Co jesienią ubiorą miliony Polaków? O tym zdecydują maszyny

    e-commerce

    Branża modowa przez lata rozwijała się bardzo dynamicznie, wielkie domy mody i sieci sklepów rosły w siłę, zwiększały liczbę kolekcji wypuszczanych w jednym roku i podkręcały sprzedaż. Jednocześnie przybywało mniejszych graczy, którzy chcieli coś uszczknąć z tego olbrzymiego tortu. Pandemia wstrząsnęła jednak tą branżą i nie wiadomo, jak potoczą się jej dalsze losy. Wydaje się jednak pewne, że przewagę w nowym rozdaniu zyskają ci, którzy zwrócą się w stronę nowych technologii.

    Eurostat, czyli Europejski Urząd Statystyczny, opublikował niedawno dane dotyczące handlu detalicznego w kwietniu 2020 roku. W porównaniu z marcem, w szczycie pandemii obroty w państwach unijnych spadły o ponad 11 proc. Dużo, ale w niektórych segmentach rynku było znacznie gorzej. W przypadku odzieży i obuwia sprzedaż skurczyła się o ponad 63 proc. w porównaniu z marcem. Dla wielu firm oznacza to katastrofę. Dane dotyczą obszaru UE, ale lockdowny wprowadzono w wielu innych regionach świata, więc można założyć, że branża modowa poważnie ucierpiała w skali globalnej. Sprawa jest bardzo poważna, ponieważ sektor ten już kilka lat temu wart był 3 biliony dolarów, o czym donosił Forbes. Moda odpowiada za kilka procent światowego PKB i miliony miejsc pracy.

    Kryzys to nic nowego

    Rynek skupiający odzież i obuwie jeszcze przed pandemią koronawirusa zmagał się z różnymi problemami. Branżowy serwis Fashion United już w 2017 roku informował, że nad blisko połową brytyjskich detalistów branży modowej zawisło widmo bankructwa, na co wpływ miały m.in. ostra konkurencja, wahania na rynku walutowym i konieczność wprowadzania wysokich przecen. To nie był wyłącznie problem Brytyjczyków – za oceanem już rok temu informowano o firmach modowych, które likwidują kilka, kilkanaście, a czasem znacznie więcej sklepów. Serwis Pennlive donosił wręcz o „apokalipsie sprzedaży detalicznej”. Pandemia i wynikający z niej kryzys spotęgują i przyspieszą procesy, które zaczęły się już wcześniej.

    Dla większości firm nastały trudne czasy. To może oczywiście oznaczać koniec biznesu, ale taka sytuacja staje się też szansą. Podjęcie radykalnych działań może przynieść wymierne korzyści. Często słychać głosy, że epidemia SARS w 2003 roku pomogła rozkręcić się chińskiemu e-commerce i stoi m.in. za sukcesem potentata tego rynku, czyli Alibaby – tłumaczy Aleksandra Szarmach, CMO Nethansy, która wprowadza polskie i niemieckie firmy na Amazona, gdzie przy pomocy opatrzonego w algorytmy sztucznej inteligencji autorskiego systemu Clipperon, kompleksowo zarządza ich sprzedażą. – Teraz może być podobnie, kryzys da impuls do zmian. To już się dzieje, z całego świata płyną doniesienia o dynamicznym wzroście branży e-commerce. Jednak samo posiadanie sklepu w Internecie już dzisiaj nie wystarczy, trzeba być otwartym na nowe rozwiązania, np. sztuczną inteligencję – dodaje Szarmach.

    Za jej słowami przemawiają dane i prognozy. Już dwa lata temu firma badawcza Juniper Research przewidywała, że wydatki detalistów na sztuczną inteligencję wzrosną z 2 mld dolarów w 2018 roku do 7,3 mld dolarów w roku 2022. Gdzie konkretnie te nowe technologie mogą znaleźć zastosowanie w sektorze modowym? Wszędzie! Od projektowania, przez produkcję, logistykę i łańcuch dostaw, po marketing i sprzedaż. Już na etapie określania trendów SI może się okazać bardzo przydatna. Na podstawie olbrzymiej ilości danych jest w stanie określić nie tylko, co ludzie będą chcieli nosić, ale też jak dużym powodzeniem będzie się cieszyć dana kolekcja. To pomaga stworzyć prognozy sprzedaży i produkcji. Im bliżej będą one późniejszych wyników, tym mniejsze straty poniosą firmy, co w dobie kryzysu ma olbrzymie znaczenie.

    Nadzieja w sztucznej inteligencji

    Kilka kwartałów temu głośno zrobiło się o startupie Designovel, który do projektowania ubrań wykorzystuje właśnie SI. To komputer zasilony olbrzymią ilością danych wskazuje człowiekowi, jakie wzory i kolory mogą przyciągać uwagę ludzi. Z kolei wywodząca się z Turynu firma iCoolhunt dostarcza narzędzie do przewidywania trendów, zmian w zachowaniach klientów i ich stylu życia. I najwyraźniej robi to dobrze, bo z jej rozwiązań korzystają dziesiątki znanych marek, w tym potentaci branży odzieżowej: Adidas, Prada czy Timberland. Inne firmy pracują nad tym, by z pomocą SI dobrać odpowiednie materiały, wykryć uszkodzenia tkanin albo dopasować kolory. Pochodzący z Portugalii startup HUUB dostarcza markom modowym platformę logistyczną, dzięki której mogą zarządzać procesami magazynowania, pakowania i wysyłki produktów. Narzędzie ma po prostu pomóc utrzymać zatowarowanie na właściwym poziomie.

