Ceny małpek praktycznie nie drgnęły. Analitycy twierdzą, że do czerwca nic się nie zmieni

    alkohol akcyza

    Przez ostatnie dwa lata średnie ceny promocyjne tzw. małpek wzrosły tylko o 0,7%. Najbardziej zdrożały spirytusy – o 3,8%. Wódki czyste podskoczyły o 1,9%, a smakowe prawie stanęły w miejscu. Najmocniej potaniały butelki 50 ml – o 5,5%. Te o pojemności 100 ml miały spadek o 2,3%. Opakowania 200 ml poszły w górę o 1,4%. Ale ten stan wkrótce może się zmienić, bo rząd poszedł na starcie z branżą, chcąc wprowadzić tzw. podatek cukrowy. Jednak niektórzy analitycy uspokajają. Sklepy będą chciały jak najdłużej utrzymać wrażanie, że cen w promocji to nie dotknęło, a tym samym – kieszeni ich klientów. I co najmniej do czerwca tak powinno pozostać.

    Analizę przeprowadzili eksperci z międzynarodowej firmy Hiper-Com Poland oraz platformy analityczno-badawczej UCE RESEARCH. Porównano średnie ceny promocyjne z lat 2018-2019. W tym celu sprawdzono wszystkie gazetki wydawane przez dyskonty, hipermarkety, supermarkety, sieci convenience, cash&carry i hurtownie. Łącznie przeanalizowano blisko 19 tys. publikacji.

    – Z ogólnych danych wynika, że od początku 2018 r. do 2019 r. średnie ceny promocyjne tzw. małpek wzrosły zaledwie o 0,71%. Najbardziej podrożały spirytusy – o 3,85%. Wódki czyste podskoczyły o 1,97%, a smakowe – o 0,01%. Zatem można stwierdzić, że wskazane różnice są kompletnie niezauważalne dla konsumentów – mówi Krzysztof Zych z międzynarodowej firmy analityczno-doradczej UCE GROUP LTD.

    Natomiast Katarzyna Grochowska z Hiper-Com Poland tłumaczy, że niewielkie wzrosty są nieuniknione prawie w każdym segmencie rynku ze względu na rosnące koszty produkcji i transportu. Wynikają one m.in. z coraz wyższych opłat za energię i cen paliw. Planowane podwyżki akcyz na wyroby alkoholowe podniosą ich ceny w sposób zauważalny. Najbardziej zdrożeją spirytusy, następnie – wódki czyste, a na końcu – smakowe.

    – Ale to dalej może nie być powodem do tego, żeby sieci drastycznie podniosły ceny. Co istotne, wódki smakowe, które są przecież coraz częściej kupowane przez konsumentów, najmniej zdrożały. W mojej ocenie, dzięki temu zabiegowi sieci chciały pokazać, że tego typu alkohole, sprzedawane w małych butelkach, wciąż są w dobrych cenach, mimo widocznych podwyżek wielu innych towarów – komentuje ekspert z UCE GROUP LTD.

    Biorąc pod uwagę poszczególne opakowania, widać, że najbardziej potniały butelki 50 ml, bo o 5,48%. Jednak w tym formacie to dość marginalny produkt. W tej kategorii wódki czyste odnotowały spadek o 7,91%, a smakowe – o 4,33%. Julita Pryzmont z Hiper-Com Poland stwierdza, że najmniejsze małpki mogą być uznawane przez konsumentów za porcję gotową do degustacji. Łatwiej więc ulec impulsowi zakupu niż w przypadku większych pojemności. Do tego niska cena i promocja sprawiają, iż klienci odruchowo i często decydują się na kupno.

    – Spadek zaliczyły też opakowania 100 ml – o 2,30%. Jednak w tej kategorii najbardziej poszły w dół wódki smakowe – o 3,25%, a mniej potaniały czyste – o 2,38%. Wzrost o zaledwie 0,91% odnotowały spirytusy, które właśnie w tej wielkości butelkach najczęściej służą do wzmacniania słabszych trunków, kaw czy deserów. Sieciom mniej zależy na ich promocji niż pięćdziesiątek, częściej kupowanych w celu szybkiego, samotnego spożycia – zaznacza dr Maria Andrzej Faliński, ekspert rynku detalicznego.

    Z kolei opakowania 200 ml poszły w górę o 1,37%. Wśród nich wódki smakowe zdrożały o 1%, spirytusy – o 0,51%, a wódki czyste – o 0,14%. Beata Büttner-Clauss z platformy analityczno-badawczej UCE RESEARCH uważa, że sieci handlowe po raz kolejny sprytnie rozegrały sprawę. Zwyczajnie kuszą towarem w większym opakowaniu. To nic innego, jak tylko taktyka sprzedażowa. I oczywiście nie ma w tym nic złego.

    – Po ostatnich ruchach rządu w kwestii obłożenia nowym podatkiem, konsumenci nie powinni martwić się na zapas i ulegać medialnym doniesieniom. Po pierwsze, sieci z pewnością mają spore zapasy, zrobione jeszcze niższym kosztem. Po drugie, średnie ceny promocyjne jeżeli już pójdą w górę, to dość minimalnie. Sklepy będą jak najdłużej chciały utrzymać wrażanie, że ich to w żaden sposób nie dotknęło, a przede wszystkim – klientów. I co najmniej do czerwca nic nie powinno się zmienić w tej kwestii – podsumowuje analityk z UCE GROUP LTD.