Crowdfunding udziałowy czy venture capital?

    pieniądze czas oszczędności inwestycje

    Sukcesy zbiórek prowadzonych za pośrednictwem platform crowdfundingowych sprawiają, że coraz więcej firm rozważa taką formę finansowania. Efekt finalny uzależniony jest tu od wielu czynników. Jednym z nich jest odpowiednie nagłośnienie procesu emisji. W jego promocji, aktywnie uczestniczą więc zarówno firmy szukające środków, jak i same platformy, na których odbywa się zbiórka. Często podkreślane są wszystkie zalety crowdfundingu, rzadziej słychać o tym, że projekt nie zrealizował celu lub wręcz zupełnie się nie udał. Tymczasem finansowanie społecznościowe obarczone jest sporym ryzykiem i może nie być satysfakcjonujące, ani dla firmy szukającej wsparcia, ani dla jej inwestorów. Czy zamiast niepewnej zbiórki wśród dużego grona drobnych inwestorów lepiej postawić na współpracę z jednym profesjonalnym partnerem? Jaki rodzaj finansowania będzie lepszym źródłem środków na rozwój biznesu?

    Istotą działań crowdfundingowych jest zgromadzenie wokół danego przedsięwzięcia odpowiednio dużej i zaangażowanej społeczności, która swoimi pieniędzmi wspomoże jego realizację. Taki rodzaj finansowania można potraktować jako zrzutkę, w której uczestniczą sympatycy związani emocjonalnie z daną inicjatywą. Przykładem mogą być amerykańscy fani zespołu Marillion, którzy w 1997 roku złożyli się na organizację jego trasy koncertowej w USA. Środki pochodzące z crowdfundingu finansowały już wydawanie płyt muzycznych, a nawet kręcenie pełnometrażowych filmów. W klasycznym modelu finansowania społecznościowego, osoby biorące udział w zbiórce, otrzymują w zamian za to produkt, gadżet lub inne świadczenie niepieniężne. Natomiast sytuacja, w której społeczność finansująca projekt w zamian za wsparcie otrzymuje udziały lub akcje firmy, to tzw. crowdinvesting lub equity crowdfunding, czyli społecznościowe finansowanie udziałowe. W Polsce najbardziej donośnym przykładem tego typu wsparcia była zbiórka prowadzona przez Wisłę Kraków. Jej kibice uzbierali łącznie 4 mln złotych, stając się przy tym właścicielami 5 proc. akcji klubu. W wypadku crowdfundingu udziałowego obok wsparcia okazanego danej marce i emocji z tym związanych, równie ważny staje się wymiar finansowy i oczekiwanie zwrotu z inwestycji.

    Receptą na rozwój niekoniecznie musi być zrzutka

    Equity crowdfunding oferuje szereg korzyści dla firm będących na wczesnym etapie rozwoju. Poza samym gromadzeniem kapitału, procesowi temu towarzyszy najczęściej mocna akcja marketingowa i działania PR, które budują świadomość produktu i rozpoznawalność marki. Już samo w sobie, skutecznie stymuluje to wzrosty sprzedaży. Dodatkowo można też pozyskać kapitał przy stosunkowo atrakcyjnej wycenie. Kuszące są: mniej sformalizowana procedura, niewielka ilość regulacji prawnych oraz wysoki limit emisji bez prospektu oraz memorandum informacyjnego. Od ubiegłego roku może on sięgać 1 mln Euro, czyli ponad 4 mln zł. Są jednak i słabsze strony. Ze względu na to, że wpłaty najczęściej są drobne, do inwestycji trzeba przekonać dużą ilość podmiotów. Nie zawsze udaje się też przekroczyć, wymaganą przez platformę crowdfundingową, minimalną wysokość uzbieranego kapitału. Prowizje pobierane zarówno przez platformy, jak i systemy płatności mogą z kolei mocno obniżyć opłacalność przedsięwzięcia. Ponadto w przyszłości zarządzanie przedsiębiorstwem, w którym udziały posiada wielu drobnych inwestorów, może być kłopotliwe (na przykład przy podejmowaniu ważnych decyzji strategicznych).

    – Wybór najbardziej optymalnego źródła finansowania wynika z bardzo indywidualnych uwarunkowań danego projektu. Przede wszystkim większość funduszy venture capital poszukuje wyjątkowych projektów, mogących przynieść ponadprzeciętną stopę zwrotu. Ponadto projekty te muszą mieć też potencjał do rozwoju na rynkach globalnych. Z tego powodu niektóre firmy nie będą miały szansy, aby takie finansowanie pozyskać. Nie oznacza to jednak, że ich działalność nie jest wartościowa. Crowdfunding udziałowy z pewnością będzie dobrym źródłem finansowania dla projektów typu B2C, które działają w modelu biznesowym, który może być łatwo zrozumiany przez potencjalnych inwestorów, a dodatkowo oferuje im produkty lub usługi, które sami chcieliby kupować. Łatwiej im wówczas identyfikować się z daną marką i podjąć decyzję inwestycyjną, pomimo dużego ryzyka i niepewnego zwrotu – tłumaczy Krystyna Kalinowska z Podlaskiego Funduszu Kapitałowego finansującego innowacyjne biznesy.

