego przemysłu dochodzi do istotnych redukcji zatrudnienia. Procesy związane ze zwolnieniami grupowymi pojawiają się także w obszarach gospodarki dotychczas raczej charakteryzujących się wzrostem zatrudnienia, mam tu na myśli chociażby sektor usług wspólnych SSC. Firmy oficjalnie podają, że przyczyną zwolnień jest konieczność dostosowania do aktualnych potrzeb rynkowych i modernizacja modelów biznesowych przez ich większą automatyzację, nie sposób jednak odnieść wrażenia że sytuacja redukcji zatrudnienia ma również drugie dno jak zwiększająca się presja wzrostu wynagrodzeń wywołana inflacją czy zwiększające się koszty operacyjne poszczególnych firm. Niewątpliwie sytuacja na rynku pracy jest w pewnych obszarach bardziej dynamiczna jeżeli chodzi o zwolnienia, jednak w mojej opinii nie jest to trend których dotyczy całego rynku pracy w Polsce gdyż są sektory, które cały czas zatrudniają i szukają nowych pracowników – mówi Łukasz Żak, prawnik i ekspert rynku pracy.

– Jest w tej całej sytuacji kilka paradoksów. Z jednej strony handel gorączkowo poszukuje pracowników np. dyskonty działające w pasie nadmorskim, ale z drugiej na liście zwolnień grupowych są wielkie sieci handlowe z sektora spożywczego czy odzieżowego. Od jakiegoś czasu widzimy także stopniowe redukowanie kadry w instytucjach finansowych i w bankach. Nie zawsze przyjmuje to formę zwolnień grupowych, ale banki automatyzując pracę jednocześnie stawiają na mniejszą kadrę. Obawiamy się także o sektory związane z przemysłem, ale tutaj pracodawcy, gdy zdecydują się na zwolnienia zwykle jest to ostateczność – mówi Anna Sudolska, ekspertka rynku pracy.

Dodajmy, że statystyki dotyczące bezrobocia w Polsce nadal są bardzo korzystne, a współczynnik osób bez pracy pozostaje na minimalnym poziomie.