    Ale czy za zmianami stoją wyłącznie startupy, które opracowują rozwiązania dla wielkich firm modowych? – Z rozmiaru branży modowej i potencjału drzemiącego w jej unowocześnianiu sprawę już dawno zdał sobie np. Amazon. Jeszcze w 2009 roku firma Jeffa Bezosa zapłaciła ponad miliard dolarów – wtedy naprawdę duże pieniądze w branży e-commerce – za sklep Zappos.com oferujący odzież i obuwie – przypomina Aleksandra Szarmach. – W biznesie nie chodzi jednak tylko o to, by przejmować innych, trzeba się też skupić na innowacjach i Amazon to robi. Wystarczy wspomnieć zaprezentowaną kilka lat temu funkcję Style Snap wykorzystującą sztuczną inteligencję. Użytkownik aplikacji Amazona wrzuca do niej zdjęcie albo zrzut ekranu przedstawiający jakiś produkt, a program umożliwia mu nie tylko nabycie tej konkretnej rzeczy, ale też proponuje podobne przedmioty, reprezentujące np. ten sam styl. Właśnie tego oczekują dzisiaj klienci – konkluduje CMO Nethansy.

    SI przechodzi do mainstreamu

    Niedawno Amazon poinformował, że rezygnuje z rozwijania urządzenia Echo Look, wprowadzonego na rynek w roku 2017. Sprzęt posiadał aparat fotograficzny i w połączeniu z asystentem głosowym Alexa, rozwijanym przy użyciu sztucznej inteligencji, pełnił rolę stylisty modowego. W oparciu o zdjęcia i filmy użytkownika, Echo Look podpowiadał, która kreacja jest najlepsza, czy odpowiada najświeższym trendom i co można w niej zmienić. Oczywiście wskazywał też, co można kupić, by wyglądać lepiej. Czy firma zrezygnowała z tego rozwiązania, bo uznała, że jest niepotrzebne? Nie, po prostu jego funkcje w znacznej mierze są już dostępne aplikacji sprzedażowej Amazona. Firma nadal pracuje nad innowacjami, o czym mogą świadczyć niedawne doniesienia z Lab126, zespołu badawczo-rozwojowego wielkiej platformy e-commerce. Stworzył on narzędzie o nazwie Outfit-VITON, które w wielkim skrócie można określić mianem wirtualnej przymierzalni.

    Idea wirtualnych przymierzalni jest realizowana nie tylko w środowisku e-commerce. Od kilku lat firmy pracują także nad lustrami przyszłości, które z pomocą SI mogłyby wesprzeć sprzedaż w tradycyjnych sklepach. Na czym to polega? Klient nie musi ubierać każdej rzeczy, która przypadła mu do gustu, by dowiedzieć się, jak będzie w niej wyglądał – lustro załatwi przymierzanie za niego i wyświetli jedynie efekty. Takimi rozwiązaniami chwaliły się już firmy Intel czy Van Heusen. A skoro już o sklepach stacjonarnych mowa, warto przywołać brytyjski startup Aura Vision, który wykorzystuje działające już w sklepach kamery bezpieczeństwa i na podstawie obrazu dostarcza informacje na temat klientów: ich wieku, płci, zachowań zakupowych i preferowanego stylu. Wszystko odbywa się z poszanowaniem ich prywatności, a możliwe jest oczywiście za sprawą rozwoju algorytmów.

    Sztuczna inteligencja w tradycyjnym handlu będzie odgrywać coraz większą rolę, ale nie ulega wątpliwości, że to e-commerce najbardziej czeka na jej rozkwit. Dotyczy to zarówno sprzedawców, jak i klientów. Wystarczy spojrzeć na kwestię zwrotów. Serwis Essential retail donosił przed rokiem, że średnio 40 proc. zakupów modowych dokonanych online jest ostatecznie zwracanych. Powody są różne: od złego rozmiaru, przez kiepskie odwzorowanie kolorów w sklepie internetowym, po niedopasowanie do preferowanego stylu. Generuje to wielkie koszty dla firm z sektora, obciąża środowisko naturalne i zniechęca klientów. Dlatego coraz większą rolę odgrywać będą wirtualni doradcy zakupowi, którzy uchronią przed nieudanymi zakupami. Dobrym przykładem prac na tym polu jest duńska platforma Easysize, która za zadanie postawiła sobie ograniczenie marnotrawstwa związanego z produkcją i wysyłką towarów.

    – Kwestia ochrony środowiska może iść w parze z rozwojem biznesu i to właśnie sztuczna inteligencja jest w stanie połączyć te dwa, pozornie sprzeczne, cele – komentuje Aleksandra Szarmach. – Jeżeli firma przy pomocy nowoczesnych rozwiązań ograniczy swój negatywny wpływ na planetę, może tego użyć również w celach promocyjnych. Rośnie grupa klientów, którzy stawiają na świadome i jak najmniej szkodliwe marki, w kryzysie ów trend powinien nawet wzrosnąć. Ten, kto zrozumie to jako pierwszy i pójdzie tym tropem, może naprawdę dużo zyskać.