    Korzyści i ryzyko inwestora

    Podstawowa różnica między crowdfundingiem, a crowdfundingiem udziałowym jest taka, że w tym drugim przypadku wpłacający oczekuje przede wszystkim zysku. Inwestorzy w zamian za wpłaty otrzymują akcje i liczą na wypłatę dywidend. W praktyce wygląda to nieco inaczej. Model finansowania społecznościowego dla firm wciąż pozostaje niedostatecznie uregulowany. Wpłaty częściej traktowane są tu jako dofinansowanie działalności, niż jako inwestycja kapitałowa. Crowdfundingowi inwestorzy nie mają wpływu na funkcjonowanie spółki, ani klasycznej ochrony, a ich dostęp do informacji jest bardzo ograniczony. W pierwszych latach funkcjonowania firmy, rzadko kiedy można liczyć na dywidendę, a płynność całej inwestycji bywa mocno niepewna. Wszystko to sprawia, że equity crowdfunding jest inwestycją obarczoną bardzo wysokim ryzykiem i należy traktować ją w kategoriach bardzo alternatywnych.

    – Ryzyko inwestora w crowdfundingowym modelu finansowania jest  bardzo wysokie, w związku z tym, można je zminimalizować, inwestując  jednorazowo niewielką kwotę. Inaczej wygląda to w przypadku funduszu, który angażuje środki w wysokości od kilkuset tysięcy do kilku milionów złotych. W jego interesie leży wówczas jak najlepsza ochrona poczynionej inwestycji, dlatego pomimo obejmowania udziałów mniejszościowych, fundusz zapewnia sobie zwykle szereg dodatkowych uprawnień (większość w radzie nadzorczej, liquidation preference itp.). Co prawda inwestor posiada w tym wypadku większą kontrolę i może wpływać na strategię rozwoju, ale poza finansowaniem, oferuje spółce również cenne wsparcie merytoryczne, a także korzyści wizerunkowe. Z tego względu fundusze venture capital często stają się partnerami w biznesie, którzy wspólnie ze spółką pracują nad tym, aby finansowane przedsięwzięcie zakończyło się sukcesem. Trzeba mieć jednak na uwadze, że już w umowie inwestycyjnej przewidziane są pewne strategie wyjścia z inwestycji przez fundusz (np. prawo drag along). Są one wiążące dla founderów, którzy zobowiązują się do zarządzania firmą w całym okresie inwestycji. Kampanie crowdfundingowe zwykle nie pociągają za sobą tak daleko idących konsekwencji – dodaje Krystyna Kalinowska z Podlaskiego Funduszu Kapitałowego.

    To, czy dla startupu korzystniejszy będzie crowdfunding udziałowy, czy inwestycja funduszu zależy od jego długoterminowej strategii i celów jakie chce osiągnąć. W przypadku niższych potrzeb kapitałowych i projektów wzbudzających duże emocje wśród konsumentów atrakcyjniejsza może wydawać się zbiórka od sympatyków skupionych wokół marki. Jeśli jednak firma myśli o długofalowym rozwoju, lepiej oprzeć się na wiarygodnym partnerze, który zapewni długoterminowe wsparcie. W przypadku firm na wczesnym etapie rozwoju pewne jest jedno – kredyt bankowy i pozyskanie kapitału z giełdy najczęściej będą dla nich nieosiągalne. Alternatywne sposoby finansowania są więc ciekawą propozycją zdobycia środków na rozwój. Przed dokonaniem wyboru warto dokładnie przeanalizować dostępne opcje oraz wady i zalety każdego z rozwiązań.

    Podlaski Fundusz Kapitałowy jest jednym z najstarszych funduszy venture capital działających w Polsce. Fundusz został utworzony w 1995 roku, w ramach Polsko-Brytyjskiego Programu Rozwoju Przedsiębiorczości. Od tamtej pory zrealizował kilkadziesiąt inwestycji na łączną kwotę ok. 45 mln zł, z sukcesem finalizując wiele transakcji. Fundusz oferuje przedsiębiorstwom finansowanie typu venture capital oraz private debt. Maksymalna kwota zaangażowania w jeden podmiot to 1,5 mln PLN. Z finansowania mogą korzystać  startupy, generujące pierwsze przychody ze sprzedaży, jak również firmy będące w fazie dalszego rozwoju i ekspansji.

    Michał Zębik