Promocja noworoczna na dolara?

Maciej Przygórzewski, główny analityk walutowy Currency One, operatora serwisów InternetowyKantor.pl i Walutomat
Maciej Przygórzewski, główny analityk walutowy Currency One, operatora serwisów InternetowyKantor.pl i Walutomat

Ostatnie spadki dolara powodują, że część obserwatorów zastanawia się, czy nie zostanie zaatakowany poziom 4,36 zł za dolara, czyli najniższy od czerwca 2022. Kolejny kraj niby wygrywa z inflacją, ale zbliża się ograniczenie wynikające z inflacji bazowej.

Jak tani będzie dolar?

Dzisiaj znów dolar szuka dna. Powodem są wyjątkowo niskie poziomy dolara względem euro na rynkach światowych. To właśnie odpływ kapitału z USA do Europy powoduje obecną korzystną sytuację dla osób kupujących dolary. Należy jednak pamiętać, że na głównej parze walutowej świata jesteśmy obecnie blisko ważnych szczytów z czerwca. Inwestorzy kierujący się analizą techniczną powinni zatem traktować to jako ważny opór cenowy. Jeżeli odbijemy się od tych poziomów, to (o ile nie wydarzy się nic nadzwyczajnego na polskim złotym, na co się na razie nie zanosi) powinniśmy znów oglądać dolara powyżej 4,40 zł.

Inflacja w Norwegii

Inflacja w Norwegii potwierdza pewną niebezpieczną tendencję. Mowa tutaj o wyraźnym spadku inflacji konsumenckiej połączonym ze wzrostem inflacji bazowej. Ceny dla konsumentów rosną już „tylko” 5,9% w skali roku, to o 0,2% mniej niż oczekiwali analitycy i wyraźnie wolniej niż 6,5% odczytu miesiąc temu. Problemem jest jednak wzrost inflacji bazowej do 5,8%. Oznacza to, że rynek powoli przyzwyczaił się do tego, że ceny rosną. Nie można też tego zrzucić na wzrosty cen paliw czy żywności, gdyż inflacja bazowa właśnie te dwa najbardziej zmienne elementy wyklucza. Należy jednak zauważyć, że inflacja producencka spadła obecnie do 18,7%. To nadal silna presja od strony kosztowej, ale rok temu było to dokładnie 50 punktów procentowych więcej.

Mniej złe dane z Czech

Analitycy spodziewali się w Czechach skokowego wzrostu bezrobocia z 3,5% na 3,8%. Finalny odczyt wyniósł jednak 3,7%. Wydaje się, że taki skok bezrobocia powinien być czymś mocno niepokojącym. Patrząc jednak na historyczne dane, wzrost bezrobocia w grudniu i styczniu wystąpił również w zeszłym roku. W naszym klimacie jest po prostu wówczas mniej prac sezonowych, co powoduje, że mamy okresowy wzrost bezrobocia zimą. Najlepszym dowodem na to, że wszystko jest w normie jest bardzo spokojna reakcja rynków walutowych.

Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:

14:00 – Rumunia – decyzja w sprawie stóp procentowych.

Maciej Przygórzewski główny analityk w InternetowyKantor.pl i Walutomat