Polityka monetarna działa z opóźnieniem, więc na recesję w USA może być jeszcze za wcześnie

W Stanach Zjednoczonych podniesiono od marca 2022 roku główną stopę procentową o 500 punktów bazowych. Daje to największy wzrost od wczesnych lat 80-tych. Biorąc pod uwagę ten agresywny manewr hamujący i odwróconą krzywą dochodowości od połowy 2022 r., większość ekonomistów od pewnego czasu zakłada, że Fed wywoła recesję. Rynek obligacji jest podobnego zdania. Jak dotąd nie było jednak wielu dowodów rozpoczynającego się spowolnienia. Gospodarka USA w ostatnich miesiącach nadal rosła a miesięcznie tworzono średnio prawie 280 tys. nowych miejsc pracy – to znacznie więcej, aby rosnąca populacja w wieku produkcyjnym została wchłonięta przez rynek pracy.

Można powiedzieć, że im dłużej rynek nie będzie otrzymywał pesymistycznych danych, ty coraz częściej będzie padało pytanie czy w ogóle recesja może nadejść.

Polityka monetarna działa z długim i zmiennym opóźnieniem. Historycznie od pierwszej podwyżki stóp do startu recesji musiało minąć od 21 do 43 miesięcy. Z kolei okres od momentu zakończenia cyklu do mocnego spowolnienia gospodarki trwał od 2 do nawet 19 miesięcy. Oznacza to jedno: na recesję w USA może być po prostu być jeszcze za wcześnie. Od startu procesu zacieśniania minęło dopiero 16 miesięcy. Powinniśmy to wziąć pod uwagę. Pamiętajmy również, że Fed nie zakończył cyklu. Lipcowy ruch o 25 punktów bazowych jest raczej pewny. W tym tygodniu i pod koniec ubiegłego, dane z USA napędziły spekulacje, że decyzja o kolejnej podwyżce będzie tą ostatnią, a następne nie będą już potrzebne, mimo, że z ostatniego posiedzenia FOMC wynikało zupełnie co innego.

Pamiętajmy, że Fed w tym cyklu ustanowił szybsze tempo zacieśniania niż w poprzednich dwóch. Należy również wziąć pod uwagę realne stopy procentowe. Jeśli obliczymy je poprzez odjęcie stopy inflacji mierzonej deflatorem wydatków na konsumpcję osobistą z wyłączeniem cen energii i żywności (PCE core, 4,6 proc. r/r) od kluczowej stopy procentowej (5,25 proc.), okazuje się, że realna stopa procentowa jest obecnie dużo niższa niż w okresach poprzedzających wcześniejsze recesje. Pamiętajmy, że jesteśmy w procesie deflacyjnym, co oznacza dalszy spadek dynamiki wzrostu cen a to oznacza, że realne stopy będą się jeszcze zwiększać. Ten aktualny stan rzeczy nie do końca przemawia za recesją, co może oznaczać, że to nie II połowa roku będzie niekorzystna dla amerykańskiej gospodarki a dopiero pierwsze półrocze 2024 roku.

Przeszłość pokazuje, że Rezerwa Federalna rzadko była w stanie uniknąć mocnego spowolnienia po drastycznych podwyżkach stóp procentowych. Kiedy występowały dodatkowo problemy z inflacją (tak jak obecnie) wówczas „miękkie lądowanie” nigdy się nie zdarzyło.

Za tym, że recesja w USA jednak nadejdzie przemawia kilka argumentów: tempo oraz zakres podwyżek stóp (Fed potrafił na jednym posiedzeniu zdecydować o zmianie kosztu pieniądza aż o 75 pb) a także reakcja, a dokładnie mówiąc wzrost rynkowych stóp procentowych i wytworzenie się zjawiska odwróconej krzywej dochodowości (obecnie 2-latki są na poziomie 4,68 proc. a 10-latki wskazują 3,78 proc.).

W przyszłym tygodniu brakuje kluczowych danych z USA czy strefy euro. Rynek z pewnością będzie żył rozpoczynającym się sezonem wyników kwartalnych spółek z Wall Street i to on może napędzać nastroje. Dodatkowo będziemy w okresie wyczekiwania na posiedzenie FOMC oraz EBC, które to wydarzenia zaplanowane są dopiero na ostatni, pełny tydzień lipca.

Łukasz Zembik Oanda TMS Brokers