Komentarz rynkowy: Czy to już czas na optymizm?

    forex giełda bańka

    Koniec marca i pierwsza połowa kwietnia upłynęły pod znakiem silnego odreagowania po panicznej wyprzedaży w połowie ubiegłego miesiąca.  Jednak, jeśli wcześniejsze spadki dyskontowały gwałtowne hamowanie gospodarki, to wzrosty, które po nich nastąpiły, nie mają w mojej ocenie twardych fundamentów. Ich powodem jest przede wszystkim psychologiczne odbicie po wcześniejszej, drastycznej wyprzedaży oraz ogromne pakiety stymulacyjne wdrożone przez poszczególne rządy i banki centralne. W ostatnich dniach do wcześniejszych czynników dołączyły pierwsze oznaki poprawy sytuacji związanej z pandemią COVID-19 i zapowiedzi o stopniowym otwieraniu się gospodarek w wybranych krajach. Można mieć jednak wrażenie, że inwestorzy zapomnieli o jednym prostym fakcie. Jeśli administracyjne zamknięcie gospodarki światowej (w różnych okresach w poszczególnych państwach) nastąpiłoby nagle, to powrót do normalności nawet jeśli zniesione byłyby równocześnie wszystkie restrykcje, co jest mało prawdopodobne, nie będzie taki prosty i szybki.

    Po pierwsze, chwilowo w Europie Zachodniej udało się opanować dynamikę wzrostu nowych przypadków, ale do pełnego pokonania pandemii jest jeszcze daleko. Stany Zjednoczone znajdują się prawdopodobnie przed szczytem zachorowań. Po drugie, pozrywane łańcuchy dostaw oraz działania podjęte przez część przedsiębiorstw związane z koniecznością redukcji kosztów, w tym osobowych, na czas pandemii nie pozwolą gospodarkom od razu wrócić na poprzednią ścieżkę wzrostu. Cześć przedsiębiorstw po prostu nie przetrwa. I po trzecie, pandemia zmieni prawdopodobnie część nawyków konsumpcyjnych społeczeństw, powrócimy więc do zupełnie nowej rzeczywistości. Patrząc też na sam aspekt rynkowy, inwestorzy, którzy zakupi akcje pod koniec tragicznej sesji z 12 marca, bądź na podobnych poziomach, mają już w portfelach pokaźne zyski, które być może będą chcieli zrealizować.

    Trudno znaleźć silne fundamenty

    Patrząc na rynki w połowie miesiąca, naprawdę trudno jest znaleźć silne fundamenty pod kontynuacje fali wzrostowej, która jednak w dalszym ciągu postępuje. Publikowane dotychczas wyniki amerykańskich spółek za I kwartał nie napawają optymizmem, biorąc pod uwagę długą tradycję bardzo konserwatywnych oczekiwań amerykańskich analityków. Fala zwolnień na amerykańskim rynku pracy postępuje, chociaż już w nieco wolniejszym tempie, ostatnia zaraportowana wartość wyniosła 5,2 mln nowych wniosków o status bezrobotnego, co łącznie daje wartość 22 mln nowych bezrobotnych w czasie trwającej pandemii. Żeby lepiej zrozumieć tę wartość, wystarczy wspomnieć, że od połowy 2009 roku w amerykańskiej gospodarce stworzonych zostało 21,5 mln nowych miejsc pracy. Podobnych danych i analogii można wymieniać tysiące, te wartości jednak najlepiej działają na wyobraźnię.

    Jaka jest więc perspektywa na przyszłość dla zwykłego inwestora?

    Przede wszystkim zachować chłodną głowę i pozostać ostrożnym. Patrząc na stopy zwrotu wybranych spółek od marcowego dołka, można mieć wrażenie, że okazja już nam uciekła. Wzrosty o ponad 300% w przypadku rekordzistów na GPW dają do myślenia. Jeśli miesiąc temu można było stwierdzić, że jest to dobry okres do akumulacji akcji na dłuższy termin, obecnie pozostawałbym ostrożnym, utrzymując gotówkę w oczekiwaniu na okazje inwestycyjne. Oczywiście z rosnącym rynkiem trudno dyskutować, ale trudno również nie oprzeć się wrażeniu, że obecna fala wzrostowa może zostać zastąpiona przez kolejną korektę. Na razie dane realne nie robią dużego wrażenia na inwestorach, ale faktem jest, że prawdziwe gospodarcze skutki pandemii są dopiero przed nami, w szczególności w Europie Zachodniej i w Polsce. Jeśli okaże się, że zamknięcie gospodarek się przedłuży, co przy obecnym etapie epidemii jest trudne do wykluczenia, reakcja inwestorów może być gwałtowna. W dłuższym terminie wierzę, że obecna sytuacja przyniesie szereg pozytywnych skutków dla gospodarek, przyspieszając cyfrową transformację, ale w krótkim i średnim terminie może się okazać, że czeka nas jeszcze kilka nerwowych momentów. I korzystając na trwających obecnie rynkowych wzrostach, nawet przy najlepszym podejściu i warsztacie inwestycyjnym, nie można o tym zapominać.

    Autor komentarza: Kamil Hajdamowicz, zarządzający aktywami Vienna Life TU na Życie S.A. Vienna Insurance Group