„Pakiet zimowy” to potoczna nazwa propozycji regulacji prawnych w zakresie energetyki, jaki Komisja Europejska zaprezentowała 30 listopada 2016 roku. Jest to kolejny krok w tworzeniu jednolitego rynku energii w Unii Europejskiej i wspólnego budowania bezpieczeństwa energetycznego krajów członkowskich.
Zestaw reform zawiera 1000 stron propozycji legislacyjnych, które opisują plany redukcji subsydiów dla węgla oraz zwiększania celu efektywności energetycznej do poziomu 30% oraz zmniejszenia emisji CO2 o 40% przed 2030 r. Pakiet zimowy ma zapewnić także zwiększenie udziału paliw niekopalnych w produkcji energii elektrycznej na poziomie 72% w 2030 r.
– Spada rola krajowych operatorów, a Unia może nie dać zgody na nowe inwestycje, jeżeli popyt na energię może być zaspokojony dzięki dostawom z innego kraju – mówi w rozmowie z MarketNews24 Aleksander Galos, partner i Szef Praktyki Energetyka, Surowce Naturalne i Przemysł Chemiczny w kancelarii prawniczej Kochański, Zięba i Partnerzy.
Co może wywoływać obawy w Polsce?
Zaproponowana w pakiecie zimowym maksymalna dopuszczalna emisja CO2 najbardziej uderza w Polskę – mówi Aleksander Galos.
Polski rząd planuje 3-4 inwestycje w bloki energetyczne, oparte na spalaniu węgla kamiennego, a koszt ich wybudowania oceniany jest na 45-50 mld zł. Jednak Komisja Europejska w tzw. pakiecie zimowym zaproponowała, że z pomocy publicznej nie będą mogły skorzystać inwestycje, które będą powodować przekroczenie zdefiniowanego parametru emisji dwutlenku węgla. Bez rządowych subsydiów inwestycji tych prawdopodobnie nie uda się sfinansować.
Jeżeli inwestycje w energetyce planowane przez rząd zostaną odcięte od pomocy publicznej, ich sfinansowanie stanie się niemal nierealne. W UE to właśnie polska energetyka jest oparta na węglu kamiennym i to jest coraz bardziej konfliktowy problem.
-Nawet przy zastosowaniu najnowocześniejszych technologii nie jest możliwe osiągnięcie tak niskiego parametru emisji dwutlenku węgla – mówi w rozmowie Aleksander Galos.