A. Kurnicki: W dłuższej perspektywie możemy być świadkiem znaczącego umocnienia amerykańskiej waluty

CEO Magazyn Polska

Choć w ostatnim okresie dolar amerykański tracił na wartości, to w perspektywie 2–3 letniej należy oczekiwać jego umocnienia wobec euro i innych walut nawet o 10–15 proc. – ocenia dr Andrzej Kurnicki, kierownik Zakładu Rynków Kapitałowych Uczelni Łazarskiego.

– Korelacje oczywiście istnieją, dlatego że dolar amerykański powiązany jest ze stopami procentowymi, nawet te jego ostatnie korekty łączyły się z tym, że Fed jednak odłożył oczekiwane podwyżki stóp procentowych, a rynek uznał, że na razie nie ma sensu inwestować w krótkoterminowe amerykańskie papiery wartościowe. Dlatego trochę inwestowano w Europie, trochę w Azji, bo przewidywania co do wzrostu stóp procentowych były negatywne i nastąpiło osłabienie dolara – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor dr Andrzej Kurnicki z Uczelni Łazarskiego.

Zaznacza on silne korelacje amerykańskiej waluty z wynikami tamtejszej gospodarki. Kurnicki oczekuje jednej podwyżki stóp procentowych w USA. Jego zdaniem nastąpi ona w III lub IV kw. tego roku. Dodaje, że większość ekspertów, w tym również i ekspertów Fed, ocenia, że szansa na ich wzrost w grudniu wynosi około 50 proc. Natomiast wcześniejsze daty są mniej realne – termin wrześniowy czy czerwcowy oceniany jest na 15 do 25 proc.

– Natomiast w perspektywie 2–3-letniej można się spodziewać, że cykl stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych rozpocznie się znacznie wcześniej, czyli podwyżki stóp procentowych nastąpią wcześniej niż w Europie, co spowoduje umocnienie się dolara w granicach nawet 10–15 proc. w stosunku do euro. Takie są mniej więcej trendy.

Jak zaznacza ekspert, dolar wraz z początkiem cyklu podwyżek stóp procentowych ma szansę w dłuższej perspektywie umocnić się do 15 proc. Posiedzenie amerykańskiej Rezerwy Federalnej odbędzie się dziś i jutro. W środę o 20:00 opublikowane zostaną projekcje makroekonomiczne oraz ogłoszona zostanie decyzja o poziomie stóp. Pół godziny później rozpocznie się konferencja Janet Yellen, szefowej Fed. 

– Płace nie rosną na tyle, że zagrażałoby to inflacji. One oczywiście rosły, ale nie na tyle, żeby podnieść mechanizm transferowy ceny, czyli wzrost cen na rynku pracy i wzrost kosztu robocizny. Sam wzrost kosztów pracy przełożyłby się na wzrost cen. Ale jako, że mamy zasadniczy spadek kosztu nośników energetycznych to ceny paliw, koszt energii, a równocześnie koszt kredytu jest na tyle niski, że rekompensuje znacząco koszt pracy, który nie jest obecnie czynnikiem kryzysogennym, jeśli chodzi o wzrost kosztów i presji inflacyjnej, czyli oczekiwań inflacyjnych – podsumował.

Jeszcze dwa tygodnie temu przekonanie rynków o czerwcowej podwyżce było silniejsze, ale zachwiały nim nie najlepsze majowe dane z rynku pracy. Okazało się, że w sektorze pozarolniczym powstało tylko 38 tys. miejsc pracy wobec oczekiwań na poziomie 161 tys. Dane za kwiecień skorygowano w dół do 123 tys. ze 160 tys. podanych wcześniej.