Eggflacja – nowy składnik ulubionych wypieków?

Paweł Majtkowski – analityk eToro
Paweł Majtkowski - analityk eToro

W tym roku do składu pączka dołączył nowy składnik – eggflacja. Tym terminem określa się mocny wzrost cen jajek na światowych rynkach. W Polsce w ciągu ostatniego roku ich ceny wzrosły o około 50 proc. przy rocznej inflacji wynoszącej 17,2 proc. A to jeszcze nie koniec wzrostów – wkrótce nie kupimy już jajek za mniej niż 10 zł za 10 sztuk.

W ciągu ostatnich miesięcy, symbolem wzrostu cen towarów żywnościowych stały się jajka. Wzrost cen jest na tyle wysoki, że pojawił się nowy termin – eggflacja, oznaczający właśnie inflację cen jajek. Eggflacja to coś o czym ostatnio dyskutujemy a także żartujemy. To standardowy mechanizm pozwalający w jakiś sposób oswoić się z sytuacją, kiedy cena jakiegoś dobra rośnie w sposób dramatyczny i mocno obciążający nasze portfele.

Jajka drożeją z kilku powodów. Z jednej strony stada kur są dziesiątkowane przez ptasią grypę. Choroba bardziej uderza w kury nioski niż w kurczaki hodowane na mięso, które zwykle żyją zbyt krótko by zachorować. To obniża podaż jajek na świecie. Z drugiej strony mocno wzrosły koszty ogrzewania kurzych ferm, które stanowią ważny element kosztu każdego jajka. Gdy dodamy do tego wzrost cen paszy oraz paliwa, uzyskujemy idealny przepis na mocny skok cen.

Na sklepowych półkach w Polsce cena opakowania 10 jajek wynosi około 9 zł (przy odrobinie szczęścia można kupić jajka w dyskoncie za 7,99 zł). Jeszcze rok temu było to 6 zł. To oznacza wzrost ceny o 50 proc. Jednak wzrosty cen jajek w hurcie są jeszcze większe i sięgają nawet 70 proc. A to oznacza, że to jeszcze nie koniec wzrostów cen i wkrótce cena w sklepach już na stałe przekroczy 10 zł.

To jednak nic wobec wzrostu cen jaki nastąpił w USA. W ciągu roku cena 12 jajek klasy A wzrosła z niespełna 2 dolarów do 4,80 dolara. Większość tego wzrostu przypada na ostatnie miesiące – od grudnia do stycznia. Przeciętny Amerykanin, odwiedzając supermarket co kilka dni mógł (i cały czas może) na bieżąco obserwować ten festiwal podwyżek. A to poskutkowało pojawianiem się bardzo wielu żartów i memów na ten temat, a także narodzinami terminu eggflacja.

Galopujące ceny jajek nie pozostają także bez wpływu na ceny pączków, które także mocno rosną. Czy to oznacza jednak, że powinnyśmy kompletnie zatracić się w ich jedzeniu zanim znowu zdrożeją? Zdecydowanie nie – zalecamy umiar, co będzie korzystne dla naszych portfeli i zdrowia. Warto także pamiętać, że na rynku dóbr rolnych często bywa, że wzrost cen wywołuje zwiększenie produkcji, która w dłuższej perspektywie skutkuje spadkiem cen. Zatem w długiej perspektywie po wygaśnięciu przyczyn obecnych wzrostów cen, jajka być może znowu stanieją. A przynajmniej przestaną drożeć.

Paweł Majtkowski, analityk eToro w Polsce